Bez kategorii
Like

Pisarka MCh nadal kłamie

23/11/2012
576 Wyświetlenia
0 Komentarze
33 minut czytania
no-cover

Niestrudzona pisarka MCh w dalszym ciągu kłamie.

0


 

Niestrudzona pisarka MCh w dalszym ciągu kłamie. Od paru lat konsekwentnie to czyni i nic w tej materii się nie zmieniło. Ongiś ubzdurała sobie, że na portalu NaszaKlasa założyłem konto na nazwisko Jacek Kawalec i z tym sztandarowym przesłaniem wędruje od sądu do sądu i od portalu do portalu. Jest święcie przekonana o swej racji i o swej krzywdzie, zatem można zrozumieć jej rozgoryczenie, jednak szarpanina po sądach to nie jakaś zabawa, którą można zignorować, bowiem zapadają tam konkretne wyroki, które powinny być bezwzględnie oparte na faktach i na prawdzie obiektywnej, aby były szanowane i respektowane, a bywają niekiedy durne i bezsensowne.

Niestety, niereformowalna Temida (tu gdańskie sądy i prokuratury) nie przejawia chęci, aby sprawdzić kto łże od paru lat w tej materii. Jedna ze stron kłamie, druga mówi prawdę, a Temida niefrasobliwie bawi się w sprawiedliwość – Państwo płaci wysokie pensje togowym specom i nic z tego nie wynika; nic oprócz kuriozalnego galimatiasu, kompromitującego gdańskie sądownictwo.

 

Oto ponowne kłamstwo w wykonaniu rzeczonej pisarki, wysłane do kolejnego znanego portalu, tym razem do Klubu Inteligencji Polskiej, z prośbą, aby skasowano z niego mój artykuł omawiający wyczyny pisarki MCh, adwokata Kolankiewicza i sędziego Midziaka.

Pisarka informuje admina, czyli składa doniesienie, ponownie kłamliwe, zatem popełnia kolejne przestępstwo – „Pan Naleziński, autor tego tekstu, zachowywał się bardzo nagannie na portalu Naszej Klasy. Nikt go nie popierał, więc założył fikcyjne konto ‘Jacka Kawalca’ i z tego konta obrażał uczestników forum”.

Otóż ponownie i do znudzenia oświadczam – nigdy na portalu NaszaKlasa nie miałem więcej niż jednego konta, zatem publiczne wyznania nawiedzonej pisarki, tak w sądach, jak w mediach, to jedynie dowód na jej nieustanne konfabulacje, które mogłyby być dawno zakończone, gdyby tylko gdańska Temida zechciała palcem kiwnąć w tej sprawie. Dlatego też, aby zakończyć ostatecznie tę sprawę, przekazuję ją ponownie do najwyższych czynników, licząc, że tym razem zechcą coś rozsądnego przedsięwziąć. Zakładam i łudzę się, że w końcu odpowiedzialni urzędnicy skupią się na prawdzie, nie zaś na języku, który tu zaprezentuję, bowiem doprawdy nie wiem już, w jakiej formie zgłaszać swoje postulaty do naszych niereformowalnych instytucji, aby wzięły się za robotę.

Dodatkowym kłamstwem jest także określenie „nikt go nie popierał”, co można nader łatwo sprawdzić, natomiast wielce dyskusyjne jest stwierdzenie, że „zachowywał się bardzo nagannie na portalu NK”, bowiem można zapoznać się z zestawem zawierającym wypowiedzi użytkowników NK, w tym moje i pisarki –http://www.aferyprawa.eu/Interwencje/Zabawy-dowcipnej-doktorantki-i-absolwentki-Uniwersytetu-Gdanskiego-na-forum-NaszaKlasa-ma-ocenic-Komisja-Etyki-UG i ocenić intelektualny poziom tam zamieszczonych tekstów, w szczególności ową naganność w wykonaniu rozmaitych użytkowników.

Parę osób na portalu NK przestrzegało pisarkę, aby zrezygnowała z oskarżania, że Kawalec jest Nalezińskim, ale ona była głucha na te dobre rady, a ponieważ mało jej było pisania żenujących a pikantnych (w tym seksistowski i antygejowski) dowcipów (pośród całkiem wulgarnych w wykonaniu menelskiej inteligencji), więc do tego jeszcze pomówiła mnie, że miałem… trzecie konto, tym razem na dane AZ (nawet nie pamiętam pełnych danych osobowych!). Ta kobieta całkiem oszalała, co nie przeszkadzało jej pisać społecznie użytecznych dzieł i pracować nad doktoratem. Trudno wyjaśnić, dlaczego swoją obiecującą karierę naukową zaryzykowała a to wpisując swoje głupkowate żarciki na portalu NaszaKlasa, a to latami rozsyłając kłamstwa, że MN=JK=AZ, a to – wreszcie – łażąc i pieniąc się po trójmiejskich sądach.

Czyżby pisarka była kolejnym ogniwem w łańcuchu polskiego pieniactwa, zastępującym procesowanie się o trzy palce w miedzy? Taka kulturowa ciągłość pomiędzy tradycyjną kłótliwością a nowoczesnym, niejako komputerowym (pisarka jest specjalistką od nowoczesnej księgowości – i tym bardziej zdumiewa fakt sfałszowania przez nią podpisu na portalu NK) awanturnictwem?

Pisarka zajmuje się pracą naukową na Uniwersytecie Gdańskim i jest wykładowczynią, ale prywatnie ma osobliwe hobby – latami pomawia mnie, że jestem Kawalcem. Nie byłoby może w tym nic obrzydliwego, gdyby nie fakt, że ów użytkownik paskudnie pojeździł po niej, niczym po łysej kobyle, a raczej jak po flądrze, bowiem jeden z zaserwowanych jej – przez Kawalca – żartów trąca kutrem rybackim. Po prostu – paskudnie obrażono tę panią, zatem postanowiła się zemścić na owym Kawalcu, co można zrozumieć, wszak jesteśmy tylko ludźmi.

Niestety, niewiasta w rozgoryczeniu i w atmosferze ośmieszenia przed swoimi naszoklasowymi przyjaciółmi, umyśliła sobie i wmówiła (także innym), że Naleziński jest Kawalcem, zatem nie może pojąć, że popełniła życiową pomyłkę i będzie ona teraz wespół ze swoimi internetowymi zwolennikami nadal bredzić, że jestem tym Kawalcem, i będą czynić to tak długo, aż w końcu Temida temu położy kres.

Nawiedzona konfabulantka, czy namolnie stalkująca wariatka? To powinna zbadać specjalna komisja, może nie sejmowa (bo ta będzie mieć teraz problem raczej z innym wykładowcą – tym razem specem od wybuchowej chemii rolnej), ale raczej lekarska? Swoją drogą, to już zaczyna być groteskowe, że nie kto inny, ale inteligentni pracownicy naukowi naszych renomowanych uczelni mają jakieś wypaczenia charakteru i problemy z mózgiem.

Składałem już wnioski, aby zbadać mnie wariografem, aby także zbadać teksty moje oraz owego Kawalca pod kątem językowym, wszak świetny fachowiec jest w stanie zorientować się w godzinę, czy są to teksty jednego, czy dwóch autorów oraz aby koszty dochodzenia prawdy poniosła strona niemająca racji. Niestety, żadnej przyjaznej a konkretnej togowej reakcji, czyli jakby kulą (bez aluzji) w płot.

Jacek Kawalec stosował odzywki, których ja nigdy nie stosowałem. Także używał skrótów literowych, których nie używałem, bo ich po prostu nie… znam. Ponadto zastosował wyraz ‘mastaha’, którego nigdy w komentarzach i na co dzień nie używałem i nawet nie wiem, co znaczy; również zastosował wyraz ‘pozajączkować’, którego nigdy nie używałem, nie licząc pewnej prowokacji, na którą dał się nabrać jeden ze zwolenników pisarki, co zostało dokładnie opisane, zaś o przygotowywanej akcji został uprzedzony Sąd Rejonowy w Gdańsku nieco wcześniej, niż ów stronnik ugrzązł w tym fortelu.

Ponadto admin NaszaKlasa posiada wykaz logowań i oczekuje od nieruchawej Temidy, że w końcu ruszy swoją szlachetną rzyć i rzetelnie zbada ten wątek, bo jeszcze latami pisarka MCh będzie rozpowszechniać bzdury, że Naleziński produkował się jako Kawalec.

Aby przyspieszyć zakończenie pisywania wzajemnych impertynencji i zarzutów, uprzejmie proszę Ministerstwo Sprawiedliwości, aby zajęło się opisywanym problemem, czyli aby spowodowało zbadanie rzekomego bycia przeze mnie Jackiem Kawalcem. Pani MCh oraz ja płacimy od lat podatki i jeśli Temida mogłaby wykonać jedną konkretną a pożyteczną pracę dotyczącą tego konfliktu, to powinna wyjaśnić, kto z nas ma rację. Dzięki temu zostałaby zakończona owa waśń. Ponieważ obie strony mają diametralnie odmienne opinie na ten temat i obie strony chcą poznać prawdę, przeto nastał odpowiedni klimat, aby to dokładnie zbadać.

 

Pisarka MCh pisze do KIP – „Pan Naleziński z zemsty zaczął publikować setki oszczerczych tekstów na mój temat na dziesiątkach portali. Robi to od czterech lat! W tej chwili ma sprawę karną, właśnie za to. Obraża nie tylko mnie, ale też sędziego i mecenasa. Podaje nazwiska w kontekście kłamstw i pomówień”.

Odpowiadam – to nie z zemsty pisuję teksty opisujące konfabulantkę a fałszerkę MCh, adwokata Kolankiewicza, który w pozwie zmienił moje cytaty (np. zarzut pisania pikantnych żarcików zamienił na wulgarne, zatem także dorywczo para się fałszerstwem) oraz sędziego Midziaka, który przyjął owe sfałszowane zarzuty i wydał wyrok w oparciu o zmanipulowane zeznania. Ten tercet przejdzie do historii jako fałszywy i nieudolny zespół obywateli walczących o godność obywatelki, która najpierw sama popełniła przewiny, a kiedy zostały opisane przez dziennikarza obywatelskiego, przypomniała sobie o własnym honorze i udała się na policję oraz do dwóch sądów, ale przedtem jeszcze swoje szlachetne łapki wyciągała po cudze 20 tysięcy złotych, które chciała otrzymać w ciągu tygodnia (bo jeśli nie, to odda sprawę właśnie do sądu).

O jakich kłamstwach i pomówieniach pisze pisarka? Wszystkie moje artykuły (a jest to już pokaźny zbiór) oparte są nanajprawdziwszej (jeśli tak można napisać) prawdzie, czyli to kolejne zniesławienie popełnione przez pisarkę! I jak ona sobie wyobraża zakończenie tej walki, jeśli Temida wyda oświadczenie, że Naleziński nie pisał jako Kawalec?

 

Pisarka – „Chcę tylko Państwu uzmysłowić, że zostaliście poinformowani, że autor tekstu, jaki opublikowaliście na portalu, został prawomocnym wyrokiem Sądu zobowiązany do przeprosin i usunięcia tekstów naruszających moje dobre imię. Nigdy tego nie zrobił, natomiast w drodze odwetu, uznając to za walkę z bezprawiem zaczął mnie oczerniać publicznie i dręczyć z niebywałą wręcz intensywnością”.

Owszem, wszystko wskazuje na to, że niekumaty sędzia Midziak przyjął, iż teksty napisane przez Kawalca, zostały napisane przeze mnie, choć napisał w uzasadnieniu, że nie zajmował się rozważaniem, czy pisałem jako Kawalec, czym dodatkowo skompromitował swój bezstronny sąd, bowiem ta kwestia jest kluczowa dla oceny – kto i kiedy jako pierwszy popełnił przestępstwo zniesławienia! To jakby osądził gospodarza za pobicie gościa, bagatelizując fakt, że ów „gość” wszedł w nocy do domu bez zaproszenia. Ile byłby wart wyrok skazujący napadniętego obywatela za pobicie włamywacza bez rozpatrzenia aspektu rabunku?

I tacy dyletanci wydają wyroki w imieniu III RP?! W powyższym tekście pisarka MCh zniesławia mnie, że pisałem moje artykuły w ramach odwetu za niekorzystny wyrok, natomiast ja te teksty pisałem po wydaniu przez sędziego Midziaka kuriozalnego a idiotycznego wyroku na podstawie zwidów tej pisarki i na podstawie sfałszowanego pozwu sporządzonego przez jej adwokata, Kolankiewicza, który posunął się do przeinaczenia moich cytatów, co przecież każdy może sprawdzić porównując teksty (moje oraz tego prawnika) w pozwie. Tyle że żadnemu z togowych leni nie chce się przeczytać zarzutów, ale za to mają wielki zapał do cytowania bzdurnych przepisów i procedur, a to wyłącznie po to, aby tej sprawy rzetelnie nie zbadać. Cała para idzie w gwizdek, zamiast coś konkretnego wykonać. Jakież to socjalistyczne i słowiańskie – pleść głupoty i nic nie zrobić, ale brać kasę za te mądrości! A podatnicy niech płacą za to wszystko swoimi podatkami!

 

Pisarka – „Od momentu poinformowania Państwa o tych faktach, zgodnie z polskim prawem współ odpowiadacie Państwo za przestępstwo narażając się na proces cywilny. Wysłałam Państwu PRAWOMOCNY WYROK SĄDU”.

Autorka „Symfonii” posuwa się do groźby wobec kolejnego portalu, który zamieszcza moje artykuły. Wysyła wyrok sądu, który jest wart tyle, co makulatura uzyskana z jego przemiału, bowiem nieudolny sędzia nakazał przeproszenie pisarki za czyny, których jej nie zarzuciłem. Kiedy Ministerstwo Sprawiedliwości obnaży niekompetencję sędziego, który bezpodstawnie wydał taki wyrok? Czy to jest zbyt trudne, aby prześledzić konkretne moje wypowiedzi i ocenić je, czy są tam zarzuty, które sędzia wyartykułował?

Powtarzam – nie wykonam kretyńskiego wyroku, bowiem nie mogę przeprosić pisarki za zarzuty, których jej nie postawiłem! Czy w Polsce są sami idioci na prawniczych posadach, czy w końcu ktoś ruszy swoją przesadnie opłacaną a leniwą kiepełą? Ten wyrok jest po prostu niewykonalny! Równie dobrze jakiś sędzia mógłby zażądać zwrotu 9 milionów zł, podczas gdy bankowi byłbym winny 6 milionów, bo osioł pomylił szóstkę z dziewiątką. Aby to zrozumieć, to należy powołać komisję profesorów prawa, logiki i od języka polskiego? Postawiłem zarzut X, zaś sędzia skazał mnie za postawienie zarzutu Y, przy czym X<Y! Ponadto skazał za zarzut Z, którego nie wyartykułowałem! Jak długo można tolerować tego typu idiotyzmy?

Ten wyrok jedynie jest dowodem, że niezawisły sędzia może być togowym błaznem i niedoukiem, który nie wie, co polskie słowa oznaczają i wydaje wyrok, którego żaden prawnik w Polsce nie jest w stanie obalić, bo wyrok jest prawomocny, niewzruszalny i nie podlega żadnej kontroli.

Domagam się od polskiej Temidy, aby końcu zajęła konfabulantką, która niezmiennie twierdzi, że pisałem jako Kawalec. Aby zajęła się adw. Kolankiewiczem, który – co można sprawdzić – jest specem od zamiany tekstów. Ponadto ten pan zażądał pieniędzy i przeprosin dla pisarki oraz skasowania z internetu czterech moich artykułów, które w procesie karnym VIIIK155/10 nie zostały uznane wyrokiem Sądu Rejonowego w Gdańsku za zniesławiające pisarkę (ale ten wyrok nie usatysfakcjonował pisarki, zatem złożyła apelację).

Żądam także, aby Temida zajęła się sędzią Midziakiem, który nie zna języka polskiego, nie potrafi czytać ze zrozumieniem tekstów (ten ignorant uznał, że mój artykuł „Jak na portalu zarobić 20 tysięcy złotych?” dotyczy pisarki – na jakiej to postawie uznał, że to jej dotyczy? Proszę zadać proste pytanie temu geniuszowi! Przecież opisano tam jakiegoś pijanego pisarza i nie wspomniano ani słowem o pisarce MCh!). Każdy może przeczytać w internecie ten artykuł i każdy może ocenić, czy na podstawie wybranego fragmentu, omawiany tekst jednoznacznie dotyczy pisarki i czy jest jej zniesławieniem, za co autor powinien ją przeprosić publicznie i zapłacić jej zadośćuczynienie. I tacy dyletanci sądzą polskich obywateli, w tym dziennikarzy, w szczególności obywatelskich?!

Wzywam winny a ograniczony Sąd Okręgowy w Gdańsku, aby literalnie zacytował wyłącznie moje naganne wypowiedzi skierowane do pisarki MCh, bowiem sędzia uznał wypowiedzi Kawalca za moje teksty, zaś wspomniany artykuł (dotyczący anonimowego pisarza) uznał, że dotyczy pisarki. Na jakiej podstawie? Jaka uczelnia go tak wykształciła? Jak tylko sąd zacytuje MOJE karygodne słowa odnoszące się do pisarki, natychmiast ją za nie przeproszę! Moje, czyli nie Kawalca oraz odnoszące się do pisarki, zatem nie do innej osoby. Czy ta prośba przekracza możliwości percepcji gdańskiego sądu (kierowanego do niedawna przez słynnego prezesa Milewskiego)? Żądam, aby sąd zacytował moje sformułowania, za które mam przeprosić! Czas skończyć z kretynizmami w polskim wymiarze sprawiedliwości! Bez podania konkretów wydawane są wyroki!

 

Pisarka – „Mam niepodważalne dowody na jego nieetyczne zachowanie i w sprawie karnej zostaną przedstawione. Dowody te nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że p. Mirosław Naleziński kłamie”.

To zapowiada się bardzo interesująca rozprawa – ja uważam, że nie pisałem jako Kawalec, zaś pisarka twierdzi, że jednak pisałem i ma na to dowód, który zresztą pałęta się od pewnego czasu po internecie. Kto zrozumie, o co chodzi w tym dowodzie –

https://docs.google.com/file/d/0B6mEDTBw_SViTFVHN2tVVFhjY1U/edit ? Dopóki niezawisły sąd nie uzna, że pisałem jako Kawalec, to pisarka MCh formalnie kłamie i popełnia ciągłe (wieloletnie!) przestępstwo zniesławienia, za co w końcu powinna ponieść zasłużoną karę! A ponieważ nie pisałem jako ów Kawalec, to co genialnego w tej sprawie wymyśli sąd?

Oświadczam zatem po raz kolejny – każdy, kto uważa, że pisałem jako Kawalec jest zwykłym idiotą. Im szybciej Temida dowiedzie, że nie pisałem jako Kawalec, tym szybciej zostanie zakończona w miarę honorowy sposób wyżej opisana groteskowa błazenada. Gdyby sędzia Midziak podczas sprawy cywilnej IC692/09 zbadał ten wątek, to dawno temat byłby zapomniany i moja twórczość zakończyłoby się na paru artykułach, co do których zgłaszała swoje pretensje pisarka na początku 2009 roku.

Nawiasem pisząc, owe zastrzeżenia wobec tych kilku artykułów były poczynione na wyrost i nie były zgodne ani z prawem prasowym, ani z Konstytucją 1997, co – jestem przekonany – wykaże każdy rzetelny specjalista ds. dziennikarstwa lub dowolna komisja etyki dziennikarskiej (już we wspomnianej sprawie VIIIK155/10, znana biegła nie uznała ich za zniesławiające). Niech pisarka przekaże moje teksty z początku 2009 i niech przekona fachowców, że moje teksty przekraczały bariery przyzwoitości wytyczone przez średnią ustaloną przez polskich dziennikarzy.

Osobną kompromitacją jest wystosowanie ultimatum do mnie przez adw. Kolankiewicza z żądaniem pokaźnej kwoty, przeprosin i skasowania tych paru artykułów, bowiem one nie kwalifikowały się do rozpętania aż tak wielkiej akcji. To powinna rzetelnie zbadać komisja właściwej izby adwokackiej.

Pisarka – „ Osoba skazana, zawsze będzie twierdziła, że jest niewinna. To jest naturalny mechanizm. Pan Naleziński miał pecha, bo był nierozważny i dał się złapać na gorącym uczynku gdy robił coś nagannego. Nie wiedział, że jest taki dowód i stąd ten atak. Teraz – mam nadzieję – sprawa zostanie już zamknięta w majestacie prawa, prawdy i z uszanowaniem SPRAWIEDLIWOŚCI”.

No tak, w Polsce znanych jest szereg głośnych przypadków, kiedy to skazane osoby twierdziły, że są niewinne i jednak miały… rację! Czy jest znany przypadek, że ktoś pisze ponad sto artykułów na temat pomyłki sądowej i jednak okazuje się kłamcą? Gdyby tak było, to powinienem być odnotowany w Księdze Guinnessa jako największy polski łgarz, którego zdekonspirował czujny polski wymiar sprawiedliwości dzięki spostrzegawczości pisarki. Natomiast ja uważam (i dokładnie to WIEM!), że nie pisałem jako Kawalec, a to oznacza, że napisałem ponad setkę tekstów w obronie własnej godności, która została zdeptana przez konfabulującą pisarkę, niedowarzonego adwokata i niekumatego sędziego, natomiast to wszystko odbywa się w asyście wielu togowych dyletantów, którzy nie chcą – albo nie mogą – nic w tej materii zrobić!

Powtarzam – polski nierozgarnięty system sądownictwa spartolił (i to jest jeszcze najprzyzwoitsze określenie) swoją robotę i tenże system ma to naprawić, i to na swój koszt! Zgodnie z oczywistą zasadą – rzemieślnik spaprał robotę, zatem poprawia ją na własny koszt! Czyż nie jest to uczciwe stanowisko wynikające ze wszystkich rozsądnych przepisów?

Jaka jest prawda? To proszę powołać biegłego i zbadać dowód przedstawiony przez pisarkę, wykaz logowań na NaszaKlasa i ocenić moje artykuły napisane przed nadesłaniem ostatecznego przedsądowego wezwania, które – według mnie – nie były zniesławiające pisarkę, czyli nie naruszały prawa. Jednocześnie wnoszę o ukaranie pisarki za sfałszowanie mojego podpisu oraz za ciągłe pomawianie mnie, że pisałem jako Kawalec. To wieloletnie zniesławianie należy publicznie potępić i doprawdy trudno zrozumieć Temidę, która nie wykazuje chęci poznania prawdy. Należy także zwrócić wszelkie koszty poniesione przeze mnie po wydaniu idiotycznego wyroku, o którym mnie nie raczył żaden togowiec poinformować, zatem nawet nie wiedziałem że zapadł i nie wiedziałem kiedy. Takich mamy sędziów przyjaznego państwa – to jest togowa chuliganeria! A rząd i społeczeństwo łudzą się, że sądy są przyjazne obywatelowi…

Sędzia Midziak w wyroku z 18 grudnia 2009 nakazał, abym przeprosił pisarkę MCh za coś, czego nie popełniłem i w końcu jakiś togowy intelektualista powinien wyjaśnić temu biednemu sędziemu, w którym miejscu popełnił błąd!

Oświadczam, że nie przeproszę pisarki, bowiem ten dyletancki sędzia nie zrozumiał po polsku napisanych przez mnie tekstów i nakazał przeprosić tę panią za zarzuty, których jej nie postawiłem. Ponadto ów togowy ignorant nie zajął się sprawą sfałszowania podpisu przez tę niewiastę oraz jej publicznym pomawianiem mnie, że pisałem jako Kawalec, co jest paranoidalną bzdurą powtarzaną do dzisiaj przez tę konfabulantkę. Czy polskie togowe warany są w stanie zrozumieć popełniony błąd przez tzw. niezawisły sąd i go poprawić?

Aby nie być gołosłownym w kwestii zidiocenia naszej Temidy – media właśnie podają: „Katarzyna W., podejrzana o zamordowanie swej półrocznej córki Magdy, jest ścigana listem gończym. Wydanie dokumentu było możliwe po wcześniejszej decyzji katowickiego sądu, który uwzględnił wniosek o aresztowanie podejrzanej na 14 dni”. Zamazano również wizerunek poszukiwanej kobiety. Proszę pokazać drugi tak zidiociały system prawny, który wydaje list gończy z inicjałami i z zamazanym wizerunkiem… Przecież jest to jakaś paranoja, dowodząca braku rozsądku naszych prawników – jak można kogoś szukać bez podawania podstawowych danych, które są niezbędne do zatrzymania gonionej listem persony? Pikanterii dodaje fakt, że akurat ta poszukiwana pani jest doskonale znana z nazwiska (Waśniewska) i z imażu wielu milionom Polaków…

Drugi przypadek – właśnie ujęto niedoszłego polskiego „sejmowego” zamachowca Brunona K. Proszę pokazać drugi równie skretyniały system prawny, w którym takie dane są utajniane – we wszystkich głośnych sprawach tego typu, cały świat natychmiast poznawał nazwisko i wizerunek takiej osoby. Co ciekawe, wszyscy znajomi, współpracownicy, studenci i sąsiedzi doskonale wiedzą, o kogo chodzi (Kwiecień), zatem tajemnicę robi się wobec ludzi, którzy są obcy dla tego wykładowcy krakowskiej uczelni. Jednak Polska to kraj niezbyt rozgarniętych prawników!

 

Na koniec pisarka pisze do Klubu Inteligencji Polskiej – „pozdrawiam i życzę sukcesów w walce z bezprawiem. Magda Ch.”.

Jak widać, szczere życzenia sukcesów w walce z bezprawiem, są szermowane przez obie strony – pisarka oraz niżej podpisany szczerze życzymy Temidzie i portalowi sukcesów w walce z bezprawiem. No to teraz Temida ma ważne zadanie do wykonania – powinna rozstrzygnąć, czy pisarka jest konfabulantką, czy niżej podpisany jest łgarzem, bowiem po życzeniach nadal nie wiadomo, kto zacz.

 

 

 

Wysłano m.in. do Ministerstwa Sprawiedliwości, gdańskich sądów, gdańskich prokuratur, Komisji Etyki UG.

0

Mirnal

143 publikacje
22 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758