Polacy, wbrew pozorom, naprawde nic sie nie stalo ( wpis bez sarkazmu )
17/10/2012
535 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
„Komu nie przemawiał do wyobraźni wrak Tupolewa, tonący w smoleńskim błocie, może przemówi utopiony w błocie stadion” ( „Kobiecy Punkt Widzenia” Doroty Łosiewicz ).
Od rana dzwonia do mnie pryszczaci Angielczykowie i jedni chca rozmawiac z obsluga dachu, inni oferuja uslugi pogodynkowe, jeszcze inni wypytuja, czy pazdziernik jest zwyczajowo bezdeszczowym miesiacem w Bulandii – ale to wszystko sa tylko sympatyczne zarty.
Podobie jak nie ma wiekszego znaczenia, ze “polski dach” zastapi dotychczasowa “polnische Wirtschaft”.
Stalismy sie na chwile medialnym posmiewiskiem dla wszystkich fanow kopanej na swiecie, ale za chwile jakis inny kretyn przejmie od nas paleczke, wiec tak naprawde nic sie nie stalo ( no moze poza zrobieniem w bambuko ilus tam pryszczatych fanow z Wysp, o naszych bidokach nie wspominajac ).
Najbardziej zal mi tych kilku wesolkow, ktorzy wybiegli poslizgac sie na boisku, a ktorzy w odroznieniu od Tuska, Bufetowej czy ministra Szpicbrodki nie stanowili ani nie stanowia dla nikogo jakiegokolwiek zagrozenia, a mimo to moga dostac po dupiszczach.
Obecnego premiera nalezalo pakowac w kaftan bezpieczenstwa juz wtedy, kiedy zaczal glosic hasla “Nie robmy polityki, budujmy boiska, szkoly czy inne zlobki”, a przynajmniej zainteresowac sie, od kiedy ma takie objawy. Nie wiem tez, ktory z lekarzy nie dopelnil obowiazkow i nie zareagowal, kiedy premier z duma odwiadczyl, ze„nie ma fajniejszej tapety na komórkę niż zdjęcie stadionu”.O permanentnym stanie wzmozenia emocjonalnego swiadczy tez znana nam i charakterystyczna dla premiera reakcja na zagrozenie pijaru:
Tymczasem jak zauwaza RAZ
"w zdemoralizowanej i zdziecinniałej do granic skretynienia III RP skandal z nie zamknięciem dachu na stadionie wywołać może większy społeczny szok, niż skandal ze sprofanowaniem i pomieszaniem szczątków ofiar tragedii w Smoleńsku."
„Smutne jest to, że ów Stadion Narodowy staje się narodowym symbolem niemocy państwa (bo to jednak państwo Stadion budowało i utopiło w nim miliardy). Komu nie przemawiał do wyobraźni wrak Tupolewa, tonący w smoleńskim błocie, może przemówi utopiony w błocie stadion. Przepraszam za to porównanie, ale obie sytuacje obnażają ten sam mechanizm: zupełnej niemocy tego państwa”.
Zamykany/niezamykany dach to nawet nie wierzcholek gory lodowej, to po prostu „infinitezymalny” kawaleczek pazlotka, ktore odpadlo przy wiekszym deszczu, odkrywajac fragment skrywanej kupy.
Bo przeciez czym jest jakis juz jutro zapomniany epizod ( zwlaszcza ze nikt sie nie utopil, zas panstwo zdalo egazmin, bo zlapalo dwoch niewczesnych plywakow ) w porownaniu z dlugiem dobijajacych do biliona, z likwidacja przemyslu, z degeneracja szkoly, z ograbieniem, zubozeniem i oglupieniem Polakow, o dekapitacji elity pod Smolenskiem nie wspominajac?
Tyle ze deszcz mial nieprzyjemne skutki „tu i teraz” ( prawie jak cytat z premiera ), a na uswiadomienie soie prawdziwych plag Tuska trzeba perspektywy nieco dluzszej, niz miedzy jednym a drugim nocnikiem telewizyjnym.
A tymczasem stadion podsechl, mecz trwa, nic sie nie stalo.