Że telefon od prominentów PRL-Bis jest w stanie załatwić wiele, to ja rozumiem. Ale, że od zwykłego szaraczka? A jednak tak twierdzi Pani rzecznik PKP.
Wszyscy znamy historię telefonu od ministra MSWiA, który zatrzymał pociąg na ponad godzinę, żeby zdążyli nań PeOlscy prominenci uczestniczący w jakiejś tam konferencji w Adolflandzie posiadający bilety na ten właśnie pociąg.
Rozumiem, że w PRL-Bis telefon ministra może wiele.
Rozumiem, że w bananowej republice, ktorą nam na terenie Polski zbudowano można opóźnić kilkudziesięciu do kilkuset pasażerów po to by kilku swojaków mogło sobie pojechać.
Rozumiem, że pani rzecznik PKP-Intercity nie widzi w tym nic zdrożnego (w końcu każdy, kto posiada intratną posadkę lubi ją zatrzymać).
Jednak albo robią nam gigantyczną wodę z mózgu, albo Polska jest najlepiej zorganizowanym krajem pod słońcem, jedynym, gdzie zwykły szaraczek jest w stanie zadzwonić na pociąg i poprosić o zaczekanie na niego w razie spóźnienia. Poniżej materiał TVP, gdzie właśnie to mówi pani rzecznik. PKP jak MPT.
tvp.info/informacje/polska/spoznialscy-zadzwonili-i-pociag-zaczekal/4544170/pociag-jak-taxi/4544174
Jestem w stanie zrozumieć też, że postpolityka narracyjna przydaje się w wielu dziedzinach… ale żeby obywatelom tak wodę z mózgu robić?
Pociągi taksówkowe? Czyli teraz nie Panie Konuktorze, tylko Panie Złotóweczka?
Do profesjonalnych znikaczy filmów z internetu: zrzut z materiału zrobiony.
Nie jestem rasista, wszystkich nienawidze po równo... ale lewactwo równiej.