Nowe rozdanie mandatów poselskich skutkuje długo oczekiwanymi konsekwencjami. Jedną z nich jest zatrzymanie przez CBA byłego posła PSL Jana Burego. Osobnikowi temu, pełniącemu do ostatnich wyborów funkcję przewodniczącego klubu poselskiego PSL, od dawna stawiane są zarzuty korupcyjne.
Prokuratura od lat prowadzi śledztwo przeciwko klice „samorządowców” z Podkarpacia. Zebrany przez nią materiał dowodowy obciążający PSL-owskiego barona jest konkretny i raczej nie rokuje dobrze przyszłej karierze Burego. Przyznał to podobno sam sąd, uzasadniając brak konieczności zastosowania wobec byłego posła aresztu tymczasowego, siłą świadczących przeciwko niemu dowodów.
Nocne aresztowanie Burego przed kilku dniami wywołało gorące komentarze. Zabawne nadużywanie argumentu o „politycznym” charakterze sprawy nie świadczy dobrze o inteligencji popleczników łapówkarza z Podkarpacia. Chroniący Burego parasol immunitetu oraz kryjących go kolegów zniknął i wydaje się, że nic już nie jest w stanie obronić go przed karzącą ręką sprawiedliwości.
Sądy w Polsce, jakie są każdy widzi, jednak zmiana władzy może mieć korzystny wpływ na tempo usuwania z życia publicznego szkodników i aferałów. Na pewno nie wszystkich, ponieważ polityka to bagno i niezależnie od tego, kto jest przy korycie, w naturalny sposób wytwarzają się macki powiązań i koneksji. Niezależnie też od frakcji, w szeregach każdego ugrupowania zawsze znajdą się czarne owce mające niekorzystny wpływ na jego społeczny odbiór. Jednak obecna sytuacja daje nadzieję na posprzątanie chociażby części szamba zajmowanej dotychczas przez upadłą koalicję. W ciągu ośmiu lat ich rządów, wykreowała się kasta oderwanych od rzeczywistości ważniaków, za nic sobie mających zwykłego człowieka.
Pozbawione immunitetów cwaniaki muszą zmierzyć się teraz z trudną rzeczywistością oraz stawić czoła konsekwencjom własnych czynów. Zapewne niewielu z nich zdawało sobie sprawę z tego, że do Sejmu ponownie nie trafią. Nikt też raczej nie przewidywał takiej przewagi PiS. Zapewniła mu ona możliwość samodzielnych rządów, bez oglądania się na sprzedajnych koalicjantów. To z pewnością duże ułatwienie w sprawowaniu władzy, jak również wielka szansa na rozliczenie się z oponentami. Nic tylko czekać na kolejne aresztowania, bo nie wydaje mi się, żeby Bury i jego klika byli jedynymi kanciarzami w szeregach minionej koalicji.
Niczym bumerang powraca kwestia samych immunitetów. Z jakiej racji „reprezentanci narodu” mają być uprzywilejowani do tego stopnia, że mogą sobie pozwolić na nieprzestrzeganie prawa? Ktoś mógłby powiedzieć, że to nie prawda, że przecież immunitet można uchylić, jednak nie wydaje mi się, aby osoba odpowiednio ustosunkowana musiała się tym przejmować. Polityka to w dużej mierze układy i koneksje, a sejmowa arytmetyka decyduje o wszystkim, również o tym, czy ktoś powinien mieć immunitet uchylony czy też nie.
W Polsce pewne profesje jak: posła, sędziego czy prokuratora, zwolnione są z obowiązku przestrzegania prawa. Aberracja, jaką jest istnienie instytucji immunitetu formalnego zatruwa nasze życie publiczne oraz deprawuje osoby z niego korzystające. Ochrona przynależna w związku z czynnościami związanymi z pełnieniem stanowiska jest jak najbardziej wskazana, ponieważ ciężko by było wypełniać obowiązki parlamentarzysty lub sędziego w stałej obawie przed pozwem. Jednak jaki ma to związek ze zwolnieniem od płacenia mandatów, czy niemożnością pociągnięcia do odpowiedzialności za afery korupcyjne lub przekręty gospodarcze? Ludzie posiadający odpowiednio silne polityczno-koleżeńskie zaplecze, dzierżąc immunitet formalny, stają się praktycznie bezkarni. Oczywiście do czasu powinięcia się im nogi i utraty mandatu w wyborach. Moim zdaniem jednak jest to i tak o wiele za dużo, a konieczność przestrzegania prawa powinna dotyczyć wszystkich w równym stopniu.
Mam 34 lata. Mieszkam w Lęborku na pomorzu. Z wykształcenia jestem administratywistą. Ukończyłem Uniwersytet Gdański. Jestem żonaty i mam synka o imieniu Olaf. Moja małżonka ma na imię Aleksandra. Jesteśmy małżeństwem od dziesięciu lat. Moja rodzina jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało :) Lubię pisać. Piszę co mi do głowy przyjdzie, począwszy od publicystyki a na poezji skończywszy. Pisanie to aktywność, która sprawia mi frajdę. Przekuwam swoje myśli w tekst, by podzielić się z Wami tym co czuję i jak widzę świat. Teksty są różne. Pomimo tego, że sprawiam wrażenie dość jednoznacznie określonego politycznie, nie radziłbym mnie szufladkować. Można się wtedy srogo pomylić.