Po Rzymie czas na Paryż i “stres test” w Warszawie
10/11/2011
435 Wyświetlenia
0 Komentarze
17 minut czytania
Po premierze Berlusconim nadchodzą ciężkie chwile dla prezydenta Sarkozego, w sytuacji kiedy jak podaje dzisiejszy FT spread między bundami i francuskimi dziesięciolatkami osiągnął rekordowy poziom 162 punktów bazowych
Tak jak to przewidywaliśmy „ W poniedziałek będzie katastrofa Giulio Tremonti” i podczas mojego wczorajszego komentarza w Polsacie, w sytuacji kiedy izba rozrachunkowa LCH Clearnet zażądała dodatkowych zabezpieczeń, płynność włoskiego rynku opiera się już jedynie na interwencjach EBC. A dzisiejsza aukcja zakończyła się wzrostem rentowności wg Bloomberg’a: "The average yield of 6.087% was the highest that Italy has paid for borrowing funds for a year since the inception of the euro.". Teraz uwaga świata koncentruje się na tym czy w sytuacji problemów włoskich Niemcy przyjdą z pomocą Francji, czy też może sami nie wrócą do marki. Rating AAA Francji jest tak naprawdę utrzymywany politycznie a nie rynkowo, w sytuacji kiedy spready między bundami przekraczają półtora procenta, a banki francuskie są zaangażowane we Włoszech na pół biliona USD. W perspektywie rozpadu strefy euro ciekawie wyglądają ekspozycje banków europejskich względem najbardziej zagrożonych krajów eurostrefy na podstawie danych BIS z połowy roku 2011. Otóż Grecja to głównie problem banków francuskich (ekspozycja na kwotę $51,3 mld) i niemieckich ($33,5 mld). W Portugalii skoncentrowani są znacząco hiszpańskie banki – aż $90 mld, mniej francuskie $35,9 mld. W Hiszpanii większa dywersyfikacja, ale i ekspozycja, to banki Niemiec – $177,5 mld, Francji – $152,2 mld, Anglii – $105,7 i Holandii na kwotę $77,5 mld. Załamanie we Włoszech to głównie problem banków francuskich mających ekspozycję na kwotę aż $412,9 mld, zdecydowanie mniejsza jest ekspozycja banków niemieckich na kwotę $161,8 mld, holenderskich – $52,3 mld, brytyjskich – $45,5 mld i hiszpańskich – $38,2 mld. Ciekawym jest że banki włoskie mogłyby mieć nadzwyczajne zyski w przypadku gdyby to Niemcy sami wystąpili ze strefy euro, a ich marka uległa spodziewanej aprecjacji, gdyż mają one ekspozycje w Niemczech na kwotę $267,5 mld. A więc nawet o $105,7 mld wyższą od ekspozycji banków niemieckich we Włoszech.
W najbliższą sobotę 12 listopada w Warszawie odbędzie się piąty Kongres Republikański. Tematem konferencji będą zagadnienia demograficzne, polityka prorodzinna i migracyjna. W moim wystąpieniu pt.: „Finansowe konsekwencje załamania demograficznego – konieczność polityki prorodzinnej” skoncentruję się na zaprezentowaniu konieczności wprowadzenia skutecznej polityki prorodzinnej w ciągu najbliższych trzech lat gdyż w przypadku braku jej implementacji grozi nam społeczno-kulturowa marginalizacja na wzór tej z czasów saskich osiemnastego wieku. Joseph Stiglitz wielokrotnie powtarza, że obecnie następuje proces rozliczania za dopuszczenie do kryzysu gospodarczego, w efekcie dochodzi do przerzucania się odpowiedzialnością za to, kto jest winny recesji: czy są to finansiści, którzy patrząc na własny interes, podejmowali zbyt duże ryzyko na koszt podatników, czy też są to regulatorzy, którzy nie byli w stanie zastopować nieprawidłowości. Taka debata wystąpi również w Polsce, gdy chodzi o demograficzną zapaść naszego kraju, lecz niestety ale w czasie kiedy na przeciwdziałanie będzie już za późno. Przy czym charakteryzując przebieg dyskusji w Polsce, typowym jest że problemu zapaści finansów publicznych nie komentują te osoby, które ostrzegały przed nadejściem kryzysu, lecz – o dziwo – te, które twierdziły, że tego kryzysu nie będzie. A w dyskusji dotyczącej zagadnień regulacji instytucji finansowych również nie uczestniczą ci którzy wskazywali na istniejące zagrożenia, proponując zaostrzenie regulacji, lecz przeciwnie ci którzy proponowali ich osłabienie. Ten sam demoralizujący schemat występuje w przypadku naukowców opisujących niewydolność strefy euro – w debacie krytycy zniknęli zastąpieni europasjonatami, dlatego też należy się spodziewać, że i w przyszłości płakać nad „rozlanym mlekiem” będą ci którzy do tego doprowadzili.
W opublikowanym raporcie Nicholasa Eberstadt’a i Hansa Groth’a „Demography and Public Debt: Time for a „Demographic Stress Test” for the Western Economies. What does it mean for Switzerland?” proponuje się krajom przeprowadzenie na wzór bankowego „stress testu”, analogicznej finansowej analizy konsekwencji zapaści demograficznej. Wg autorów proces narastania kryzysu demograficznego, o skutkach dewastujących dla gospodarki i finansów publicznych, jest bardzo podobny do generowania bańki spekulacyjnej. Niemniej narasta bardzo powoli, jednak doprowadzi do fundamentalnych zmian w okresie zaledwie jednej generacji i będzie miał większy wpływ od przejściowego kryzysu finansowego, a jego objawy będą bardziej dramatyczne i palące. Kryzys demograficzny będzie miał jednak odmienną charakterystykę od finansowego – gdyż w chwili, kiedy wystąpi, jego odwrócenie nie tylko będzie trudniejsze, lecz także już niemożliwe. Dlatego aby w przyszłości nie było przerzucania się winą, trzeba go poznać i przeciwdziałać już teraz. W obecnej debacie dotyczącej problemów demograficznych charakterystyczne jest to, że prezentowane propozycje w Polsce okażą się nieskuteczne w sytuacji kiedy pojedyncze głosy nawołujące do wprowadzenia polityki prorodzinnej, i zwiększenia dzietności rodzin, nie znajdują poparcia lecz mają charakter braku poprawności politycznej. Być może dlatego że nie dotyczą aktualnych paradygmatów równościowych, natomiast odnoszą się do osób o różnej płci i wzmacniają finansową pozycję rodziny. W zamian to, co jest proponowane, to naiwne przeciwdziałanie skutkom zapaści. A to poprzez wydłużenie okresu pracy, oznacza pracę osób o mniejszej efektywności i jednoczesne pozbawienie prawa do odpoczynku ludzi starszych. To samo dotyczy propozycji zwiększenia aktywności zawodowej, w efekcie wchłaniając osoby na które nie ma zapotrzebowania pracowniczego. Równie niekorzystne mogą się okazać zmiany polegające na przerzuceniu odpowiedzialności za stan zdrowia osób starszych na samych pacjentów w sprywatyzowanej i nieefektywnej służbie zdrowia. A także nierealistyczne propozycje związane z koniecznością sprowadzenia imigrantów, która w przypadku osiągnięcia „sukcesu” może jedynie powodować powstawanie dużych konfliktów społecznych o których nie ucząc się na doświadczeniach historii zapominamy.
Przedstawiona analiza pokazała, że na ciężką pokryzysową sytuacje finansów publicznych nałoży się kryzys demograficzny. W przypadku krajów peryferyjnych strefy euro zwanych PIIGS w których dług przekracza 100 proc. PKB – w przypadku samych Włoch to kwota 1900 mld euro i 120% PKB, będzie to szczególnie bolesne gdyż należy oczekiwać że zgodnie z obliczeniami Reinharda i Rogoffa kryzys finansowy trwa przeciętnie 4-5 lat powodując zwiększenie zadłużenia publicznego o 80 proc. PKB. Mimo jego dotkliwości wszystkim krajom zachodnim, jak i Polsce grozi dalsze pogarszanie fundamentów wzrostu, ponieważ po pokonaniu kryzysu finansowego w kolejce czeka je kolejny kryzys finansowy. Jest on efektem zapaści demograficznej, kiedy to będzie spadała ilość osób w wieku produkcyjnym, przy jednoczesnym zwiększeniu się liczby osób w wieku emerytalnym. Wzrost wydatków socjalnych przy skurczeniu bazy podatkowej spowoduje nie tylko wzrost zadłużenia, ale też spowolni postęp gospodarczy. W ciągu ostatnich dwudziestu lat w krajach OECD przeciętny wiek już wzrósł o lat pięć. W tym samym czasie wzrosło znacząco zadłużenie. Cytowana analiza pokazuje, że każdy jednopunktowy wzrost ilości osób w strukturze wieku powyżej 65 lat wiąże się z siedmioprocentowym wzrostem długu publicznego w relacji do PKB zgodnie z regresją y=7,0879x-35,779. Idealnie na zaprezentowanej linii regresji znajduje się też Polska. W opracowaniu Banku Rozrachunków Międzynarodowych oszacowano, że w ostatnich 20 latach dla 21 czołowych gospodarek dług wzrósł o 40 proc. a Eberstadt i Goth uważają że w ponad 50 proc. był on spowodowany procesem starzenia się społeczeństwa. Nakładając projekcje demograficzne ONZ na swój model zauważają że w następnych 20 latach procesy będą przebiegały silnie destrukcyjnie. Przy tym ostrzeżeniem dla nas powinien być fakt, że zgodnie z zaprezentowanym wykresem w narożniku kryzysu została umieszczona Polska, w której z jednej strony bardzo silnie spada ilość osób w wieku produkcyjnym, a z drugiej strony bardzo szybko rośnie liczba osób w wieku powyżej 65 roku życia. Procesy te zgodnie z zaprezentowaną regresją ze względu na przewidywaną zmianę aż o 10 p.p. struktury osób w wieku nieprodukcyjnym spowodują że w Polsce, mimo wysiłków w ograniczeniu świadczeń i wydatków, wystąpi wzrost długu na skalę 70 proc. PKB i tylko z tego powodu.
Jeśli wziąć pod uwagę naszego zachodniego sąsiada, który także przeżywa procesy związane ze starzeniem się, charakterystyczne, że ilość osób w wieku produkcyjnym również spadnie w tym samym procencie co w Polsce. Przewiduje się, że będzie to miało w Niemczech znaczny wpływ na obniżenie poziomu oszczędności oraz na procesy związane z nasileniem imigracji. Omawiane procesy będą wtórnie powodowały jeszcze większe pogorszenie struktury demograficznej w Polsce, a obsługa zadłużenia w Niemczech zgodnie z pierwotnymi projekcjami doprowadzi do tego, że ich koszt będzie wynosił ok. 10 proc. PKB, a więc dwa więcej niż obecnie w Grecji. Według autorów raportu spowoduje to, że Niemcy przestaną być gwarantem strefy euro i jej waluty, nawet gdyby obecnie o taką pozycję zabiegały. We Włoszech ilość osób w wieku produkcyjnym również silnie spadnie, co w październikowej analizie podkreślał Episkopat Włoch, ale dwukrotnie słabiej niż w Polsce. Krajem, który najlepiej daje sobie rade w Europie jest Francja, choć charakterystyczna jest uwaga autorów raportu, że Francuzi są tak nietransparentni, jeśli chodzi o etniczną kompozycję narodzin we Francji, na równi z ZSRR, kiedy ten prezentował budżet sił zbrojnych. Jest to o tyle niepokojące, ze właśnie jedną z propozycji rozwiązywania tego problemu w Polsce jest kwestia związana z procesami imigracyjnymi, które już tak bardzo doskwierają Francji. Ważny jest też fakt, że najstarsze społeczeństwo, jakim jest Japonia, zgodnie z projekcjami będzie miało spadek osób w wieku produkcyjnym na poziomie Polski. A przecież to ten kraj jest opisywany między innymi w The Economist jako ten który z powodu właśnie starzenia się społeczeństwa jest na straconej pozycji w konkurencji z Chinami. I co charakterystyczne tymi którzy wg tego tygodnika mogą włączyć się do światowej rywalizacji są Indie z powodu młodości swoich obywateli. Przy czym jak podaje w innym artykule The Economist właśnie z powodu starzenia się obywateli Chiny rozważają likwidację polityki jednego dziecka, która obniżyła dzietność Chińczyków do poziomu 1,8 na kobietę, a więc i tak do poziomu znacznie wyższego od tego który występuje w Polsce.
Dlatego zgadzając się z faktem, że w ramach przeciwdziałania procesom kryzysowym istotne jest przeprowadzenie demograficznych „stress testów”, za istotniejsze należy uznać zastosowanie skutecznych metod wyjścia z zapaści. Aby to osiągnąć nie należy jedynie informować o tym, że w tym roku pierwszoklasistami zostało najmniej uczniów od 35 lat i będzie ich prawie dwa razy mniej od tych którzy osiągną wiek emerytalny. Należy przeciwstawić się pseudo polemikom finansowym wśród których charakterystyczną jest nagłośniona wymiana zdań między pseudoekspertami na temat ulg podatkowych dla rodzin posiadających dzieci, gdzie jako argument przeciwko tym ulgom można uznawać fakt, że mają „się nijak do kosztów utrzymania dzieci”!
Gdyż jeśli tego typu debaty będą w Polsce nadal kontynuowane, to istnieje realne niebezpieczeństwo powtórzenia czasów saskich i wszyscy krytycy IV Rzeczpospolitej będą mogli spać spokojnie, ponieważ bardzo szybko będziemy świadkami upadku V Rzeczpospolitej, po której Polska, tak jak po zaborach, długo się nie podniesie.
Dr Cezary Mech jest byłym zastępcą szefa Kancelarii Sejmu, prezesem UNFE, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów i autorem programu gospodarczego PiS z 2005 roku