(…) nie rzeczywistość sama, a serce, z jakim do niej przystępujemy, daje rzeczom kształty i kolory.” (H. Sienkiewicz)
Pora odlotów żurawi. Te nie odlatują w ciszy – słychać wyraźnie ich klęgor (trąbiące: krrrrru, krrru…). Odlatują dłuugimi kluczami rysującymi się na szarym niebie. Bywa, że tych kluczy jest kilka. Widziałam pod Pasłękiem na rozległych polach wielkie stada tych ptaków, zbierających się do odlotu. Bardzo płochliwe. Mogłam je ogladać z bardzo daleka. Wiosną czy latem ogladałam je z mniejszych odległości – piękne ptaszyska! Widziałam scenkę, gdzie jeden pan żuraw nie dawał wylądować konkurentowi na polu, gdzie przechadzała się jego (?) pani żuraw. Zazdrosnik. ;))
Mam na biurku kolejne pióra żurawi – jak "zrobię", to pokażę. Pióra – "malina". 🙂 Szare, szare. Bardzo charakterystyczne.