Bez kategorii
Like

Piknik PKWNowski

22/07/2012
375 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

– Ostatnie podrygi zdychającej ostrygi – śmiał się dziadek Łukaszka.

0


– Ach, ach, cóż za wyszukane słownictwo! Czy katolikowi wolno się nabijać? – babcia Łukaszka zachowywała kamienną twarz, ale jej drżący głos wskazywał, że została ugodzona celnie.
– A o co chodzi? – zainteresował się Łukaszek.
– Elektorat betonolewicy wymiera – oznajmił z triumfem dziadek. – Dzisiejsza młodzież, chociaż poziomem umysłowym nie dorównuje sznurówkom sandałów noszonych przez młodzież przedwojenną, więc ta dzisiejsza młodzież kojarzy takie święta, takie rocznice, jak Grunwald, Powstanie Warszawskie czy Cud Nad Wisłą. A Manifestu PKWN nikt już nie kojarzy, I bardzo dobrze…
– I to się teraz zmieni! – nie wytrzymała babcia. – Dzisiaj w parku odbywa się olbrzymi piknik historyczny! Przyjdzie na pewno masą osób! Idę to obejrzeć!
– A idź sobie – dziadek siadł w fotelu i rozłożył świeży egzemplarz "Prawdziwej Ojczyzny".
– A ty nie idziesz?
– Po co? Każdy dorosły człowiek powinien wiedzieć, że od komunizmu należy trzymać się z daleka. Kto uważa inaczej ten jest głupcem albo zdrajcą. Nie interesują mnie tacy ludzie…
– Zabieram dzieci ze sobą – przerwała mu babcia. Dziadek zerwał się na nogi i powiedział, że jednak idzie. Po pierwsze aby uchronić dzieci przed wpływem propagandy, a po drugie chce zobaczyć porażkę tej kameralnej imprezy.
Babcia zabrała Łukaszka i jego siostrę, po czym poszli w czwórkę, razem z dziadkiem, na tramwaj. Wysiedli przy parku.
Dziadkowi, kiedy zobaczył piknik, opadła szczęka. Czego tam nie było! Mnóstwo namiotów, mnóstwo zwiedzających, w tym mnóstwo młodzieży. Eventy, gastronomia, gadżety. Breloczki z sierpem i młotem. Celebryci. Strefa wifi, gdzie można było ściągnąć aplikacje na smartfona: gry, melodie, motywy. Dla dzieci było malowanie twarzy. Wielka wystawa fotografii "KPP  -stąd nasz ród". Tekst PKWN. Zabawa w dzielenie obszarniczej ziemi. Pokaz spadochroniarzy, którzy pokazywali jak emisariusze z Wielkiej Ziemi docierali do okupowanej przez tajemniczych Nazistów Polski, zawartej między Odrą, Nysą i Bugiem.
Zajrzeli do namiotu "Partyzantka ludowa na ziemiach polskich". Większość plansz zaczynała się od "W 1942 powstała grupa walcząc zbrojnie z najeźdźcą…"
– Hm – podrapał się po głowie Łukaszka. – Przecież wojna wybuchła w trzydziestym dziewiątym. Co oni robili przez trzy lata?
– Po pierwsze: nie trzy, tylko pięć – siostra Łukaszka nie była zbyt biegła w matematyce. W historii tym bardziej. – Z historii pamiętam, że stali z bronią u nogi i czekali na rozkaz!
– To Armia Krajowa stała z bronią u nogi i czekała! – zagotowała się babcia. Dziadek Łukaszka też kipiał z wściekłości. W końcu zajrzał do namiotu z napisem "Towarzysze organizatorzy".
– Skąd wzięliście na to wszystko kasę? – spytał wprost.
– To żadna tajemnica. Państwo nas dofinansowało – odparli zadowoleni organizatorzy. – Mamy namiot z wystawą homoseksualizmu, jest namiot miłośników eutanazji… Proszę, tu jest numer telefonu, może pan zadzwonić i sprawdzić…
Dziadek zarekwirował Łukaszkowi komórkę i zadzwonił.
– Dzień dobry! A jakbym ja chciał zorganizować też taką imprezę, tylko prawicową, to też dofinansujecie? Co? Nie, nie będzie żadnych homoseksualistów, ani aborcji! Halo? Halo?!
– I co powiedzieli? – chciał wiedzieć Łukaszek.
– Że nie będą dotować faszyzmu – dziadek Łukaszka załamany oddał wnukowi aparat.
Babcia Łukaszka triumfowała. Ale wkrótce w jej serce wkradł się niepokój. Coraz więcej młodych ludzi opuszczało teren niosąc coraz mniej. Ich ręce były puste, nie mieli ani wisiorków, ani opasek, ani czapek, ani koszulek, nie patrzyli na telefon…
– I co? Podobało się? – nagabywała babcia. – Polubicie Nowotkę na Fejsie?
– Kto to jest Nowotko? – spytał półprzytomnie jakiś młody pryszczaty.
Babcia zaczęła krzyczeć, że piknik kosztem tysięcy euro, że wystawa, że biogramy, fotografie, że tam jest wywieszony życiorys Nowotki…
= E tam – machnął ręką młody pryszczaty. – Fajny ten piknik, ale idziemy w fajniejsze miejsce.
– Jak to? Jakie?
– O tam – młody pryszczaty pokazał jakiś lokal na parterze kamienicy. – Otwarto tam filię super mega dżezy kawiarni! Wszyscy marzą tylko o tym, aby zdobyć jednorazowy kubek z logo tej kawiarni i pić z niego potem kawę w pracy!!!
I poszli. Babcia spojrzała zmęczonym wzrokiem na dziadka i poprosiła:
– Nie śmiej się.
– Nie śmieję się – odpowiedział poważnie zatroskany dziadek.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758