Bez kategorii
Like

„Pokłosie”. Nudny film o zabijaniu

16/11/2012
432 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

„Pokłosie” jest nudnym, ciężkim, kiczowatym filmem, obliczonym na wywołanie zamieszania wokół produkcji i napędzenie widowni pochwałami „salonu” .

0


Wystarczy obejrzeć film "Róża" Wojciecha Smarzewskiego pokazujący początki powstawania polskiego osadnictwa przedwojennych niemieckich ziemiach i porównać go do "Pokłosia" Władysława Pasikowskiego, aby zrozumieć o czym mówię. Polacy u Smarzewskiego też są dobrzy i źli. Podobnie jak Niemcy. Ale motywy ich działania są pokazane i zrozumiałe. Bohaterowie Pasikowskiego są niewiarygodni. Widz nie może się z nimi utożasamiać, bo ich nie rozumie. Oglądając "Pokłosie" przypominały mi się słowa jednej z piosenek "Budki Suflera": "scenarzysta forsę wziął, potem zaczął pić i z dialogów wyszło dno – zero, czyli nic".

Szczytem kiczu jest ukrzyżowanie (kolejna prymitywna prowokacja) na drzwiach stodoły, w końcowej scenie, Polaka domagającego się prawdy o dawnych zbrodniach popełnionych na Żydach.

"Odwaga" Pasikowskiego ("Pokłosie" jest reklamowane jako najodważniejszy polski film) polega na tym, że dotknął się tematu rzeczywiście trudnego. Problem w tym, że fabułę zrobił prostą jak przysłowiowa konstrukcja cepa, a przez to pełną dziur. To nie jest prawda historyczna, a jedynie wariajacja na temat krzywd, które Żydzi zaznali od Polaków w czasie wojny. Ale elementarny brak odniesień do realiów historycznych sprawia, że ten ciężki film nie niesie żadnego przekazu. Gdyby w czasie wojny Hitler wpadł na pomysł eksterminacji rudych, to większość Polaków pomagałaby im się ukrywać, ale znaleźliby się tacy, którzy wykorzystywaliby ich sytuację do ograbiania ich, bezkarnego mordowania itp.

Czasem ciężkie, nudne filmy niosą ze sobą jakiś wartościowy przekaz. "Pokłosie" nie niesie ze sobą innego przekazu, jak: kasa, kasa, kasa. Pasikowski to reżyser, który od lat nie mógł nakręcić czegoś ciekawego. Zastosował więc prymitywną sztuczkę, której głównym celem był sukces finansowy. Zrobił film, który miał darmową reklamę i klakę salonu. "Lemingi" pobiegły tłumnie do kin, maszerują tam również całe szkoły karnie prowadzone na seans. A Pasikowski śmieje się z krytyków zarzucających mu antypolonizm i liczy kasę.

Znacznie bardziej groźne niż prymitywne "Pokłosie" były faktycznie antypolskie filmy typu "W ciemności" Agnieszki Holland, a wcześniej "Lista Schindlera" Stevena Spielberga, gdzie kłamliwie twierdzono, że historie oparte są na faktach. W filmie Holland oklaskiwanym przez salon Polacy byli przedstawieni jako niemalże benfecicjenci najazdu niemieckiego, mogący bez problemu robić zakupy w sklepach i obżerać się bez umiaru (faktycznie jedzenie było na kartki i nie można było go kupić, podobnie jak ubrań). U Spielberga z kolei w mało znaczących epizodach pokazuje się Polaków jako tych, którzy czuwają nad transportami Żydów, tudzież kibicujących i atakujących Żydów transportowanych do gett. Takie wstawki zrobione w dobrych filmach są naprawdę niebezpieczne.

Prymitywna fabuła, czyli fikcja literacka, tak przekonująca nie jest. Znamienne, że na swój film Pasikowski musiał szukać pieniędzy w Rosji, która w myśl starych zasad Sun Tzu, sieje w Polsce zamęt i obniża morale Polaków. Ale to już zupełnie inna historia.

 

 

0

Jan Pi

938 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758