Przeczytałem właśnie, że polski pisarz i dziennikarz z USA Alex Storożyński napisał książkę o Tadeuszu Kościuszce i zamierza także nakręcić o nim film dokumentalny
Przeczytałem właśnie, że polski pisarz i dziennikarz z USA Alex Storożyński napisał książkę o Tadeuszu Kościuszce i zamierza także nakręcić o nim film dokumentalny. Taki zwyczajny film popularyzatorski jaki oglądamy na Discovery czy Planete. Przeczytałem to i przyszło mi do głowy, że przecież ten facet to osoba prywatna, mundur dla tego Kościuszki kupił z własnych pieniędzy. To co pokaże pewnie nie będzie odbiegać od standardu, który znamy, zresztą film ma się nazywać „Książę chłopów” więc o czym tu gadać. No, ale film będzie kupią go telewizje, jest szansa, że kilku młodych ludzi zacznie grzebać w książkach i archiwach i trafią tam na inne polskie nazwiska, na nazwy miejscowości i na całą tę historię, której my już sobie od dawna nie opowiadamy, bo albo się jej wstydzimy, albo jej nie znamy, albo wydaje się nam ona nudna.
Jeśli w Polsce powstaje jakiś film dokumentalny to musi być to zwykle film obyczajowy, o jakichś syfiarzach co żyją w kanałach, emitowany w cyklu „Polska bez fikcji”, który – jak wszystko w trzecim peerelu i w pierwszym też ma nam pokazać jak nędzni i brudni jesteśmy, tym zaś którzy właściwie zrozumieją intencję i mają na tyle bezczelności by aspirować do oszukańczych elit da złudzenie, że mogą to robić z nadzieją na sukces. Filmy dokumentalne o historii Polski to zwykle produkcje tyczące momentów najbardziej tragicznych, krwawych i burzliwych. To jest oczywiście ważna rzecz, ale to jest produkcja na rynek, że tak to ujmę, wewnętrzny. Na świecie ludzie tego nie będą chcieli oglądać, a jeśli już to postarają się o tych filmach szybko zapomnieć. Groza Wołynia czy Powstania Warszawskiego jest prawie cała przeznaczona dla naszych serc i nie łudźmy się, że jest inaczej.
Inaczej jednak można pod warunkiem, że ma się pieniądze. Facet mieszkający w USA we współpracy z jakąś bogatą panią kręcą film o Kościuszce. W kraju taki wyczyn jest niemożliwy, bo zaraz podniosły by się głosy oburzenia – czy on aby słusznie to robi!? Czy jemu wolno?! Czy nie ma godniejszych!? No i najważniejsze – skąd ma pieniądze – i dawaj donos do skarbówki pisać. O polskiej historii w Polsce pisać i mówić mogą bowiem tylko wybrani, ci którzy najbardziej ją zakłamali a teraz pilnują by nikt tej politury nie zdrapał. Nam – widzom – pozostawiono te fragmenty, w których wyraźnie widać jak się zabija takich jak my. Nie ma obrazów pokazujących triumf, a one właśnie być powinny. Nie ma ich, a tłumaczy się to idiotyczną formułą – szkoda czasu na patos. A tu nie jest potrzebny patos tylko wizja triumfu i prawda. Tylko kto pozwoli na nakręcenie takiego filmu?
Instytut Sztuki Filmowej, który jest po prostu ministerstwem propagandy w starym dobrym goebbelsowskim stylu daje forsę na filmy Lubaszenki, gdzie możemy zobaczyć jak jakaś pani robi temuż Lubaszence laskę w wannie. To jest właśnie kultura dla mas i to ma uzasadnienie biznesowe. Na nic wyniki przychodzące z dystrybucji, że śmieci te się nie sprzedają, że nikt nie chce tego oglądać. Producent nie musi się tym przejmować, bo wziął pieniądze z państwowej kasy, dołożyły mu fundacje, a gazety napisały, że jest jest jeden z drugim producent i reżyser wybitnym artystą. No i pozamiatane.
Film jest medium stosunkowo drogim, ale są tańsze. Na przykład książka. Książkę wystarczy napisać i znaleźć do tego kogoś kto sfinansuje wydanie. Jak ktoś ma dobry i popularny blog to rzecz ta nie jest wcale trudna. Dystrybucja także nie sprawia kłopotów, bo ludzie przywiązują się do autorów i treści. Mówię tu o warunkach skrajnych, w których sam skutecznie działam. Są jednak pisarze, którzy działają w warunkach o trzy nieba lepszych. Dlaczego nie próbują oni sprzedawać i lansować swoich książek za granicą? I nie mówię tu o rynku europejskim, gdzie cała dystrybucja załatwiana jest przez jakąś centralną instytucję. Szczygieł z GW pisze książkę, idzie z nią gdzieś tam, oni ją tłumaczą na 10 języków, ktoś pisze 10 sztampowych recenzji i rusza sprzedaż. Są inne kontynenty, inne rynki i inne systemy dystrybucji. Dlaczego polscy pisarze tacy jak Ziemkiewicz nie myślą o karierze za granicą, o zdobyciu tam popularności? Dlaczego myślą o tym aktorzy tacy jak Deląg, a pisarze tacy jak Ziemkiewicz nie? To mnie irytuje i stawia pod znakiem zapytania całą postawę i dorobek Ziemkiewicza. Innych zresztą też. Chcecie panowie już do emerytury chrzanić nam te znane od dawna banały w coraz krótszych wywiadach emitowanych przez coraz bardziej niszowe stacje? My to wszystko wiemy i bez was. Pisarz polityczny, odwołujący się do tradycji, pisarz polski ma także zobowiązania. A wy co?
Gretkowska, Masłowska, Szczygieł, Stasiuk – to są według krytyki europejskiej polscy pisarze. Wszyscy wiemy, że nie są to żadni polscy pisarze tylko ludzie piszący po polsku z pretensjami do ilorazu, w przeważającej liczbie przypadków nieuzasadnionymi. Tak zwana prawica zachowuje się inaczej. Zachowuje się tak, by nikt nawet przez moment nie pomyślał o wydaniu ich książek w jakichś obcych językach. Już nie mówię o angielskim, ale choćby po włosku. Może się okazać, że nie znam realiów, ale ja mam w nosie realia. Dwa lata temu, bez miesiąca, zaczynałem prowadzić bloga w salonie 24. Przez dwa lata napisałem 7 książek, wydałem trzy, rozwinąłem – przy pomocy życzliwych osób system ich dystrybucji i mam księgarnię internetową. Realia były zaś na początku takie, że nie można było nawet o czymś takim myśleć.
Można oczywiście się z tego śmiać, mając żywo w pamięci półki sklepów Empik zawalone książkami, można pukać się w czoło. Powiedzcie mi jednak jak to się dzieje, że Polacy za granicą interesują się tym co najważniejsze – triumfem i sukcesem, a Ziemkiewicz tylko swoją wątrobą i lamentowaniem przez kamerami. Jak to się dzieje, że pamięć zbiorowa i zbiorowe aspiracje 38 milionowego narodu zatkane są takim korkiem jak ta cała elita, lewicowa, prawicowa, nieważne. Jak to jest możliwe?
Wszystkich oczywiście mocno zachęcam do odwiedzania mojej strony www.coryllus.pl, i do zakupu moich książek. Są dużo lepsze od tego co leży w Empiku, a ja mogę o tym mówić z czystym sumieniem, bo już dawno ogłoszono mnie egocentrykiem i narcyzem. Eskalacji wyzwisk więc nie będzie. Zapraszam więc serdecznie.
swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy