PO-PSL pracują nad wprowadzeniem podatku katastralnego
19/06/2012
638 Wyświetlenia
0 Komentarze
20 minut czytania
Wiceminister w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Marceli Niezgoda dementując informacje opozycji … potwierdził fakt prac nad podatkiem katastralnym!
Co więcej, ujawnił on, że jest już oficjalny dokument w tej sprawie, który na przełomie czerwca-lipca trafi pod obrady rządu, a potem do konsultacji społecznych. Jest to typowa ścieżka legislacyjna. Do 30 listopada każdego roku należy uchwalić, przegłosować, a następnie opublikować tzw. ustawy okołobudżetowe, jeśli miałyby one obowiązywać od pierwszego stycznia, np. 2013r. Tempo prac i konsultacji nad tzw. reformą emerytalną Tuska dowodzi, że w sprawie podatku katastralnego może być podobnie.
PO mistrzem PR-owych zagrywek. Nazwy dokumentów dotyczą formalnie czego innego, a w tym przypadku są to założenia do tzw. Krajowej Polityki Miejskiej. Problem w tym, że jest tam zapis o wprowadzeniu podatku "ad valorem" (od wartości), który potocznie jest zwany podatkiem katastralnym.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że zespół do spraw tego podatku istnieje już 2 lata, czyli dość długo. Druga sprawa, na posiedzenia rządu trafiają dokumenty przez ten rząd zamówione. Samo powołanie specjalnego zespołu też o czymś świadczy. Porównaj (link): http://biz nes.inter ia.pl/nieruchomo sci/news/poda tki-kataste r-to-katast rofa-dla-polak ow,1809464. Usunąć wstawione spacje.
Obietnice Tuska oraz PO-PSL są zaprzeczeniem prawdy, czyli kłamstwem. W 2011 r., gdy zabierali większość składek do OFE, twierdzili, że robią to, aby nie podnosić wieku emerytalnego. Minęły wybory, a Tusk, Pawlak i Palikot wraz z ferajną … podnieśli Polakom wiek emerytalny. Tym razem obiecali, że robią to po to, by nie podnosić podatków. Zresztą, Tusk już kiedyś obiecywał, że nie będzie podnosił podatków i … podniósł podatki.
Kiedyś napisałem artykuł: "Podatek katastralny – zmowa milczenia polityków", który nadal jest aktualny. Politycy w trakcie ostatnich wyborów nabrali przysłowiowej wody w usta i milczeli na temat podatku katastralnego. Tusk nawet na pytanie postawione wprost zaprzeczył. Radni gminni znają już stawkę tego podatku – 1% wartości nieruchomości, a więc dla mieszkania o wartości 300 tys. zł roczna stawka podatku wyniesie 3 000 zł. Kataster, czyli elektroniczne mapy nieruchomości, które są podstawą do wyliczenia należnego podatku katastralnego jest już ukończony. Ten podatek zmiecie z powierzchni ziemi gospodarstwa rolne, bo nawet małe gospodarstwo może "liczyć" na 10 lub 20 tys. zł podatku katastralnego rocznie.
Trochę chronologii z koalicji PO-PSL. Najpierw 03.02.2011r. do rządu napisali radni z dużych miast, by go ponaglić z wprowadzeniem tego podatku (stąd nazwa "Krajowa Polityka Miejska"). W dużych miastach w większości rządzi PO, a więc PO napisało do … PO. Milczy też PSL, bo ileż to obietnic wyborczych można spełnić, jeśli wyborcom zabierze się pieniądze …? A Palikot? Przy okazji tzw. reformy emerytalnej Tuska udowodnił, że jest chętny poprzeć każdą antypolską ustawę.
Na horyzoncie jest jeszcze jeden haracz, tzw. opłata urbanistyczna, który to pomysł wyszedł z kancelarii Prezydenta Komorowskiego:
http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/gminy-chca-nowych-oplat-dla-mieszkancow,1669923 . Konstrukcja tego podatku ma być identyczna, jak podatku katastralnego, jednakże w tym przypadku nie obowiązywałyby stawki maksymalne. Radni gminni na zebraniu podejmowaliby decyzję o jego wysokości, w oparciu o własne "widzimisię". Przykład opłat za przedszkola wprowadzonych w ubiegłym roku przez radnych gminnych wskazuje, jakiego rzędu mogłyby być stawki tego haraczu.
Podatek katastralny – kolejne narzędzie eksterminacji Polaków? Inne nacje dorabiały się przez pokolenia, czas więc, by Polacy również poprzez dorobek kolejnych pokoleń zaczęli dorabiać się rodowych fortun. Podatek katastralny zapobiega akumulacji kapitału i jeśli jesteś biedny, to twe prawnuki też takie będą.
Podatek katastralny odnosi się do jakiejś hipotetycznej wartości, jakby przedmiot miałby być sprzedany teraz, a przecież nie ma sprzedaży czegokolwiek bez określenia czasu sprzedaży, bo jeśli ma to nastąpić w odległej przyszłości, to należałoby od tej przyszłej wartości odjąć przyszłe płatności podatku katastralnego, skumulowaną inflację i od uzyskanego wyniku obliczyć wartość PV, czyli obecną wartość przyszłych przychodów. Od towaru w sklepie na półce podatek zapłacimy dopiero przy kasie, w momencie zakupu/sprzedaży. Od samego faktu bycia potencjalnym towarem nie nalicza się podatku, ale od transakcji zakupu/sprzedaży. Dla ekonomistów jest to oczywiste.
Nie muszę chyba udowadniać, że inną wartość ma 1000 zł dziś, a inną np. za 40 lat. Łatwo mogłoby się okazać, że w przeliczeniu na dzisiejsze wartości te 1000 zł za 40 lat nie byłoby warte nawet 100 dzisiejszych złotych. O co chodzi w tej manipulacji i rzekomym obiektywizmie podstawy do naliczenia tego podatku? Od razu narzucają się dwa powody. Pierwszy to ten, że nieudolne rządy narobiły długów, a teraz trzeba z czegoś te długi wraz z odsetkami (lichwą) spłacić.
Drugi powód ma źródło w bandytyzmie. Skoro osoba mało zarabiająca ma atrakcyjną nieruchomość w centrum, nie chce się jej pozbyć za bezcen, to trzeba ją do tego przymusić podatkiem katastralnym. Jeśli mało zarabiasz, to mieszkaj w slumsach. Co kogo obchodzą twoje tytuły naukowe. Kiedyś łupiło się ludzi za pomocą maczugi (lub innej broni), a teraz łupi się w białym kołnierzyku za pomocą maczugi prawa. To właśnie zwolennicy podatku katastralnego mówią wprost, że w ten sposób staną się właścicielami atrakcyjnych nieruchomości. Czysty bandytyzm.
Ponoć Polska zobowiązała się w traktacie akcesyjnym do UE, że wprowadzi ten podatek do 2012r. Piszę "ponoć", bo nie mam czasu zajmować się lekturą tego dokumentu. Dokument z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego dowodzi, że trwają intensywne prace nad tym podatkiem, ale są one najściślej strzeżoną tajemnicą, tabu. To wszystko nie przeszkadza, by ten temat dogłębnie przeanalizować.
Celem bolszewickiej Rosji była tzw. "urawniłowka", czyli wszyscy posiadają mniej więcej to samo i nikt poprzez pokolenia nie staje się bogatszy. Kapitalizm, a tak naprawdę zachodni socjalizm, również wytworzył mechanizm, który w pewnym stopniu spełnia funkcję "urawniłowki", czyli tzw. podatek katastralny. Podatek katastralny zapobiega koncentracji kapitału, a mówiąc bardziej zrozumiale, czyni obywateli biedakami we wszystkich pokoleniach, uniemożliwia ludziom bogacenie się poprzez dorobek kolejnych pokoleń. Obywatelowi biedakowi władza może zawsze coś obiecać przy okazji kolejnych wyborów, a obywatel zamożny może nie być zainteresowany obietnicami władzy, a to już dla ferajny jest "skandalem".
Podatek katastralny faktycznie ma służyć do spłaty długów rządu i samorządów, a nie społecznościom lokalnym. W opinii Ś.P. dra Krzysztofa Dzierżawskiego, nie da się znaleźć jakiejkolwiek dobrej strony podatku katastralnego. Jest za to pełen wad. Można wręcz powiedzieć, że składa się wyłącznie z wad, "PB" relacjonował konkluzję eksperta Centrum im. Adama Smitha: "Nie sądzę aby ktokolwiek inny ucieszył się z podatku katastralnego, niż wierzyciele Polski". Podatek ten jest planowany jako źródło nowych dochodów w celu spłacania zaciąganych przez NBP i MF zobowiązań dłużnych np. wykupu obligacji. Podatek katastralny jest podatkiem lokalnym, więc MF może sięgnąć doń pośrednio, czyli zmniejszyć subwencje dla gmin, powiatów i województw, a zrekompensować im "starty" nowym podatkiem.
Nie jest też prawdą, że podstawą naliczania tego podatku jest rynkowa wartość nieruchomości, bo w naszym klimacie np. mieszkanie służące zaspokojeniu potrzeb bytowych, jeśli ma być sprzedane, to w to miejsce za te same, lub większe pieniądze jest kupowane inne. Poza tym, każdy towar ma określony moment jego zbycia, a jaki jest moment zbycia 40-letniego mieszkania w bloku, który wg założeń konstrukcyjnych miał stać 60 lat, a właściciel chce go sprzedać za kolejne 40 lat? Jaka będzie cena takiego mieszkania za 40 lat? A co z płaconym w międzyczasie podatkiem katastralnym? Podałem przypadek skrajny, ale podstawowe pytanie dotyczy kwestii podstawowej: Czy mieszkanie nie przeznaczone do sprzedaży jest towarem, czy tylko ewentualnie, kiedyś może nim być? Jaka kiedyś będzie cena i czy należy odjąć od niej przyszłe podatki katastralne płacone w międzyczasie? Jeśli ma być obliczona cena mieszkania, jako towaru sprzedanego w przyszłości, to jaka jest jego obecna wartość (PV) i jakiego wskaźnika dyskontowego użyć? Obiektywne odpowiedzi nie istnieją.
Użyję innego przykładu, który jest bardziej zrozumiały dla nie ekonomistów. Idziemy do sklepu, towar leży na półce, podkreślam słowo "towar", za który to towar należy zapłacić podatek VAT. Póki ten towar leży na półce, tego podatku nie zapłacimy, aż do momentu sprzedaży. Nawet włożenie towaru do koszyka nie jest podstawą do zapłacenia tego podatku, lecz dopiero moment dokonania zakupu przy kasie. Reasumując, podstawą opodatkowania nie jest sam fakt "bycia" towarem, lecz ściśle określony moment jego sprzedaży. W tym momencie zauważymy, że nasze mieszkanie jest w większości przypadków co najwyżej potencjalnym towarem, ale nigdy nie musi nim być, bo właściciel może je, np. rozebrać. W przypadku mieszkań dla celów bytowych, w których mieszkają właściciele, absolutnie nie ma możliwości określenia momentu sprzedaży, ani nawet ceny takiego mieszkania w momencie sprzedaży. W związku z powyższym mówienie o obiektywnej podstawie naliczania tego podatku jest kłamstwem, a co najmniej jest wątpliwe i dyskusyjne. Skoro nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o obrabowanie, nie bójmy się tego słowa, Polaków z kolejnych pieniędzy.
Podatek katastralny ma być niedokuczliwy dla obywateli. Przypomnę podobne obietnice z okresu wprowadzania VAT, który rzekomo miały płacić firmy. Skończyło się na tym, że VAT został wliczony w cenę finalnego produktu, za który płacimy my konsumenci.
Przedstawię parę fragmentów z długiego artykułu (
http://zaprasza.n et/a.php?PHPS ESSID=lhssalesty&articl e_id=30738&PH PSESSID=lhssalesty ). Usunąć wstawione spacje. Artykuł jest oparty na jednej z wersji projektu w sprawie katastru, czyli stawka 1% (ja z kolei spotkałem się ze stawką 2%). To wszystko na razie projekty, ale UE chce, by taki podatek w Polsce wprowadzić. Czasami tylko można natrafić na informacje, że trwają intensywne pracy nad zbudowaniem tzw. katastru, czyli mówiąc inaczej, bazy, spisu nieruchomości, na podstawie której byłby naliczany podatek katastralny. Skoro taka baza jest już zbudowana, to oznacza to, że ustawa wprowadzająca podatek katastralny jest bliżej, niż może się nam zdawać.
Ceny mieszkań w Berlinie, Wiedniu i Lizbonie są niższe, niż w Warszawie. Tak więc droższe nieruchomości w Polsce, obłożone identyczną stawką podatku katastralnego, jak na Zachodzie sprawią, że zapłacony podatek w odniesieniu do polskich zarobków będzie wielokrotnie wyższy (jako % zarobków). Wielu Polaków w ten sposób będzie wygnanych ze swych domostw w Polsce, a w szczególności z tych bardziej atrakcyjnych, bądź położonych w bardziej atrakcyjnej okolicy. "Zarabiasz mało, to mieszkaj w dzielnicy slumsów" – faktyczny skutek proponowanego podatku. Niektóre osoby nawet nie kryją się z takim właśnie celem wprowadzenia podatku katastralnego.
Przykład: emerytka na warszawskiej Białołęce ma dom z 1000-metrową działką. Nieruchomość jest położona przy trasie dojazdowej do Warszawy. Jedynym dochodem starszej pani jest emerytura w wysokości 1000 zł. Cena rynkowa działki to przynajmniej 700 zł/mkw., dom o powierzchni 120 mkw. wart jest ok. 200 tys. zł. Za podatek katastralny emerytka musiałaby płacić 9 tys. zł rocznie! Pani Elżbieta mieszka w tym domu od 60 lat. Według prognoz UE przyszła przeciętna realna emerytura w Polsce spadnie aż o 44% w stosunku do dzisiejszych (obecnie przeciętnie jest to 1500 zł). Pod linkiem jest o spadku przeciętnej emerytury o 44%, co w połączeniu z podatkiem katastralnym oznacza błyskawiczną eksterminację Polaków, a dla wymienionej w przykładzie emerytki oznacza to eksmisję do slumsów.
Kolejny przykład (przy 1 proc. podatku bez żadnych ulg): 35-metrowe mieszkanie warte 250 tys. zł w Krakowie. W tym wypadku trzeba by zapłacić 2 500 zł. A według obecnych stawek? 19,6 zł. (stawka za 1 mkw. w Krakowie to 0,56 zł). Jak widać, nawet właściciele małych mieszkań mogą dużo stracić. Gdyby wprowadzono podatek katastralny, Skarb Państwa by się "obłowił", a 80 proc. Polaków nie byłoby stać na jego zapłacenie. Nagle okazałoby się, że mamy w Polsce bardzo dużo bezdomnych. Tak więc 80% obywateli może potencjalnie zostać bezdomnymi.
Argumenty z forów internetowych (por:
http://interia360.pl/artykul/podatek-katastralny,48616). Jakiś forumowicz argumentował, że wprowadzenie tego podatku zwiększy podaż nieruchomości do kupienia za bezcen. Ktoś mu odpisał, że "jeśli szukasz sponsorów, dołącz do cór Koryntu, mili, stęsknieni panowie czekają". Ktoś inny napisał, że "od 01.01.2016r. obywatele UE będą mogli bez przeszkód i bez pozwoleń kupować nieruchomości w Polsce, a więc rabusie w białych kołnierzykach niech nie liczą na kupna atrakcyjnych nieruchomości w Polsce za bezcen". Z kolei jakiś działacz UPR nazwał ten podatek (w terminologii UPR "pogłówny") nowoczesnym. Ktoś skontrował, że "podatek katastralny jest ulubionym narzędziem bolszewików, socjalistów oraz komunistów, a więc poparcie UPR dla tego podatku stawia tę partię pośród formacji lewicowych".
Podatek katastralny zostanie więc nazwany "Krajową Polityką Miejską" i zaraz do "boju" ruszą stada PR-owców na usługach ferajny, że przecież to nie jest to samo, co podatek katastralny. Usłużne media będą pokazywać stada usłużnych profesorów i doktorów, którzy będą udowadniać, że to nie jest podatek katastralny. Cóż, "aby żyło się lepiej"? Kiedy Polska i Polacy wyzwolą się spod okupacji partii miłościwie nam panujących? Zobaczymy. Na razie Polacy są coraz bardziej skonsternowani i wkurzeni … .
Piotr Solis