Bez kategorii
Like

„Perspektywy pojednania polsko-rosyjskiego” – recenzja książki

09/12/2012
719 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Recenzja książki konserwatyzm.pl i Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego „Perspektywy pojednania polsko-rosyjskiego. Wizyta patriarchy Cyryla I w Polsce”.

0


Relacje polsko-rosyjskie zawsze były trudne. Oczywistym tego powodem jest olbrzymi bagaż wielowiekowych doświadczeń historycznych, w dodatku nacechowanych jednostronnością: Polska występuje w nich niemal zawsze w postaci ofiary, a Rosja lub jej wariacje jako napastnik. Rezultatem jest zrozumiały, choć częstokroć szkodliwy, niemal kolektywny brak zaufania Polaków wobec wschodniego sąsiada.

Ostatnimi bagażami dołożonymi do relacji polsko-rosyjskich były oczywiście: a) okres wasalstwa Polski wobec Związku Radzieckiego, który w pamięci historycznej Polaków widnieje jako wariacja czy też komunistyczna wersja państwa rosyjskiego oraz b) katastrofa smoleńska, w której zginął rosyjskosceptyczny Lech Kaczyński oraz przebieg i jakość śledztwa. Paradoksalnie to drugie bardziej przeszkadza w redefinicji stosunków polsko-rosyjskich.

Tymczasem Rosja to nie tylko historyczny oprawca, ale także olbrzymia szansa, zwłaszcza w obszarach: gospodarczym i kulturalnym. O ile na pierwszym polu poprzez „zatrucie” polityką ciągle szansa pozostaje niewykorzystana, to o drugim nie było dotychczas mowy. W obydwu wypadkach wymagałoby to odciążenie relacji polsko-rosyjskich z politycznego bagażu i znalezieniu wspólnej płaszczyzny porozumienia. Czy przełomowy krok został właśnie dokonany, mówi o tym książka pt. „Perspektywy pojednania polsko-rosyjskiego. Wizyta patriarchy Cyryla I w Polsce” wydana przez Klub Zachowawczo-Monarchistyczny w serii „Biblioteka konserwatyzm.pl.

We wprowadzeniu, redaktorzy książki Arkadiusz Meller i Joanna Rak, nakreślają te problemy z precyzją i klarownością. Poczynając od roku 1989, który zmienił charakter stosunków polsko-rosyjskich z wasalskich na partnerskie, aż do teraźniejszości pokazują, z jaką intensywnością i jakim językiem posługiwały się poszczególne rządy w relacjach z Rosją. Wiadomo, największy kraj na świecie, aspirujący do odzyskania mocarstwowej roli w światowej polityce oraz posiadający rozległy arsenał broni konwencjonalnej i atomowej, to nie jest łatwy partner. Tym więcej rozwagi wymaga prowadzenie z nim dyplomacji. Nie można stawiać ani na jednostronną uległość, ani na jednoznaczną konfrontację, gdyż ułatwia to partnerowi przewidywanie naszych ruchów i uprzednie formułowanie niekorzystnej dla nas taktyki – a na pewno nie pomaga w tworzeniu odpowiedniej atmosfery dyplomatycznej.

Sojusz Kościoła Katolickiego oraz Ortodoksyjnego przeciwko postępującej laicyzacji społeczeństw europejskich, demoralizacji, egoistycznego konsumpcjonizmu jest jak najbardziej wskazany i potrzebny. Mimo to, jak zauważają autorzy Jan Engelgard i Adam Wielomski, „Wspólne przesłanie do narodów polskiego i rosyjskiego” nie jest w smak środowiskom sceptycznie nastawionym do oficjalnej wersji katastrofy smoleńskiej oraz ogólnie Federacji Rosyjskiej. Te środowiska za naturalnego sojusznika uważały Kościół i nie wyobrażały czy nadal nie wyobrażają sobie, by Kościół mógłby postępować „inaczej” niż one w takich, a nie innych kwestiach. Tymczasem abp Józef Kowalczyk pokazał, że Kościół Katolicki (KK) stoi ponad partykularnym interesem tego, czy innego środowiska politycznego. „Wspólne przesłanie do narodów Polski i Rosji”, jak uważają autorzy zamieszczonych w książce artykułów, jest emancypacją Kościoła od polskich konstelacji politycznych, a także czymś, co nie pasuje do szablonu polskiej polityki ogółem od 2005 roku. Zwraca na to uwagę felieton Olga Niemienskija

Symbolem zepsucia, przeciwko któremu wymierzony jest sojusz KK i Cerkwi, jest ohydny „występ” „zespołu muzycznego” Pussy Riot w rosyjskiej Cerkwi, który spotkał się z ostrą reakcją władz rosyjskich. To „Gazeta Wyborcza”, jak zauważa w książce Maciej Eckardt, sztandar liberalnej lewicy w Polsce, zaatakowała za to rządy Władimira Putina jako „autorytarne” i łamiące „wolność słowa”. Z tych samych pozycji, jak zauważył A. Wielomski, atakują W. Putina… środowiska rosyjskosceptyczne. Dziwna zbieżność? A może prawica rosyjskosceptyczna tylko się za prawicę przebiera (na co wskazują frazesy demokratyczne wychodzące z jej ust)? Wykłada to jak kawę na ławę A. Wielomski w zamieszczonym w książce wywiadzie dla portalu fronda.pl.

Podsumowując: książka pokazuje, jak bardzo nieszablonowym dla polskiej polityki, a jednocześnie jak naturalnym w walce konserwatystów przeciwko światu jest „Wspólne przesłanie”. Czy jest to jednak wystarczający asumpt do wieszczenia pojednania, jak zdają się sugerować tytułem książki redaktorzy? Chciałoby się zadać po pierwsze pytanie, czym pojednanie jest i jak miałoby wyglądać.

Jeśli chodzi o zapewnianie obywatelom Polski i Rosji większego dobrobytu, to na polu gospodarczym jest sporo do zrobienia – poczynając od nawiązywania kontaktów, podpisywania kontraktów na zamówienia, np. militarne (rosyjska armia właśnie przechodzi gruntowną modernizację) czy komercyjne (przemysł spożywczy, zniesienie wzajemnych kontroli i ceł) – wystarczy tylko wtedy, kiedy wyciszy się medialną wrzawę. Przykładem dla nas są tutaj stosunki rosyjsko-niemieckie, które mimo równie dużego bagażu historycznego potrafią „dogadać się” w kwestiach ekonomicznych – niestety z naszej winy również ponad naszymi głowami.

Gdyż „do tanga trzeba dwojga”. We wprowadzeniu, skądinąd bardzo dobrym, brakuje tego, jaką strategię wobec Polski od 1989 r. przyjmowała Rosja. Pomogłoby to czytelnikowi w lepszym wyrobieniu sobie niezależnego osądu. Rozumiem krytykę „rusofobów”, ale krytyka „rusofili” mogłaby być cennym równoważnikiem.

Dość zastanawiającym punktem jest także jednostronna krytyka środowisk rosyjskosceptycznych (głównie Prawa i Sprawiedliwości jako ich emanacji), nawet mimo dekoracyjnej obecności votum separatumw postaci felietonu Rafała Ziemkiewicza. Niedorzecznym z kolei jest eurazjatyckie „etnosowanie” p. Konrada Rękasa i wysnuwaniu podobieństw pomiędzy duszą polską, a duszą rosyjską i tworzenie wspólnych mianowników. Polacy i Rosjanie różnią się właśnie w aspekcie politycznym, tzn. dusza polska żąda od władzy „świętego spokoju” oraz „sprawiedliwości” (jest to z gruntu rzeczy dusza anarchiczna) podczas, gdy dusza rosyjska od władzy żąda poczucia „totalizmu”, mocarstwowości jako bytu kolektywnego i mniej patrzy „w siebie samą”. Domniemana eurazjatyckość, trącący byciem hoaxem, Polski widać było np. różnicy w oporze, jaki stawili komunizmowi Polacy, a jaki stawili Rosjanie.

Nie wiem też, za co Antoine Ratnik, uważaja „sektę słowianofilską”. Osobiście nie znam żadnych środowisk skażonych jakimś „panslawizmem”, ani specjalnie rusofilskich. Tworzenie wobec tego dychotomii i uznanie linii konserwatywnej za modus vivendi jest niezrozumiałe. Dyskurs toczy się w Polsce raczej pomiędzy środowiskiem rosyjskosceptycznym a tymi, co do Rosji chcą podchodzić pragmatycznie („w współżyciu narodów liczą się tylko interesy”).  Eschatologicznego wymiaru ewentualnego pojednania nie poruszano – aż do dziś.

Mimo to książka jest godna polecenia. Pokazuje zarys historyczny relacji polsko-rosyjskich, nieszablonowość politycznych implikacji „Wspólnego przesłania” i jego wielu mniej znanych aspektów (np. reakcji środowiska wokół Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego, prezentuje wywiad z metropolitą Hilarionem Wołokołamskim) i zainteresuje każdego, kto zmęczony jest narracjami jednoznacznie rosyjskosceptyczną i rosyjskofilską. Parafrazując klasyka, rusofoby po tej książce znajdują się  w odwrocie.

​Kamil Kisiel

Książkę można kupić m.in. tu: http://sklep.konserwatyzm.pl/perspektywy-pojednania-polsko-rosyjskiego.-wizyta-patriarchy-cyryla-i-w-polsce./

0

Karzel Reakcji

Civitas humana - dopóki Bóg nie powita nas w niebie, trzeba zajac sie sprawami przyziemnymi. Madrze. I za najmadrzejsze polaczenie uznaje polaczenie wolnej gospodarki z gleboko moralnym spoleczenstwem.

39 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758