"Niezależny" sąd był innego zdania, nakazując komitetowi wyborczemu PiS sprostowanie na antenie TVN 24 oraz wpłacenie 10 tys. zł na hospicjum w Krakowie. Wyrokiem tym wpisuje się – nie po raz pierwszy zresztą – polski wymiar sprawiedliwości w świat przedstawiony przez Franza Kafkę.
Pisać się nie chce, bo wstyd uczestniczyć w tej grze, w której karty są znaczone i w której opozycja musi przyjąć reguły narzucone przez establishment. Ten przez ponad dwadzieścia lat pracował nad ukształtowaniem społeczeństwa, które w swej większości wybierze (na ogół) władzę, którą wybrać powinien. Lider opozycji Jarosław Kaczyński nazwał decyzję sądu "próbą ograniczenia wolności słowa". To bardzo łagodne i wymijające określenie.
A problemów w kraju jest bez liku, więc i tematów na kampanię wyborczą nie powinno brakować. Można by się na przykład zastanowić, w jakim stopniu wzbogaciło się polskie społeczeństwo po upadku komunizmu. Z jednej strony widzimy wzrastającą zamożność dość licznych grup zawodowych. To bogactwo da się obliczyć. Od tego należałoby oczywiście odjąć wartość sprzedanego majątku narodowego, aktualny dług publiczny oraz zadłużenie osób prywatnych. Wynik byłby zapewne dodatni. Ale czy imponujący?
A co z ubóstwem licznych grup społecznych, z bezrobociem? Około 30% ludzi żyje na poziomie zbliżonym do tego w czasach komunistycznych. Co zrobiły kolejne władze III RP w celu włączenia zmarginalizowanych do uczestnictwa w produkcji i podziale dochodu narodowego? Co zrobiły dla ich dzieci, które dzisiaj już jako dorosłe osoby powielają często sposób życia odziedziczony po rodzicach?
W kampanii wyborczej powinny być poruszone kwestie ratowania państwa, a nie czynione próby rozstrzygania spraw za pomocą sądowych wyroków, które można dość łatwo przewidzieć. Bo państwo polskie potrzebuje naprawy. Ekonomicznej i nie tylko ekonomicznej, ale o tym już w następnym tekście.