…nie jest wykluczone, że nasza piękna Ziemia stanie się – jeżeli wszystko na niej będzie dziać się tak, jak dzieje się teraz – nie planetą małp, co proponowało nam na ekranach kin Hollywood, ale planetą karaluchów.
… tylko one jedne podobno „gwiżdżą sobie ” na opady radioaktywne i po hipotetycznym Armagedonie ( vide: Apokalipsa wg św. Jana (Ap 16;16 ) robią się tylko „nieco” większe, czego zresztą nikt, jak dotąd, nie udowodnił. Oczywiście ani Ziemi, ani tym bardziej sobie i moim przyjaciołom, także rodzinie, a nawet wrogom nie życzę żadnego Armagedonu, ale nigdy nic nie wiadomo i wszystko jest na tym świecie możliwe…
…takie refleksje budzą się w moim mózgu, kiedy z coraz większym niepokojem obserwuję poczynania polityków, finansistów, bankierów i na końcu szefów koncernów i korporacji, a także – o czym jest już znacznie ciszej – rodzenie się pomysłów na nowe „zabawki” dla różnych generałów, ewidentnie nudzących się w sztabach generalnych na obu półkulach ziemskiego globu, zresztą…
…a wszystkiemu, gdyby coś do czegoś doszło, tym razem mogą być in spe winni nie cykliści, ale przede wszystkim ekonomiści, owi „jajogłowi”, często laureaci Nagrody Nobla, którym – jak nauczyło nas już dawno temu doświadczenie – wszystko zgadza się na papierze i pasuje idealnie do wzorów z półki matematyki wyższej, tylko jakoś dziwnym trafem, w praktyce na ogół nie zawsze sprawdza się. W każdym razie nie w globalnej makroskali…
…tendencje, aby obniżać koszty pracy, jednocześnie podnosząc koszty kredytu, „windując” podatki i ceny na towary, usługi oraz ropę naftową i maksymalizować zyski netto, były „ od zawsze”, od kiedy w VII wieku przed nasza erą Grecy wymyślili forsę, głównie w postaci monet z kruszcu ( dzisiaj pewnie tego żałują ). Jednak eskalacja tych tendencji nastąpiła po II wojnie światowej, a nabrała złowieszczej dynamiki w końcu lat siedemdziesiątych XX wieku, czyli już w naszych czasach, kiedy pojawił się „wynalazek” globalizacji, we współczesnym rozumieniu, chociaż sam proces zaczął się od odkryć geograficznych w XV wieku…
…przysłowiową kropkę na „i” postawił Marshall Mc Luhan w jego książce „The Gutenberg Galaxy, formułując pojęcie „global Village” (Globalna wioska ). No, i zaczęło się. Nawet ja sam w czasach studenckich byłem zafascynowany „globalną wioską”: przenikanie się kultur, unifikacja cywilizacji, przepływy ludzi i kapitału, to było coś wspaniałego, Bonanza! Do siebie nie mam pretensji – byłem wówczas „zielony” – za to, że nie wziąłem pod uwagę iż tak, jak każda medal ma dwie strony, to i globalizacja je mieć będzie. Ale, że nie dostrzegli tego mężowie stanu, którym płaci się za rządzenie i naukowcy, głównie ekonomiści, którym płaci się za myślenie, to okazuje się i okaże tragiczne. I dzisiaj pijemy piwo, jakiego nam nawarzono, a będzie tego piwa do wypicia coraz więcej …
…w krótkiej rozprawie, globalizacji w jej wszystkich aspektach nie można omówić, ani tym bardziej opisać, więc weźmy „pod lupę” jeden tylko aspekt: przepływy kapitału, czytaj – pogoń za coraz większym zyskiem przy coraz niższych kosztach. W praktyce oznacza to poszukiwanie coraz tańszej siły roboczej, coraz większych zwolnień podatkowych i większej wydajności, a więc przenoszenie produkcji do obszarów gdzie robotnicy są gorzej aniżeli w macierzy, lub nędznie opłacani, a ulgi podatkowe rewelacyjne, przenoszenie ( rejestrowanie ) firm w tak zwanych rajach podatkowych, inwestowanie i tworzenie przemysłu tam, gdzie taniej, lub najtaniej. Ślicznie!…
…ale medal ma dwie strony. Przenosząc produkcję do takich „tanich” obszarów, na przykład z centralnej Europy do Chin, we własnym obszarze generuje się bezrobocie, a nie płacąc podatków ( raje podatkowe ) de facto okrada się budżet własnego państwa, któremu brak środków na „utrzymywanie” bezrobotnych, o inwestycjach nie mówiąc, bo zgodnie z doktryną, państwa w gospodarce ma być jak najmniej. W taki właśnie sposób rośnie bezrobocie w krajach dotąd o niskim bezrobociu i wysokim poziomie życia, a że wraz z bezrobociem spada w tych krajach popyt, to trzeba produkować i oferować produkty jeszcze taniej. Więc następują dalsze poszukiwania z tezą: gdzie można jeszcze taniej produkować? Może na bezludnej wyspie?…
…i tu nagle okazuje się, że medal ma jeszcze „trzecią” stronę. Nie zauważono, że w tych obszarach o taniej sile roboczej, wraz z przyniesionymi z zewnątrz inwestycjami, a tym samym wzrostem poziomu cywilizacji ( przepływ kultur ), powoli, acz systematycznie i tam koszty pracy rosną tak, jak rosną aspiracje i świadomość wyzyskiwanych dotąd pracowników. Inwestorzy widzą i czując to, wędrują więc dalej, pozostawiając za sobą setki tysięcy, może nawet miliony bezrobotnych i zdesperowanych…
…jak dowiadujemy się z wiarygodnych źródeł Chiny, które były dotąd lukratywnym rynkiem taniej siły roboczej dla inwestorów, także chińskich, państwowych, już idąc tropem wynoszących się z Chin inwestorów zagranicznych, produkcję przenoszą do tańszych krajów, bo Chiny zdrożały. Przykład: w październiku Adidas zamknie swoją jedyną chińska fabrykę w Suzhou, uciekając z produkcją do Birmy, firma Nike do Wietnamu, Puma do RPA, a hiszpański Inditex do Bangladeszu. I tak dalej i tak dalej. A rdzennie chińskie firmy zaczynają robić dokładnie to samo. Przenosza się tam, gdzie taniej: do Birmy, do krajów afrykańskich…
…ma być tanio, jeszcze taniej, jeszcze super taniej. Za przenoszącymi się koncernami i firmami z krajów macierzystych do krajów „tanich”, później do jeszcze bardzie tanich, pozostaje gigantyczna masa bezrobotnych, wykluczonych, wściekłych. W skali globalnej, licząc z rodzinami, są to już setki milionów ludzi, a proces trwa. Neoliberalny, globalny kapitalizm, jeśli nikt i nic nie zatrzyma tego procesu, kopie sobie piękny grób, a światu przygotowuje widowiskową rewolucję. Jak to się mówi? Chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze…
…i na tym zakończę, przypominając, że bezrobocie rośnie również w Polsce. W jednej tylko branży, w oświacie, w tym roku już straciło pracę około 1500 nauczycieli, a do końca roku przyszłego, a może jeszcze wcześniej, straci pracę dalszych 7.500 fizyków, chemików, matematyków, biologów. Co będą robić, skoro zamknięto w Polsce ponad 1500 szkół? Matematykom doradza się, aby poszukiwali pracy w księgowości, fizykom – w instytutach badawczych ( których?), chemikom – w firmach kosmetycznych. Biolodzy powinni zatem, rozglądać się chyba za robotą po sklepach zoologicznych z rybkami, wężami i chomikami…
…wisielczy humor! Jak cała ta globalizacja…
(29sierpnia 2012, 10.10.AM)