Ustawa, która weszła w życie niestety nie jest reakcją na ten na poły przestępczy mechanizm wyprowadzania pieniędzy przy wielkich projektach drogowych i pozwoli na zaspokojenie wierzytelności kilkudziesięciu i to zaprzyjaźnionych z rządzącymi firm.
1. Wczoraj weszła w życie ustawa, pozwalająca firmom, które do tej pory nie odzyskały swoich wierzytelności związanych z wykonywaniem robót przy budowie autostrad i dróg szybkiego ruchu, na rozpoczęcie starań o ich odzyskanie.
Wprawdzie prezydent Komorowski podpisując uchwalony w pośpiechu przez Parlament projekt tej ustawy, jednocześnie skierował do Trybunału Konstytucyjnego te jej przepisy, które jego zdaniem wprowadzają nierówność przedsiębiorców ale te niezaskarżone dają możliwość starania się o takie płatności.
Ci którzy do tej pory nie uzyskali wierzytelności za wykonane roboty, powinni je zgłosić do GDDKiA a ta po ich weryfikacji będzie uruchamiać płatności z Krajowego Funduszu Drogowego, a później wypłacone kwoty odzyskiwać od generalnych wykonawców.
Ustawa została jednak tak skonstruowana, że zapewnia płatności tylko tym podwykonawcom, którzy mają umowy z generalnymi wykonawcami inwestycji, a więc zaledwie garstką firm, które pracowały przy realizacji autostrad i dróg szybkiego ruchu.
2. Niestety w Polsce przy budowie autostrad został zbudowany mechanizm wyprowadzania pieniędzy z wielkich kontraktów realizowanych za publiczne pieniądze, wzorowany na tym co robiła włoska mafia w latach 80-tych poprzedniego stulecia, także wyprowadzając pieniądze z publicznych kontraktów drogowych.
Tak realizowany kontrakt ma aż 4 poziomy wykonawców, tworzących swoisty „łańcuch” podmiotów gospodarczych.
Ten pierwszy jest renomowanym podmiotem którego podstawowym zadaniem jest uzyskanie zamówienia publicznego na wielką inwestycję, której realizacja jest związana z wydatkowaniem setek milionów publicznych pieniędzy.
Następnie jest tworzony kolejny podmiot niepowiązany ani kapitałowo ani osobowo z tym pierwszym, który ma przejąć od niego bezpośrednie wykonywanie prac związanych z inwestycją. Pomiędzy nimi jest zwierana z reguły bardzo rygorystyczna umowa, obwarowana wysokimi karami umownymi nawet w przypadku minimalnych opóźnień w realizacji harmonogramu prac.
Ten drugi podmiot korzysta również z licznych powoływanych na realizację tylko tego kontraktu podmiotów „pośredników”, którzy z kolei faktycznie cedują wykonywanie bezpośrednich prac na zewnętrzne „obce” podmioty.
Przy czym, żeby wyeliminować możliwość dochodzenia przez nie zapłaty bezpośrednio od pierwotnego wykonawcy, zakres przekazywanych najniżej robót, polega na ich rozbiciu na takie „czynniki pierwsze” aby nie spełniały definicji robót budowlanych (np. na fakturach u bezpośrednich wykonawców inwestycji umieszcza się wynajem sprzętu budowlanego, dostawy surowców lub wypożyczenie pracowników).
3. Charakterystyczną cechą całego systemu są wielomiesięczne opóźnienia w wypłacaniu należności faktycznym wykonawcom robót. W momencie zbliżania się do końca realizacji inwestycji, spółka która wygrała przetarg popada w konflikt ze spółką na drugim poziomie, egzekwuje od niej kary i zrywa kontrakt, spółka ta ma już podstawy do zgłoszenia wniosku o upadłość.
Podobnie spółki na trzecim poziomie po otrzymaniu faktur od bezpośrednich wykonawców mają tak wysokie zobowiązania, że zgłaszają wnioski o upadłość. Spółka która wygrała przetarg inkasuje przez cały czas pieniądze od podmiotu publicznego ale nie trafiają one do ostatecznych wykonawców bo tych, którzy zlecili im prace faktycznie nie ma.
Tak działo się w tych wszystkich kontraktach autostradowych, gdzie obecnie do GDDKiA zgłaszają się faktyczni wykonawcy inwestycji (firmy z czwartego poziomu), do których nie dotarły pieniądze, bo zainkasowały je podmioty, których już w obrocie gospodarczym nie ma.
4. Ustawa, która weszła w życie niestety nie jest reakcją na ten na poły przestępczy mechanizm wyprowadzania pieniędzy przy wielkich projektach drogowych i pozwoli na zaspokojenie wierzytelności kilkudziesięciu i to zaprzyjaźnionych z rządzącymi firm.
Te które były na samym dole tej swoistej wykonawczej piramidy, które nie mają żadnych umów ani z GDDKiA ani z wyżej znajdującymi się podwykonawcami, mają tylko wystawione faktury na wynajem sprzętu budowlanego, dostawy kruszyw, piasku i innych materiałów budowlanych czy wypożyczenie pracowników, żadnych pieniędzy nie dostaną.
Już we wrześniu będziemy mieli ich dramatyczne protesty, bo nieodzyskanie przez nich wierzytelności oznacza bardzo często nie tylko ich bankructwo ale utratę majątku przez ich rodziny z domami mieszkalnymi włącznie.
Miałem już wizyty takich przedsiębiorców w swoim biurze poselskim i wiem w jak dramatyczne sytuacje zostali oni wpędzeni przez fakt uczestnictwa w wielkich narodowych inwestycjach.