PiS to dopiero ma fioła.
26/05/2011
497 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
To klasyczny tytuł zmyłki. Fioła mam ja – zagłosuję na PiS. Z przekonania – nie widzę alternatywy. Widzę natomiast potrzebę i konieczność tworzenia alternatywy – nie do PiS, lecz do całej reszty politycznego bagna.
Potrzebę wielkiej aktywizacji obywatelskiej narodu. W tych wyborach nie będziemy po prostu rzucać monetą i czekać, co wypadnie: reszka, czy orzeł? Musi być Orzeł, symbol Polski na naszym Narodowym Godle! Zdecydowanie orzeł! Problem w tym, że PiS w obecnej formie to nie orzeł, a co najwyżej struś. A ja chcę zobaczyć orła w Polsce.
Trwanie przy obecnym kursie prowadzenia kampanii wyborczej wskazuje na to, że PiS nieznacznie wygra lub przegra najbliższe wybory parlamentarne. Logika znaczącej przegranej, jedynej liczącej się na scenie i jako tako opozycyjnej do układu partii, da się wykluczyć z analiz politologicznych, lecz – i to zagrzmi paradoksem – trwanie PiS na obecnym kursie i ścieżce będzie jak va bank granie na porażkę Polski.
Jeśli PiS nieznacznie wygra lub przegra wybory z PO, to znajdzie się w opozycji. Bronisław Komorowski powierzy misję tworzenia rządu już nie Donaldowi Tuskowi, lecz komuś, kto wyniknie zza kurtyny interesu układu. Być może będzie to niedawny rywal naszego umiłowanego rezydenta, z czasu prawyborów prezydenckich prowadzonych na Platformie, Radosław Sikorski. W każdym razie, Jarosław Kaczyński wraz z drużyną usiądzie w ławach dla opozycji, zaś obecny kurs na niszczenie.Rzeczpospolitej będzie kontynuowany.
Wiecie dlaczego Jarosław Kaczyński nie wciąga w orbitę PiS autentycznych liderów społeczeństwa obywatelskiego, lecz kurczowo trzyma się spadochronu starego zakonu? Też nie wiem, bo rzecz wisi na polskim nieboskłonie odwrotnie: to zakon trzyma się kurczowo spadochronu Jarosława Kaczyńskiego i wierzy, że jeśli nic nadzwyczajnego nie stanie się w najbliższych miesiącach, to działacze, którzy i tak mają mieć mandat, spokojnie opadną do ziemi sukcesu, gdzie mandat dostaną. Problem w tym, że średnio cieszy mnie jako wyborcę perspektywa wręczania mandatu miernym, ale wiernym.
Wolałbym go wręczyć we własnym obwodzie wyborczym komuś zacnemu, kto ma przynajmniej tyle charyzmy i profesjonalizmu w praktycznych działaniach, co poległa pod Smoleńskiem śp. posłanka Grażyna Gęsicka. I chciałbym zobaczyć całą listę zacnych nazwisk, bo mandatów na Podkarpaciu PiS otrzyma kilkanaście.Ale jeśli stanie się tak, że wybór konkretnego człowieka podporządkuje się pod sentencję: z braku laku lepszy rydz niż nic, to trudno, postawię krzyżyk przy nazwisku najbardziej normalnego. Ilu Polaków myśli podobnie do mnie? Jak wielu mieszkańców Podkarpacia przyzna się do nikczemnej wiary w wybór mniejszego zła?
Jakaś część na pewno. To żelazny elektorat PiS i ta część, która uwolniła się od nabożeństw nadawanych 24 godziny na dobę przez reżimowe media… to ta część, która chce zmieniać Polskę i nie myśli dziś o emigracji, byle dalej uciec z tego obłąkanego kraju, rządzonego przez wyznawców ducha Magdalenki. Problem w tym, że ponad 60 proc. społeczeństwa dałoby stąd natychmiast dyla do krain, gdzie życie wydaje się płynąć normalnie, a praca, choćby przy zlewozmywaku, jakoś tam na tyle jest opłacalna, że rodzinę da się wyżywić i dzieci urodzić.
Czy Jarosław Kaczyński boi się inicjacji Ruchu Społecznego, gdyż straci nad nim potem kontrolę? Nie wiem. Po prostu może nie ma pomysłu na zmianę i zwyczajnej ludzkiej siły, by zaufać Polakom. Licho i cień. Zakon jest lichy – i widać dziś gołym okiem, że nie wykrzesze z siebie siły do zwycięstwa, a jeśli nieznacznie wygra, to dzieki sile i niezłomności wyborców, którym odmawia prawa do działania. Cień ciągnie się za Prezesem, podczas gdy on stracił orientację, czy słońce wschodzi czy zachodzi i wobec powyższego nie widzi, czy cień jest już za nim, czy przed nim.
Panie Prezesie – podpowiem – cień jest już za panem. Przed panem walka o Polskę. Już, tu i teraz, a nie potem i nie wiadomo kiedy. Tu nie chodzi o Jarosława Kaczyńskiego. Nie jest On niezastąpiony ani tym bardziej najważniejszy. Jeśli uda się zainicjować – z błogosławieństwem mitu, którego symbolem stał się brat poległego Prezydenta Rzeczpospolitej, Lecha Kaczyńskiego – wielki Ruch Społeczny, to cała Magdalenka razem ze swą ostatnią emanacją klasy rządzącej, zostanie zepchnięta do defensywy i – daj Boże takie opamiętanie Rzeczpospolitej – zacznie powoli odsuwać się w cień historii. Jeśli nie będzie ruchu – z konieczności żywiołowego jak pierwsza Solidarność – w wielki Ruch Społeczny, nie liczmy na przełom w tych wyborach parlamentarnych.
Dzisiaj trzeba myśleć o wyborach tak, żeby powtórzyć węgierski wariant Fideszu i Viktora Orbana. Wszystko poniżej tego celu nie zasługuje na mobilizację licznych środowisk, dla których Polska (chciałem napisać: jest najważniejsza, ale to hasło zostało już sponiewierane przez rozłamowców z PJN) ma stać się Polską, czyli domem, w którym chce się żyć, mieszkać, pracować, rodzić i wychowywać dzieci.
Świat, z pewnymi wyjątkami, do których nie da zaliczyć się niestety Polski i Europy, tonie dziś w kryzysie, w długach, będących konsekwencją fałszywej ścieżki rozwoju i naiwności lub służalczości przywódców państw wobec banksterów. Sytuacja w wielu miejscach naszego globu, również w Polsce, jest rewolucyjna. I rewolucja – jeśli nie zdecydujemy się na mądre współdziałanie tu i teraz – zapuka w końcu do naszych drzwi.
Nie stać nas na dryf w iluzję dotychczasowej polityki życia na koszt przyszłych pokoleń i likwidacji polskiej własności. Potrzebujemy radykalnej zmiany kursu. Przełomu – w myśleniu i działaniach o naprawie Rzeczpospolitej, o ustroju, prawie i gospodarce. Potrzebujemy wielkiego Ruchu Społecznego, powrotu do idei pierwszej Solidarności, twardej gry o nasze narodowe interesy i nasze państwo, wsłuchania się w głos Jana Pawła II.
Tak, teraz jest ten czas, najwyższy, by zacząć działać w duchu solidaryzmu, który odsuwa w cień nieudaczników przy żłobach władzy, a w wielu miejscach i dziedzinach życia odwraca o 180 stopni wektory polskiej polityki krajowej i zagranicznej.
W praktyce codziennego życia słowa powyższe oznaczają, że trzeba budować Ruch Społeczny, który jednoczy Polaków(również oszukanych zwolenników PO, PSL i SLD) wokół nowej wizji otwarcia drzwi do normalności. Tak, wiem: nasz duch patriotyzmu i umiłowania Ojczyzny nie ma na takie działania dziś mocy. Królestwo jest rozdarte podziałami, rządzący nie odpuszczą sobie okazji do grabieży skarbów koronnych królestwa, nie odpuszczą sobie żadnej okazji, by rządzić poprzez podziały i napuszczanie jednych przeciw drugim. Tak – starcza mi na taką wiedzę wyobraźni – wiem.
Dlatego napisałem na poczatku, że mam fioła.
Fioła mam jak każdy, kto zagłosuje na PiS, bo PiS nie ma fioła na punkcie walki o zwycięstwo. Panie Prezesie pora otworzyć okopy Trójcy Świętej, rozwalić barykady i właczać kolejne środowiska w orbitę PiS. Solidarni po swojej deklaracji stoją pierwsi do takiego włączenia, ale – jeśli Anioł Stróż Polski czuwa nad Polską – takich środowisk, gotowych na współpracę i współdziałanie, będzie wkrótce więcej.
Nadszedł czas na budowę w Polsce Partii Republikańskiej – wielonurtowej i mającej dziób, korpus, dwa skrzydła i nawet ogon. Jak orzeł.
Jak budować? Podpowiem: w terenie – razem z ludźmi, którzy już obudzili się z letargu lub wkrótce się przebudzą; i w sieci – razem z ludźmi, którzy są bardziej kumaci i wierni niż zakon. A reżimowe media będą przeciw, niech sobie będą, niech dwoją się i troją przy swej niecnej robocie – nauczymy się omijać szerokim łukiem eter manipulacji, dezinformacji i kolaboracji. Szkoda energii i czasu dla degenerującego siebie i Polskę salonu.