Bez kategorii
Like

Podatek bankowy popieram

20/02/2011
394 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Przed kilku laty, kiedy z tuzami bankowości byłem za pan brat, zaproponowałem jednemu z największych banków w Polsce (któremu (?) domyślcie się sami) tanią pożyczkę z rynku w Londynie.

0


Dostałem kosza, bo koszt kapitału w Warszawie okazał się niższy niż ten w Londynie!

Oświecono mnie o tym podczas tzw. conferrence call, w którym wzięli udział znany międzynarodowy amerykański pośrednik finansowy, wiceprezes wspomnianego banku, no i ja mały żuczek. Wiceprezes banku tłumaczył, że korporacje międzynarodowe w owym czasie ze względu na tani kredyt i silną złotówkę wolą finansować swoje potrzeby w Warszawie, a nie w Londynie! Gdyby bank skorzystał z mojej oferty to koszty finansowania tu i tam wyrównałyby się, co odstręczyłoby wspomniane korporacje od Warszawy.

 

Oczywiście fakt, że taniej można pozyskać pieniądze w Warszawie niż w Londynie stawał w poprzek moim wyobrażeniom. Zaintrygowany, już po conferrence call, dopytałem bankowca (nawiasem mówiąc nie był to Polak)jak to możliwe, że rynek bankowy proponuje atrakcyjniejsze warunki kredytu w Warszawie. Otóż, poza silną złotówką, bowiem kredytobiorcy liczyli, że spłacą zaciągnięte kredyty, gdy złoty będzie słaby (koszt kredytu liczony w dolarach czy funtach okaże się wtedy wyjątkowo niski lub wręcz da zyski), dochodził jeszcze jeden czynnik – swoisty transfer cenowy. Okazuje się, że sektor detaliczny w Polsce subsydiuje sektor korporacyjny. Innymi słowy banki korzystają z faktu słabego nadzoru finansowego i łupią jak mogą różnego rodzaju prowizjami klientów detalicznych. Tajemnicą poliszynela było i jest, że niewyrobiony indywidualny klient banku w Polsce płaci za usługi bankowe kilkukrotnie więcej w formie różnego rodzaju prowizji niż Niemiec, Holender czy Anglik. Tak, oto dzięki złotówkom zabranym polskim emerytom, banki mogą zaproponować atrakcyjne pożyczki korporacjom.

 

Inny fenomen polskiego rynku bankowego bulwersuje równie skutecznie.

 

W praktyce kredyt bankowy dla firm działających w Polsce, nie będących oddziałami międzynarodowych korporacji, nie istnieje.

 

Przyczyny tego należy szukać w wadliwym Prawie Bankowym, które faworyzuje podmioty zagraniczne. Rodzimy przedsiębiorca, gdy pożyczy pieniądze w banku, wydany jest praktycznie na jego łaskę i niełaskę. W polskim prawie bankowym obowiązuje bowiem niezmiennie od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku tzw. bankowy tytuł egzekucyjny. Ot, takie sobie narzędzie wprowadzone w czasach stalinowskich, by gnębić drobnych przedsiębiorców. Otóż, wg tego przepisu, bank na zamkniętej sesji sądu, bez udziału i dania racji przedsiębiorcy, może przejąć jego nieruchomości zastawione pod kredyt. Dochodzą do tego: kryminogenna praktyka sądowa i wadliwe rozstrzygnięcia w sprawach upadłościowych.

 

Mądry polski przedsiębiorca do banku nie pójdzie, bo zwyczajnie nie chroni go rodzime prawo, wystawiłby swój biznes na wrogie przejęcie, a siebie na zabranie dorobku całego życia, łącznie z dobrym imieniem.

 

 

Popieram podatek bankowy, bo w przypadku wprowadzenia, nie będzie on miał najmniejszego wpływu na polskich przedsiębiorców, którzy z kredytu bankowego zwyczajnie nie korzystają.


Regulacje w polskim system bankowy są chore, sprzeczne z interesem narodowym, bowiem beztrosko faworyzują kapitał i firmy zagraniczne. Argument ZBP (Związek Banków Polskich), że koszty podatku bankowego przerzucone zostaną na klientów banku i uderzą w rodzimych przedsiębiorców są całkowicie chybione, symplistyczne, trącą populizmem. Rzeczywistość, tak jak powyżej opisana, jest o wiele bardziej skomplikowana. Oczywiście, ZBP lobuje na rzecz sektora bankowego i jest za utrzymaniem status quo.

 

Natomiast dziwi, że przez 20 lat suwerennej Polski ciągle gnębimy własnych przedsiębiorców.

0

Jerzy Bielewicz

By kontrolowac finanse wystarczy najprostszy kalkulator, cala reszta to blichtr

73 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758