PiS: krok do przodu, krok do tyłu
07/02/2011
391 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
W przyszłym tygodniu PiS zaskarży wreszcie (obiecuje to od roku…) nonsensowny przepis zmuszający kierowców do palenia żarówek w samochodach przez cały rok. Widok setek aut stojących w korku na włączonych światłach wyraźnie dowodzi jakości tego lewa. Statystyki wypadków także nie wykazują dobroczynnego wpływu palenia świateł za dnia. Ba, wręcz im zaprzeczają: W 2009 r. najwięcej wypadków miało miejsce w sierpniu, w październiku i w lipcu. Liczba wypadków drogowych w sierpniu i październiku stanowiła 9,8% ogółu zdarzeń, w lipcu 9,6% […]. Duża liczba wypadków w miesiącach jesiennych jest zjawiskiem obserwowanym od kilku lat. W okresie tym pogarszają się warunki atmosferyczne oraz warunki drogowe, wcześnie zapada zmrok. Dochodzi przede wszystkim do potrąceń pieszych, gdyż stają się oni gorzej widoczni. […]
W przyszłym tygodniu PiS zaskarży wreszcie (obiecuje to od roku…) nonsensowny przepis zmuszający kierowców do palenia żarówek w samochodach przez cały rok. Widok setek aut stojących w korku na włączonych światłach wyraźnie dowodzi jakości tego lewa. Statystyki wypadków także nie wykazują dobroczynnego wpływu palenia świateł za dnia. Ba, wręcz im zaprzeczają:
W 2009 r. najwięcej wypadków miało miejsce w sierpniu, w październiku i w lipcu. Liczba wypadków drogowych w sierpniu i październiku stanowiła 9,8% ogółu zdarzeń, w lipcu 9,6% […]. Duża liczba wypadków w miesiącach jesiennych jest zjawiskiem obserwowanym od kilku lat. W okresie tym pogarszają się warunki atmosferyczne oraz warunki drogowe, wcześnie zapada zmrok. Dochodzi przede wszystkim do potrąceń pieszych, gdyż stają się oni gorzej widoczni.
[Wypadki drogowe w Polsce w 2009 roku – publikacja Komendy Głównej Policji, Warszawa 2010, podkreślenia moje]
Ciekawa jest statystyka rozkładu wypadków drogowych według godzin. I tak, n a j m n i e j kraks wydarzyło się w ciągu całego 2009 roku w godzinach nocnych, między godzinami 23 a 6 rano. N a j w i ę c e j – między godz. 14 a 19, czyli właśnie w okresie, w których zajarane światla mijania miały wypadki eliminować! W warunkach nocnych wydarzyło się zaledwie 24,9% wypadków…
Inny mit agentów lobby żarówkowego głosi: „oświetlony samochód widoczny jest z daleka, dzięki czemu ble, ble, ble”. Jak wynika z kolejnej tabelki – 71,5% wypadków wydarza się na terenie zabudowanym, czyli w miejscach, gdzie pojazdy jeżdżą wolniej i nie chowają się w cieniu widnokręgu. Skąd to się bierze?
Główna przyczyna wypadków była i jest nieznana, zbiorczo pakowana do pojemnego zbioru „niedostosowanie prędkości do warunków ruchu”. Fakt, temu nie da się zaprzeczyć – jeśli doszło do zderzenia, to na pewno prędkości była za duża. Niestety, dopóki nie zmusi się kierowców i pieszych do poruszania z szybkością równą 0 km/h, dopóty do zdarzeń drogowych będzie dochodzić. Powód ten można więc pominąć. Ciekawsza jest przyczyna nr 2 powstawania wypadków, ta, którą można bez wątpienia przypisać do konkretnego powodu. Jest nią nieudzielanie pierwszeństwa przejazdu.
A to ci historia! Zmuszono ludzi to palenia świateł w samochodach cały rok, a tu proszę, „widoczne” samochody nie mieszczą się w polu widzenia sprawców kolizji. Czyżby dlatego, że jazda na włączonych światłach nie ma wpływu na takie a nie inne poczynania kierowców? A może światła owszem, widać, tyle że utrudniają one prawidłową ocenę odległości?
Kolejna sensacja czeka na nas w statystyce rodzajów wypadków drogowych. Numer jeden to „najechanie na pieszego” (28,3%), a numer trzy to „zderzenie czołowe” (11,1%). Humanitarne dobrodziejstwo przepisu zobowiązującego kierowców do oślepiania się nawzajem jest tu najdoskonalej widoczne. Skutkiem jest bezapelacyjne przodownictwo w liczbie zabitych – w wyniku najechania na nie posiadającego świateł mijania pieszego zginęło 1455 ludzi, co stanowi 31,8% ogółu zabitych! Numer drugi to skutki zderzeń czołowych, czego można się spodziewać, aczkolwiek różnica jest zatrważająca: „tylko” 18,6%. Czy twórcy paragrafu oświetleniowego nie powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za tę zbrodnię?
No cóż, może to zbyt wielkie słowa. Otóż zabawnym aspektem tej ponurej wyliczanki jest prosty fakt: struktura wypadków (przyczyny, pory dnia/miesiąca, skutki) jest rok w rok identyczna, zmienia się jedynie ogólna kwota (liczba zdarzeń systematycznie maleje). Wszystko to pozwala to wyciągnąć prawidłowy wniosek: jazda na światłach mijania nijak się ma do ilości wypadków i zabitych.
I tego powinni się wnioskodawcy skargi trzymać, zamiast opowiadać męczące brednie o „zarobku Rosjan na sprzedaży ropy”. Tym samym rozsądny ze wszech miar wniosek media i policja mogą bez wysiłku ośmieszyć z oczywistą szkodą dla samej idei obalenia legislacyjnej głupoty.