Niemcy chcą, aby organizacje polskie w Niemczech zaakceptowaly teraz i ostatecznie ich tradycyjny punkt widzenia, przyjmując za swoją wykładnię art. 116 niemieckiej konstytucji i zrezygnowały ze statusu polskiej mniejszości narodowej.
Dla RFN nie ma ważniejszej sprawy w stosunkach polsko-niemieckich, jak ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej mniejszości narodowej w Niemczech. 20 lat temu nie było dla Niemców dobrych okoliczności, aby do rozmów zaprosić także organizacje społeczne z jednej i zdrugiej stroniy granicy. W Polsce dopiero powstawały klecone na prędce, przy współudziele i finansowaniu przez odpowiednie służby niemieckiego sąsiada, zręby struktur politycznych i społecznych tzw. mniejszoości niemieckiej. W Niemczech natomiast istnialy mające się całkiem dobrze organizacje polskie, w tym założony w 1922 roku Związek Polaków w Niemczech, a także odszczepony od ZPwN i kolaborujący z PRL-owskimi komunistami Związek Polaków w RFN "Zgoda".
Związek Polaków w Niemczech (dla niezorientowanych: utożsamiany przez symbol Rodła) miał wtedy i ma do dzisiaj mandat do podtrzymywania pełnych praw ludności polskiej w Niemczech jako mniejszości narodowej. Ma takie prawo, ma taki obowiązek i nikt poza ZPwN takiego obowiązku nie ma i się do niego widocznie nie poczuwa. Tak długo, jak się tego prawa nie zaprze.
Dlaczego teraz, do rozmów z okazji 20-lecia traktatu polsko-niemieckiego zaproszono przedstawicieli faktycznych adresatów tegoż traktatu (przynajmniej w dość ważnej części): przedstawicieli organizacji osób przyznających się do niemieckości w Polsce i osób przyznających się do polskości w Niemczech? Dlaczego dopiero teraz? W ciągu minionych 20 lat grupa Niemców w Polsce urosła w siłę, otrzymała ekstra dostęp do foteli poselskich jak i do 25 milionów euro rocznie od państwa polskiego, cichej pomocy zza Odry nie licząc. W tym czasie w Niemczech w grupie migracji lat 80 i 90 powstały, jak i sztucznie wykreowano mocą dyrektywy z roku 1987 (""… Nasze służby dyplomatyczne na całym świecie mogą i muszą inicjować powstawanie rożnych nowych stowarzyszeń, organizacji oraz klubów w środowiskach polonijnych na całym świecie, aby zdeintegrować te organizacje które istnieją….") dziesiątki organizacji, których jedynym zadaniem było umożliwienie powstania tzw. organizacji dachowych, zwieńczonych następnie nieposiadającą osobowości prawnej fikcyjną formą "Konwentu". 20 lat temu przedstwicielstwo Polaków w Niemczech nie składało się z "emigrantów" lecz z autentycznej "mniejszości narodowej". Z takimi się nie rozmawia.
W tym świetle, dziwne i niezrozumiale mogą brzmieć dzisiaj tłumaczenia polskiego MSZ, że uznanie przez rząd Rzeczpospolitej Polskiej mieszkających w Niemczech Polaków za Niemców zasługuje wyłącznie na określenie: "Nie jest to w tej chwili aż tak pilny temat", Są "pilniejsze" sprawy: rehabilitacja ofiar nazizmu, odszkodowania…. itp, itd. Zamiast tego przyjmuje niczego nie znaczące w niemieckim systemie prawnym pojęcie "Polonii".
Nie dziwię się jednak. Polska dyplomacja popełniła już 20 lat temu fatalny ruch, licząc na wzajemność strony niemieckiej. Odwzajemnienie nastąpiło w innych dziedzinach w postaci utworzenia filli niemieckiego IHK, Deutsche Bank, HOCHTIEF i Jogobella-Zott w Polsce.Traktatów się dotrzymuje.
Teraz ten sam błąd powtarzają przedstawiciele organizacji Polaków w Niemczech, które nie podpisywały traktatu przed 20 laty. Teraz mają okazję na ostateczną rezygnację z prawa reprezentowania i podtrzymywania pełnych praw ludności polskiej w Niemczech jako mniejszości narodowej. W zamian otrzymają kilkaset tysięcy euro rocznie na finansowanie własnych biur.
Niemcy chcą, aby organizacje polskie w Niemczech zaakceptowaly teraz i ostatecznie ich tradycyjny punkt widzenia, przyjmując za swoją wykładnię art. 116 niemieckiej konstytucji i zrezygnowały dzisiaj na zawsze ze statusu polskiej mniejszości narodowej.
Mandat do reprezentowania polskiej mniejszości narodowej w Niemczech przejmie partia mecenasa Hambury.
…
1)17 czerwca1991
Traktat między RP a RFN o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy wynegocjowany po 6 rundach żmudnych negocjacji (od października 1990 roku do czerwca 1991 roku), parafowany 6 czerwca, podpisany w Bonn przez premiera RP J. K. Bieleckiego i kanclerza RFN H. Kohla oraz ministrów spraw zagranicznych K. Skubiszewskiego i H.-D. Genschera. W dołączonych do Traktatu listach Skubiszewski i Genscher odnieśli się m.in. do spraw mniejszości i wprowadzenia podwójnego nazewnictwa topograficznego na terenie zamieszkania mniejszości niemieckiej; stwierdzono, że Traktat nie zajmuje się sprawami podwójnego obywatelstwa i majątkowymi. Równoległe zawarcie umowy o polsko-niemieckiej Współpracy Młodzieży, o utworzeniu polsko-niemieckiej Rady Ochrony Środowiska, polsko-niemieckiej Komisji ds. Współpracy Regionalnej i Przygranicznej.
2) Krzysztof Skubiszewski Otrzymał tytuły doktorahonoris causa kilku uniwersytetów m.in.Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego[5], odznaczony najwyższymi orderami polskimi i międzynarodowymi, w tymKrzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (1993),Orderem Orła Białego (7 grudnia 1999),Orderem Wielkiego Księcia Giedymina II klasy[6] iKrzyżem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec.
3) Art 116 (1) Deutscher im Sinne dieses Grundgesetzes ist vorbehaltlich anderweitiger gesetzlicher Regelung, wer die deutsche Staatsangehörigkeit besitzt oder als Flüchtling oder Vertriebener deutscher Volkszugehörigkeit oder als dessen Ehegatte oder Abkömmling in dem Gebiete des Deutschen Reiches nach dem Stande vom 31. Dezember 1937 Aufnahme gefunden hat.