Bez kategorii
Like

PIŁSUDSKI

06/11/2012
505 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

bije kopytem koń Historii,by usłyszała go Warszawa !

0


  

 

„Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce,

miłując tylko Polskę i nienawidząc tych,

co służą obcym.”

                   

Józef Piłsudski

Przemówienie na zjeździe legionistów

w Kaliszu ( 7 sierpnia 1927r,)

 

 

I

 

mundur wytarty…pas sczerniały

klamry w półmroku świecą złotem

myśli uparte…ćmy natrętne

wracają w ogień wciąż z powrotem

 

a w Nim się pali wielki ogień

czynu co spocząć Mu nie daje

żarna historii mruczą głucho

nad zniewolonym zdradą krajem

 

wśród smukłych kolumn Belwederu

stoi w półmroku postać szara

tak jak by chciała czas zatrzymać

wbijając oczy w twarz zegara

 

widać mocuje się śmiertelnie

z rękami które ogień pali

bo waży los Rzeczpospolitej

na rękojeści chłodnej stali

 

pozostał tylko głuchy bunt

gorzka świadomość czarnej ściany

z której się sączy ciemna krew

żołnierskiej nie zgojonej rany…

 

pod Ostrą Bramą płacz historii

nierówny trzepot serca Matki

gdy w koleinach grzęzną dni

ciągnąc po niebie bure statki

 

chmur co gromadzą się na czole

tego co dzwoni kajdanami

w pustym kościele naszej wiary

gdy cisza żali się za nami

 

Ojczyzna jak skrwawiony zagon

niczym gnijąca w ciele rana

nad którą krążą czarne orły

bo znów Ojczyzna nam sprzedana

 

już dość zabawy w demokrację

w złodziejski taniec w świetle prawa

bije kopytem koń historii

by usłyszała go Warszawa !

 

II

 

a cień Pana potrzebny długi i wyraźny

Panie Marszałku ! ponad polskim krajem

coraz trudniej o miłość do naszej swobody

za dużo nieprawości zdrada dziś rozdaje

 

głupoty coraz więcej paskudztwa i zdrady

po długiej demoralizacji wojny i niewoli

mamy dzisiaj totalitarną miłość do mamony

Ojczyzna już nikogo jak Ciebie nie boli

 

zorzy nikt nie dostrzega rano ni wieczorem

brak odwagi myśli o naszej wolności

nie ma nad nami bata surowych przykazań

szuje dziś wyznaczają granice prawości

 

 

brud i bezczelność łajdackiej przewagi

rozmnożyły się licznie w imię demokracji

w rodzinnym błotku czekając na moment

szukają argumentów dla zdradzieckich racji

 

Panie Marszałku ! patrzymy na zorze

co rankiem i wieczorem mamią nas złudami

prawda świateł i cieni co wstają i gasną

zza dni co się kiedyś paliły wielkimi datami

 

gdy na wschodzie daleko nasi Pradziadowie

nieśli sztandar nadziei haftowany krwią

szli za Napoleonem przez Litwę na Moskwę

rozpaczliwie ufając ojczyźnianym snom

 

czas pisał gorzkie daty narodowych powstań

1830…i 63…

gdy czarny ptak dwugłowy krwawymi szponami

szarpał nasza Ojczyznę przez rozpacz i łzy…

 

nie łatwy los Legionów zwycięstwo Golgoty

kolejnej wiary w krwawy gorzki sens powstania

gdy z pochodnią wolności z Krakowa do Kielc

odwalaliście znad grobu kamień zmartwychwstania !

 

Panie Marszałku ! ciągle się szarpiemy

wciąż nie ma w nas odwagi myśli oraz pracy

ciągle w nas ta choroba złamanego karku

brak dumy i honoru i zamysł łajdaczy !

 

ludzie bez wczoraj i ludzie bez jutra

gdy wstyd trzeba przykryć kłamstwem upodlenia

jak dawniej rozłajdaczone pyski hardo noszą

bo nie szlachetny metal dzwoni na miejscu sumienia

 

jak dawniej agentury grają polską kartą

kliki i kliczki zżerają nas jak brudna rdza

jedynie Matko-Polska ! w osikach i brzozach

roztrzęsiona na grobach w rozpaczy i łzach

 

wychodzą cicho z mroku milczącą procesją

wieją chmur chorągwiami przez świat zapomniany

i nic nie mówią dzisiaj  tylko gniewnie milczą

za nimi brzóz anioły…Syberie…i rany…

 

w kurzu codzienności drogami do nieba

do Ciebie Panie ! wśród niebieskich zboczy

idą poranieni wśród bólu i płaczu

z wiatrem losu co wieje nieprzerwanie w oczy

 

oto kolejna stacja…łańcuchy i kule…

powrozy…ciasne kraty…skrwawione kamienie

korony uplecione z kolczastego drutu

i dymem po niebie pisane nieludzkie milczenie

 

kajdany już nie dzwonią zżarte rdzą i łzami

nasze serca jak tablice wygładzone czasem

gdzie zamiast złotych liter wykutych przeszłością

pamięć zarasta trawą…milczeniem…i lasem….

 

ten węzeł zawiązany przez chciwość i zdradę

Ojczyzna zapomniana Matka naszej doli

Ona do nas powróci śmiertelną tęsknotą

jak cierń co nieprzerwanie przy oddechu boli….

 

możemy się okłamywać że nic się nie stało

że to czas…że to proces…że takie są prawa

Ona się jednak o nas upomni po latach

 naszych dzieciach i wnukach kamieniach i sprawach…

 

III

Panie Marszałku ! idą listopady

lata szeleszczą jak liście jesienią

kiedyś ze wschodu teraz z zachodu

wiatr przelatuje ponad naszą ziemią

 

i drzewa potargane szumią w naszym sadzie

gdy wiatr się zmienia i łamie konary

łzą podlewane i serdecznym potem

te drzewa rosną w ziemi naszej trudnej wiary

 

Panie Marszałku ! wiatr wolności wieje

bywa że się odwraca garścią piachu miecie

los wtedy groźnie rozwłóczonym dymem

pisze najczarniejsze historie na świecie…

 

szuje przebrane w narodowe stroje

idą przez historię zamaszystym krokiem

sądzą naiwnie że Naród zapomniał

kto Mu grób coraz nowy ze zdrajcami kopie…

 

i my wśród tych zawieruch wspominamy Ciebie !

Twą miłość do Ojczyzny co groby przecieka

Panie Marszałku ! wiara czyni przecież cuda

w sercu każdego wolnego od zdrady człowieka !

 

IV

 

co raz mi trudniej kołysać dzwon trwogi

w kościele naszej wiary gdzie pustka i chłód

gdzie w stallach siedzą cienie naszych Ojców

gdzie Naród zaślepiony wciąż czeka na cud

 

wiem że mi nie wolno spocząć ani chwili

choć zmęczone ręce zdarte aż do krwi

choć szorstki powróz parzy dzisiaj niczym ogień

choć coraz krótsze przecież darowane dni…

 

tyle razy sprzedaliśmy to co było święte

tyle razy zdeptaliśmy naszych Ojców groby

że ta zdrada co zagląda nam dziś w oczy

to objawy tej straszliwej i podłej choroby…

 

chochoł naszej wolności w dzikie pędy wzrasta

zostawiony sam sobie Polską nie zakwita

a bauer ostrzy topór by zrobić porządek

jednym gestem gdy okazja ku temu zaświta….

 

i po wiośnie pozostanie tylko marny kikut

porzucony lotny popiół który wiatr rozwieje

i w ogrodzie tylko wrona pazurem zapisze

nasze dawno zapomniane bohaterskie dzieje…

 

V

 

najważniejsza jest Polska…trzeba nam tej wiary

wirus zdrady podstępnie krąży w naszej krwi

los nas ciężko doświadcza krzyżami Ojczyzny

Matka Polska od lęku nieustannie drży…

 

a my wśród nowych mogił krzyży oraz zniczy

wypaleni od wewnątrz bez wiary i ducha

i wielu nie dostrzega podstępu i zmowy

i rozbioru Ojczyzny kłamstwa i łańcucha

 

drugi Katyń jak drzazga z pręgą zakażenia

podchodzi nam do serca i rytm życia targa

opuchlizna pamięci uwiera w modlitwie

gdy Judasz i Piłat szeleszczą gorzko na mych wargach

 

szarpiemy się o Krzyże Wszechmogący Boże !

w Ojczyźnie która wzrosła z popiołu i krwi

przebacz nam to szaleństwo…tę wspólną głupotę

z której wróg oraz szatan dzisiaj głośno drwi

 

na Krakowskim przedmieściu Dziedziniec Piłata

Ojczyzna jak Chrystus w cierniach i opluta

gdzie nasze męstwo ? gdzie nasza godność ?

gdy szydzi z naszej wiary głośny wrzask koguta !

 

i oto znów ze Wschodu przenikliwym chłodem

wieje przez Wołyń Katyń oraz Kresy

dzwoni mamona sypią się srebrniki

Wschód i Zachód ubijają polskie interesy !

 

a w nas listopad z płaczem pośród dat i mogił

Panie Marszałku ! jak sprawić znowu polski cud

i jak Ojczyznę…Polskę…. pokochać od nowa

gdy w sercach i na rękach mamy grzech i brud…

 

 

 

 

 

0

40i4

NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid

789 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758