Piłka czy karate?
01/03/2012
462 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
W Brazylii – piłka nożna, w Czechach – hokej, w Finlandii – narciarstwo klasyczne, a w Stanach Zjednoczonych – futbol amerykański. Każdy z krajów ma swój sport narodowy, który cieszy się dużo większym zainteresowaniem, niż inne dyscypliny.
W moim wcześniejszym wpisie, na poprzednim blogu
http://dominika-sibiga.blog.onet.pl/Szowiznim-u-kobiet,2,ID453490067,n pisałam o seksizmie i szowinizmie wobec kobiety piastującej stanowisko Ministra Sportu. Przywoływałam wtedy słowa znanej działaczki feministycznej Joanny Piotrowskiej o tym, że „Tradycyjnie to mężczyźni są przypisywani do tego ministerstwa. I mężczyźni interesują się sportem, będą więc padały zarzuty do kobiety, że się na sporcie nie zna.” Zdanie – jak widać – typowo seksistowskie, dlatego zwróciłam uwagę na to, ze padło z ust feministki, a nie np. Jana Tomaszewskiego.
Oczywiście znajomość na sporcie w kontekście bycia Ministrem Sportu jest sprawą drugorzędną.Co komu po wymienianiu z pamięci pełnych składów meczów ekstraklasy, bez talentu do zarządzania i organizacji. Ale dziennikarze głodni nowych wpadek polityków, lubiący stosować różne prowokacje, zastawili pułapkę na panią Minister – tak było z nieszczęsna trzecią ligą hokejową. Trudno sobie wyobrazić trzecią ligę hokeja w naszym kraju, podczas, gdy pierwsza jest na bardzo niskim poziomie, co nie zmienia faktu, że bardzo dużo ludzi również nie miało pojęcia, że owa trzecia liga nie istnieje, co wcale nie uwłacza ich inteligencji.
Ale okazało się, że zarzuty wobec pani Minister były niesłuszne. W poniedziałkowym programie „Tomasz Lis na żywo” Joanna Mucha opowiadała o swoich zainteresowaniach sportem, m. in. trenowała karate. Przyznała, że woli uprawiać sport niż go oglądać w telewizji. Jej wpadka z meczem o Superpuchar spowodowała lawinę krytyki jej osoby. Ale w związku z tym incydentem przypomniało mi się pewne wydarzenie, które miało miejsce podczas Mistrzostw Świata w Korei i Japonii w 2002 roku. Stany Zjednoczone zgotowały wtedy niemałą niespodziankę wychodząc z grupy (m. in. kosztem Polski) i dochodząc aż do ćwierćfinału. Wydawałoby się, że w kraju, który walczy o półfinał wszystko kręci się wokół piłki. Zapytany na konferencji prasowej amerykański tenisista (o ile mnie pamięć nie myli był to Andre Agassi) jaki przewiduje wynik meczu ćwierćfinałowego z Niemcami, odpowiedział pytająco „A w jakiej dyscyplinie?”
W Stanach Zjednoczonych sportem narodowym jest futbol amerykański, piłka nożna pewnie nie mieści się nawet w dziesiątce. W związku z tym nie można oskarżać kogokolwiek, kto zadałby tego typu pytanie, że się na sporcie nie zna, zwłaszcza, jeśli sam jest wybitnym sportowcem, tyle że z innej dyscypliny. Dla wielu sportsmanów bowiem sport, który sami trenują jest tym najważniejszym, a pozostałe dyscypliny schodzą na dużo dalszy plan.
W Polsce sportem narodowym jest oczywiście piłka nożna oraz od jakiegoś czasu również skoki narciarskie. I dlatego ogólnie jest przyjęte, że na piłce trzeba się znać, a przynajmniej orientować, zwłaszcza tuż przed Euro. Ciekawe ile Polaków znałoby odpowiedź na pytanie: jakie wyróżniamy stopnie (pasy) w karate tradycyjnym. I obawiam się, że Ci, którzy nie znaliby odpowiedzi, wcale nie zostaliby posądzeni o brak znajomości na sporcie. Po prostu karate to specyficzna dyscyplina – amatorsko trenuje ją bardzo dużo osób – ale niestety nie kwalifikuje się do Igrzysk Olimpijskich. W związku z tym prestiż wszystkich karateków odnoszących na świecie ogromne sukcesy (Marta Niewczas, Krzysztof Neugebauer) jest dużo mniejszy niż polskich piłkarzy przegrywających nawet trzy mecze z rzędu.
Niestety tak już się w Polsce przyjęło, że kto nie zna się na piłce nożnej kwalifikuje się jako sportowy ignorant, nawet jeśli w szafce miałby poukładane zdobyte medale w gimnastyce artystycznej, karate lub curlingu.