Bez kategorii
Like

Piątal

01/04/2011
483 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Kolejna z opowieści „z drogi”.
Bądźmy życzliwsi dla siebie, czyli o szoferze, który miał za złe.

0


 Wyszedłem z pracy po czasie, grubo spóźniony na autobus do domu.

 Na szczęście pogoda była ładna, żadnej chmurki na niebie, ja, elegancko wyfraczony , bo w garniturze, miałem duże szanse na szybkie złapanie "okazji" .

 Jednak tego dnia coś szło nie tak, mijały minuty, a obok przejeżdżali obojętni kierowcy, zajęci własnymi i słuzbowymi sprawami.

 Tych minut i kierowców było coraz więcej, od takiego przybytku i słońca, zaczęła mnie boleć głowa.

 Cofnąłem się pod wiatę przystanku, by złapac trochę cienia, widzę , na końcu łuku zakrętu jedzie "Mietek", wychodzę parę ktoków naprzód i…. za chwilę już jedziemy.

 Dzień dobry, jaka ładna dziś wiosenno- letnia pogoda.

 Pytanie , czy autobusów nie ma( powinienem wyczuć , że coś nie tak), i moja odpowiedź, że owszem, są, ale jak się zostaje po godzinach , to lepiej łapać okazję , niż czekać trzy godziny na następny.

 Temat miejsca pracy- szkoły, przemilczałem, bo zbyt wiele osób ma długo kompleksy na tym tle 🙂

 Mój gospodarz zaczął nagle głośno utyskiwać na wredne czasy, na chamstwo polskie i wogle na całokształt.

 A najbardziej to na tych gnojów, co to łapią okazję, a w trakcie podwózki niszczą pojazd, nie dadzą nawet grosza kierowcy, co też mu się przydarzyło przed rokiem.

 A tak naprawdę , to on nie zabiera na okazję, bo jeżdżą nimi tylko golce i naciągacze.

 Ja mu na to, że przykro mi, że ma takie mniemanie o niezmotoryzowanych rodakach.

 Powiedziałem: lata już jeżdżę tą trasą i kierowcy mnie znają, jeśli taki jedzie, zabiera mnie ze sobą.

 Trzeba trochę więcej życzliwosci, czasy nie spadły z nieba, sami je sobie stworzyliśmy i sami możemy je zmienić.

 Na to on, że to głupoty, a golców i tak nie będzie woził.

 Zapytałem, dlaczego mnie zabrał: bo przyhamowałem i słońce mnie oślepiło, a że Pan stałeś…

 Na to ja, wie Pan, skoro wyznaje Pan takie zasady, to co by Pan zrobił, gdybym Panu teraz powiedział, że nie mam kasy przy sobie?

 Wysadziłbym natychmiast.

 W takim razie , ja powiedziałem mu: nie mam ani grosza.

 Nie mógł się zatrzymać-  linia ciągła z obu stron, kipiąc ze złości, przewiózł mnie jeszcze jakieś pięćset metrów.

 W tym czasie, ja, strawestowałem ewangeliczne słowa:pieniędzy dla Pana nie mam, ale co mam, to Panu daję.

 Zatrzymał się, a ja wyciągnąłem z kieszeni, przygotowanego na okazję piątaka.

 Zamykając drzwi, pokazałem mu go, mówiąc: życzliwość, po pierwsze, życzliwość.

 Ruszył z piskiem opon, jakby chciał uciec.

 Za pare minut jechał znajomy szofer z piekarni, pogadaliśmy o tym i owym, na koniec wcisnąłem mu monete, choć opierał się . i to nie z grzeczności.

  Aha, pozdrawiam wszystkich znajomych kierowców z Ósemki!

 

 

0

brian

Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy

89 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758