Wiele osób uważa, że prawny zakaz aborcji nic by nie dał, liczba „zabiegów” by się nie zmieniła a może nawet wzrosła. Taka argumentacja świadczy jednak o niezrozumieniu reguł rządzących światem.
W minionym tygodniu Sejm odrzucił obywatelski projekt ustawy, która przewidywała całkowity zakaz aborcji. Będąc zaangażowanym w zbieranie podpisów pod tą ustawą i jej procedowanie w Sejmie, wielokrotnie spotykałem się z zarzutami hipokryzji, demagogii i fanatyzmu. Jak mantrę powtarzano, że prawne zapisy nie ograniczą liczbę aborcji, tylko przeniosą ją do podziemia. Pojawiały się nawet głosy, że liczba „zabiegów”…wzrośnie. Zarzucano nam, że chcemy mieć czyste sumienie, poczucie, że coś robimy na rzecz ochrony życia nienarodzonych, a że to jest nieskuteczne nie ma dla nas znaczenia. Krytykowano nas też za to, że staramy się działać od strony negatywnej, od strony nakazów i zakazów, zamiast zaproponować coś pozytywnego na przykład wsparcie finansowe, psychologiczne, medyczne dla kobiet w ciąży i rodzin w trudnej sytuacji materialnej. Takie zarzuty padały wcale nie tylko ze strony zwolenników „przerywania ciąży”, ale w dużej mierze od osób, które deklarowały, że opowiadają się przeciwko temu procederowi. Do końca się temu nie dziwię. W czasie debaty na temat aborcji non-stop możemy słyszeć podobną argumentację w mediach z ust dziennikarzy, czy polityków i niektóre osoby z pewnością nieświadomie nią przesiąknęły. Do tego może dochodzić chęć usprawiedliwienia przed samym sobą poparcia dla partii, które w głosowaniach opowiadają się przeciwko pełnej ochronie życia. Wysuwanie takich zarzutów, nawet jeśli odbywa się pod wpływem zewnętrznych czynników, świadczy jednak o niezrozumieniu reguł rządzących otaczającym nas światem.
Jest oczywiste, że prawny zakaz nie wyeliminowałby problemu aborcji. Nikt nigdy czegoś takiego nie głosił!Nawet najlepsze prawo nie likwiduje przestępczości. Kradzieże, rozboje, zabójstwa zdarzają się także wtedy gdy są zakazane i gdy za ich dokonanie grożą kary wieloletniego więzienia. Kluczowe dla tego czy dokonamy jakiegoś czynu czy nie, okazuje się ukształtowanie naszego sumienia oraz okoliczności zewnętrzne. Jeśli w jakiejś czynności nie widzimy niczego złego, tym łatwiej nam ona przyjdzie. Do popełnienia przestępstwa mogą nas też skłonić okoliczności choćby środowisko, bieda, nie dostrzeganie innego rozwiązania. Podobnie będzie z aborcją. Dlaczego w takim razie powinna być zakazana prawnie?
System prawny w takiej lub innej formie towarzyszy człowiekowi od wielu wieków. Tworzymy prawa i staramy się je egzekwować, gdyż w przeciwnym razie pogrążalibyśmy się w kompletnej anarchii. Zamiast pracować każdy musiałby pilnować swojego majątku i rodziny, w obawie przed tym czy nie zostanie okradziony, czy jego żona i córki nie zostaną porwane czy zgwałcone. Intuicyjnie wyczuwamy, że prawo oraz służby zapewniające jego przestrzegania (policja, prokuratura, sądy) znacząco ograniczają ilość niepożądanych zjawisk, pełnią prewencyjną funkcję zniechęcając znaczną część osób, których sumienie nie jest do końca ukształtowane, do popełniania złych uczynków. Dlaczego więc w przypadku aborcji miałoby być inaczej? Założenie, że w przypadku każdego przestępstwa prawo pomaga w jego ograniczeniu, tylko w przypadku aborcji działa ono odwrotnie, jest czymś kompletnie nielogicznym.Jeśli aborcja zostałaby zakazana, z pewnością część kobiet znalazłaby sposób na ominięcie prawa, „przerwałaby ciąże” w „podziemiu” lub za granicą, ale jestem przekonany, że liczba „zabiegów” spadłaby, gdyż dostęp do nich byłby trudniejszy, a część kobiet mogłaby się przestraszyć.
Wiele osób może się oburzyć: co to za metoda, która polega nastraszeniu kobiet w trudnej sytuacji: którym ma się urodzić niepełnosprawne dziecko, które ryzykują zdrowie? Lepiej podjąć działania, które zachęciłyby takie kobiety do właściwego wyboru a nie do niego zmusiły. Ta argumentacja, często motywowano szlachetnymi pobudkami, nie wytrzymuje jednak próby, jeśli uświadomimy sobie, że aborcja to nie jest zwykły zły uczynek. Tutaj giną konkretni ludzie!W Polsce ponad 500 osób rocznie! Gdy nie tak dawno, bo w latach 90-tych XXw., w Ruandzie plemię Hutu dokonywało rzezi na plemieniu Tutsi, odczłowieczając je, twierdząc że to nie są ludzie tylko karaluchy, to nikt rozsądny nie proponował by zrobić pozytywną kampanię, przekonywać Hutu, że Tutsi to jednak są ludzie, tylko rozważano zbrojną interwencję. Jeśli gdzieś na świecie zabijani są ludzie, to niezależnie od działań zmierzających do likwidacji powodu dla którego tak się dzieje, trzeba podjąć zdecydowane i jak najszybsze działania – prawne, porządkowe i wszelkie inne, które to zjawisko ograniczą, do momentu likwidacji jego przyczyn.
Dyskutując o rozwiązaniach prawnych, jako metodzie ograniczenia przestępczości, trzeba dokonać małego zastrzeżenia. Nie liczy się tylko to co zostanie zapisane w ustawie, ale też toczy dany przepis będzie egzekwowany przez organy do tego powołane. Nie wystarczy zakazać aborcji, ale policja i inne służby muszą ścigać lekarzy ich dokonujących, a sądy skazywać ich na kary więzienia.
Prawny zakaz aborcji, jeśli byłby egzekwowany, nie tylko bezpośrednio ograniczałby liczbę „zabiegów” utrudniając dostęp do nich, ale też wpływałby na to w sposób pośredni poprzez oddziaływanie na nasze sumienia.Nasze sumienie nie jest indywidualnym, niezależnym bytem, który dostajemy w momencie urodzenia i który już się nie zmienia. Nasze sumienie formowane jest przez rodzinę w której się wychowujemy,szkołę w której przebiega nasza edukacja, środowisko w jakim się obracamy, obrazy z otaczającego nas świata z którymi się spotykamy i wiele innych czynników. Decyzję o „przerwaniu ciąży” lub jej kontynuacji ostatecznie podejmuje kobieta, ale robi to pod wpływem otoczenia: partnera, rodziny, przyjaciół, lekarza, a w szerszym kontekście także społeczności, w której żyje. Wyznawana przez społeczeństwo religia, panujące w nim obyczaje i w końcu obowiązujący system prawny oddziaływają na sumienie kobiety. Inny wpływ na sumienie będzie w kraju w którym aborcja jest nakazywana jak w Chinach, inny w krajach gdzie jest dozwolona we wszystkich wypadkach, inny tam gdzie jest dozwolona tylko w niektórych wypadkach, a w końcu jeszcze inny tam gdzie jest całkowicie zabroniona.
Na zaciemnienie jakie w naszych sumieniach wywołuje ustawodawstwo cywilne wielokrotnie zwracał uwagę Papież Jan Paweł II. W liście Il recente consortio pisał: „Groźny i niepokojący jest zanik wrażliwości moralnej sumień. Ustawy i przepisy państwowe nie tylko ujawniają to zaciemnienie, ale także przyczyniają się do jego spotęgowania. Gdy parlamenty uchwalają ustawy, które uprawniają do skazywania na śmierć istot niewinnych, a państwa oddają swoje zasoby i struktury na służbę tym zbrodniom, wówczas sumienia jednostek, często słabo ukształtowane, tym łatwiej są wprowadzane w błąd”[1] Podobną myśl Ojciec Święty zawarł też w encyklice Evangelium Vitae: „W przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno nigdy uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu(…) Choć prawa nie są jedynym narzędziem obrony ludzkiego życia, odgrywają rolę bardzo ważną, a czasem decydującą w procesie kształtowania określonej mentalności i obyczaju.”[2]
Wprowadzenie prawnego zakazu aborcji nie może być jedyną aktywnością podjętą przez osoby, którym zależy na życiu nienarodzonych dzieci. Trzeba prowadzić kampanie społeczne uświadamiające czym jest aborcja (takie zresztą są organizowane), rzeczywiście prowadzić także działania pozytywne choćby zapewniać dobrą opiekę medyczną w czasie ciąży i po urodzeniu dla matki oraz dziecka, zapewniać wsparcie psychologiczne dla kobiet, ukazywać im alternatywy jakie mają, tworzyć takie alternatywy (Okna Życia, adopcja) . Dobre prawo i doprowadzenie do jego egzekucji musi jednak być kluczową rzeczą jaka zostanie przeprowadzona.
Dwa tygodnie przed głosowaniem w sprawie ochrony życia, w polskim Sejmie odbyło się głosowanie w sprawie zaostrzenia przepisów dotyczących ochrony zwierząt. Posłowie przegłosowali tą ustawę miażdżącą większością głosów (382:7). Nikt nie przekonywał, że to, żeby nie znęcać się nad swoim psem, powinno być wyborem każdej osoby, a nie nakazem prawa. Nikt nie argumentował, że zaostrzenie prawa przyniesie odwrotne skutki i zwierzęta będą częściej prześladowane. Okazuje się, że kiedy chcemy to potrafimy myśleć zdroworozsądkowo. Szkoda tylko, że tak się stało w przypadku ustawodawstwa dotyczącego zwierząt a nie ludzi.
[1] Jan Paweł II, Il recente concistoro (w sprawie zagrożenia życia ludzkiego), Watykan, dnia19 maja 1991 r.
[2] Jan PawełII, Encyklika Evangelium Vitae, Rzym, 25 marca 1995 r.
Blog Zbigniewa Kaliszuka. Skupiam sie na lamaniu stereotypów dotyczacych chrzescijanstwa i poszukiwaniu prawdy w kwestiach wiary oraz wartosci.