PO czyli odejście od demokracji
01/02/2011
479 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
Demokracja to proces, a nie akt wyborczy Pogląd, że POlska[1] jest państwem demokratycznym, przyjmuje się w tejże POlsce niejako automatycznie, bez wahania, ale też i bez jakiejkolwiek refleksji. Po okresie demokracji socjalistycznej sukcesję przejęła tu republika niby to już nie socjalistyczna, ale której już w 1989 r. wpisano sprawiedliwość społeczną do konstytucji, a jako że była tam i przedtem, przejście odbyło się tym bardziej gładko. Zresztą i tak to się stało chyłkiem. Ku ukontentowaniu generała Jaruzelskiego zresztą, który znaczenie owego zapisu pojął głębiej niż poddani mu republikanie[2]. Jednak dla istnienia demokracji w rzeczywistości nie wystarczy jej zadekretowanie, a nawet – zadeklarowanie. Demokracja, tak w znaczeniu ustrój republiki, jak i zwłaszcza w znaczeniu proces demokratyczny wymaga spełnienia całego szeregu przesłanek, których […]
Demokracja to proces, a nie akt wyborczy
Pogląd, że POlska
[1] jest państwem demokratycznym, przyjmuje się w tejże POlsce niejako automatycznie, bez wahania, ale też i bez jakiejkolwiek refleksji. Po okresie
demokracji socjalistycznej sukcesję przejęła tu republika niby to już nie socjalistyczna, ale której już w 1989 r. wpisano
sprawiedliwość społeczną do konstytucji, a jako że była tam i przedtem, przejście odbyło się tym bardziej gładko. Zresztą i tak to się stało chyłkiem.
Ku ukontentowaniu generała Jaruzelskiego zresztą, który znaczenie owego zapisu pojął głębiej niż poddani mu
republikanie[2].
Jednak dla istnienia demokracji w rzeczywistości nie wystarczy jej zadekretowanie, a nawet – zadeklarowanie. Demokracja, tak w znaczeniu ustrój republiki, jak i zwłaszcza w znaczeniu proces demokratyczny wymaga spełnienia całego szeregu przesłanek, których ITI RP nie spełnia. I nie chodzi przy tym o drobnostki czy formalności, których niespełnienie nie miałoby istotnego wpływu na ustrój państwa i jego suwerena (no właśnie: kto nim jest w ITI PR? Może to dobry temat do rozważań w kolejnej notce), lecz o braki natury zupełnie podstawowej, w tym jeden, który oceniam jako dyskwalifikujący pretendenta do miana państwa demokratycznego. Jest nim brak warunków do swobodnego kształtowania opinii politycznych i dokonywania politycznych wyborów przez suwerena (chyba że na nowo ustalimy, kto nim jest).
W ITI RP nie istnieją wolne pluralistyczne media.
To nawet nie jest już tylko mój pogląd, bo pojawiają się powoli opinie (i to zagraniczne, więc może zdołają przekonać wyborców Platformy O.), że pluralizm mediów jest w POlsce zagrożony, a nawet, że w obawie przed bezrobociem dziennikarze posuwają się do autocenzury!
Skoro więc media są jednostronne, bo cóż innego oznacza „brak pluralizmu”? to warunki, w jakich kształtują swe opinie polityczne wyborcy, sprzyjają wyborowi wyłącznie owej jednej strony, jako że zgodnie ze starym powiedzeniem nieobecni nie mają racji. „Sprzyjają wyborowi jednej strony” to nic innego, jak tylko taki dyplomatyczny sposób na powiedzenie, że tzw. środowisko medialne łże dla czyjejś korzyści. Jednostronność, a więc po prostu nieobecność innych stron, to wykluczanie tych innych stron i praktycznie pozbawienie wyborcy samej możliwości wyboru kogoś innego niż jedna strona, prezentowana do wybrania przez media. Można by zadawać kolejne pytania. Dlaczego tylko tę jedną stronę promują media? Kto decyduje o tym, że tylko jedną stronę przedstawia się jako godną wyboru?
Dlaczego innych przedstawia się, jeśli w ogóle, jako osoby i ruchy niepoważne, śmieszne, ba! groteskowe?
Powstaje w ten sposób całkowicie zamierzone wrażenie, że niepopieranie naszego kandydata kłóci się z rozsądkiem.
Tyle tylko, że taki obraz nie ma nic wspólnego z rzeczywistą sytuacją, z nią jednak wyborca nie ma żadnego kontaktu.
To znaczy – bezpośredniego kontaktu. Cała jego ocena rzeczywistości to przecież w istocie ocena medialnych obrazów. Platonowska jaskinia to przy tym betka… Geremka „fakty medialne” to byt, który nie potrzebuje żadnego oparcia w rzeczywistości.
Porównując taką „demokrację” z informatyką, można by powiedzieć, że nie należy się spodziewać adekwatnego wyniku, jeśli się wprowadzi do systemu fałszywe dane. A polski naród otrzymuje dane mało że fałszywe: dane, na których opiera się przy kształtowaniu politycznych opinii, są celowo i piramidalnie zmanipulowane.
Wracając do pytania, czy POlska to demokratyczne państwo, muszę powrócić do pytania, KTO ustala, jaką partię będą promowały media? Można chyba bez niczyjego sprzeciwu przyjąć, że właściciele tych mediów? Nie można? A znajdzie się ktoś, kto powie, że dziennikarz to taki gatunek, co to pisze na dowolny temat, który mu do głowy przyjdzie, i co tylko uważa? A pomija tylko to, co uzna za nieinteresujące?
Takim osobom proponuję wklepanie do googla „Macierewicz wygrał proces” i przyjrzenie się wynikom. A potem zastanowienie się nad tym, dlaczego w mediach wygląda to inaczej.
A następnie przyjrzenie się hasłu „koncern Abora”… przepraszam”: „Agora” i wymienionym w nim spółkom zależnym (lista jest, zdaje się, dalece niekompletna 😉 ). Dochodzą jeszcze media należące do głównie niemieckich koncernów. Kilka hm… rodzimych firmy, reprezentujących ludzi miast i WSI, oficerów służb jawnych, tajnych i dwupłciowych oraz właśnie odzyskane TVP, nie wiadomo zresztą od kogo, bo PiSowskie ono nigdy nie było. I to by było z grubsza na tyle.
Tytuły, o które chodzi, zaprzyjaźnionetytuły, to bynajmniej nie tylko centralne gazety i ogólnopolskie stacje. Coraz mniej jest lokalnych stacji radiowych zachowujących niezależność w rozumieniu korporacyjnym – i każdym innym.
Tak naprawdę, nie pozostała prawie żadna.
Inne zjawiska antydemokratyczne to na przykład odejście od publicznego finansowania partii politycznych. Że ono jest jako takie niesprawiedliwe? Bo ktoś ma prawo nie płacić na PiS? Łatwo o takie argumenty w atmosferze niedemokratycznych poglądów na demokrację. Warto jednak przypomnieć, że był jakiś powód wprowadzenia takiego finansowania, a była nim jego przejrzystość oraz zrównanie szans partii bez względu na to, jak zasobne środowiska reprezentują. Czy ta potrzeba znikła? Nie, bynajmniej nie znikła. Chodzi – przeciwnie – o utrwalenie dominacji partii jednej strony, która nie ma większych problemów z finansami, co złe języki wiążą z wszechobecną w niej ponoć korupcją i niezliczonymi aferami, które przyniosły jej krocie.
Partie bez takich źródeł skazuje się w ten sposób na organiczenie zasięgu docierania ze swoimi poglądami do wyborców, a zatem – na spadek poparcia.
Właśnie odejście od finansowania partii politycznych przez państwo należy ocenić jako krok antydemokratyczny, w każdym razie w naszych warunkach.
Mało tego. Właśnie Platforma O. przeprowadza przez Sejm, z brawurą u niej zaiste nieznaną, zmiany w prawie wyborczym, które zakażą partiom politycznym umieszczania płatnych reklam w telewizji
[3]. Znowu: Utrwali to medialną dominację w mediach partii, z którą stacje są „zaprzyjaźnione” – a rozmiar tego zbratania to ponad 90% oglądalności – i uniemożliwi innym nawet odszczekiwanie się.
W ten sposób wzięcie opozycji za mordę staje się już prawie pełne. A branie opozycji za mordę słusznie chyba oceniam jako krok antydemokratyczny?
Jeśli do tego dodać odejście od obyczaju wysłuchiwania opozycji w parlamencie, o obsadzaniu przewodniczących komisji – znowu wbrew obyczajom – wyłącznie przez partię rządzącą oraz zamykanie na klucz w szufladzie wszelkich projektów ustaw składanych przez opozycję, to jesteśmy jeszcze bliżsi tego wzięcia za mordę w wersji już prawie idealnej.
I pozostaje ostatni element, bynajmniej nie zapomniany przez naszych drogich (ponad wszelką miarę) POlszewików: niezaprzyjaźnione, a więc wrogie media. Przypomnę tylko, że od przejęcia KRRiTV trwają obserwacje Telewizji Trwam i Radia Maryja. Cel wiadomy, od razu zresztą pojawiły się sugestie, o jaki wynik obserwacji chodzi. Ciekaw jestem, kiedy wezmą się za Gościa Niedzielnego. Bo Gazeta Polska ciągle ma z NIMI do czynienia.
I na razie tyle, bo wystarczy tyle, by pokazać, że demokratyczność już była. Można by napisać dużo więcej i dużo konkretniej, ale to w końcu tylko krótka notka.
Nie piszę więc na przykład o o wymiarze zwanym żartobliwie sprawiedliwości.
Nie piszę o bardzo niskim realnym zaangażowaniu obywateli POlski w publiczne sprawy, które bardzo jest związane z codziennym wysiłkiem, by po prostu przeżyć.
Nie napiszę też o szerszym, wykraczającym poza kraj kontekście tego co się dzieje w Polsce.
Wspominam tylko elementach związanych z samą definicją demokracji. Niechby i tej z wikipedii
[4]. Nawet ona zresztą wspomina o tym, że w Europie wyprzedzamy jedynie Bułgarię i Rumunię
[5]. Dziwi mnie właściwie tak wysoka pozycja, ale pewnie mało wiem o Bułgarii i Rumunii.
Od której więc strony nie spojrzeć, demokracji dostrzec nie sposób.
Coraz wyraźniejsze są natomiast tendencje, które powinny alarmować i skłaniać do sprzeciwu.
Póki pora.
Nie jestem tylko pewien, czy sprawy już nie zaszły za daleko. ONI zrobią wszystko dla utrzymania władzy.
[1] POlska, w odróżnieniu od Polski, to jedno z określeń III RP, zwanej też ITI RP. Word uparcie stara się rugować tę pisownię, z uporem równym mojemu sprzeciwowi wobec samej ITI RP.