Będąc młodym mieszkańcem Nadwiślańskiego Kraju, który jeszcze nie ma rodziny coraz mocniej r0zważam (póki jest to łatwe, proste i przyjemne) czy perspektywa spędzenia w Polsce większości życia jest perspektywą dla mnie i mojej (mam nadzieję licznej w przyszłości!) rodziny perspektywą dostatnią, miłą, łatwą i przyjemną. Coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje, że jednak nie. Myślę, że to co znalazłem może zainteresować również i Czytelników – niektórzy są jeszcze młodzi i podobnie jak ja nie ułożyli sobie jeszcze życia. Niektórych może przerażać wizja mieszkania w bloku z rodzicami czy teściową do końca życia lub równie pociągająca możliwość wzięcia kredytu na mieszkanie w bloku/domek na przedmieściach na bagatela 30-50 lat. Istnieje oczywiście opcja wynajmu – na to również trzeba mieć […]
Będąc młodym mieszkańcem Nadwiślańskiego Kraju, który jeszcze nie ma rodziny coraz mocniej r0zważam (póki jest to łatwe, proste i przyjemne) czy perspektywa spędzenia w Polsce większości życia jest perspektywą dla mnie i mojej (mam nadzieję licznej w przyszłości!) rodziny perspektywą dostatnią, miłą, łatwą i przyjemną. Coraz więcej znaków na niebie i ziemi wskazuje, że jednak nie. Myślę, że to co znalazłem może zainteresować również i Czytelników – niektórzy są jeszcze młodzi i podobnie jak ja nie ułożyli sobie jeszcze życia. Niektórych może przerażać wizja mieszkania w bloku z rodzicami czy teściową do końca życia lub równie pociągająca możliwość wzięcia kredytu na mieszkanie w bloku/domek na przedmieściach na bagatela 30-50 lat. Istnieje oczywiście opcja wynajmu – na to również trzeba mieć pieniądze, choć dużo mniejsze i nie wiąże się to z byciem "niewolnikiem mieszkania".
Jako młodzieniec "bez perspektyw", że uda mi się w Polsce postawić "normalny" dom (zresztą normalnego domu nie pragnę, ot jakieś skromne schronienie) dłuższy czas poświęcałem na kombinowanie jak można różnymi alternatywnymi sposobami zamieszkać "na ziemi" (mam głód ziemi – muszę mieć co najmniej kilka ha inaczej nie umrę szczęśliwy). Te wszystkie sposoby łączy jedno – mimo wszystko potrzeba na to sporo pieniędzy (na zakup kilku ha ziemi) oraz fakt, że jeśli chce się zamieszkać bardzo tanio, to trzeba bardzo mocno kombinować lub liczyć, że człowieka nie będzie się rzucał w oczy na tyle, że go nie znajdą. W ogólnym rozrachunku jak się podpadnie władzy, to można oczekiwać, że człowieka zniszczą lub przynajmniej wyrzucą z dom . Modne jest ostatnimi czasy odbieranie dzieci rodzicom biednym – bo jak to tak można wychować dzieci na ludzi (dochodowych poddanych) jak się nie ma domu? W sierocińcu w którym jest ładna łazienka, TV i komputer dziecko będzie miało dużo lepiej. Dla biednych nie jest to dobra perspektywa – rzecz uwzględniam przy podjęciu ostatecznej decyzji…
W Polsce jest około 600 tys urzędników (administracja +ZUS +KRUS). Na przestrzeni 25 lat ich liczba wzrosła 3-4krotnie.Przy czym w zanotowano tylko jeden rok w którym administracja nie rosła lub malała! Nie przewiduję, że ten trend się odmieni. Że premier mówi, że ograniczy biurokrację? A ja Czytelnikom mówię, że jak mi wpłacą 500 zł na konto to wyślę im potężny mentalny strumień pozytywnej energii! Jakby ktoś zapomniał w tym roku wybory… Zresztą przed zeszłymi wyborami parlamentarnymi mówił to samo i co? I 100 tys urzędników więcej mamy.
Kto o zdrowych zmysłach rezygnuje z bezpiecznej, nie najgorzej płatnej pracy w czasie gdy mamy kryzys a przecież ma być jeszcze gorzej? Coraz więcej znajomych i członków rodzin urzędników traci pracę, więc będą chcieli znaleźć zatrudnienie swojej rodzinie – przecież rodzina jest wartością i trzeb ao nią dbać!
Przy czym wcale nie najgorsze w związku z perspektywą znalezienia pracy czy prowadzenia działalności gospodarczej jest to ile płacimy na administrację, ale to, że ci urzędnicy lubią czuć się potrzebni i udowadniać, że ich praca jest istotna, ważna. No i będzie! Coraz więcej spraw będzie wymagać wizyty w urzędzie, by mieć jakiś nowy, wcześniej nie wymagany do zaspokojenia normalnych potrzeb świstek z urzędową pieczątką.
Armia urzędników cały czas rośnie, przy czym stan osobowy prawdziwej armii maleje. Dane podane na osi y oczywiście w tysiącach. Za prof. Rybińskim.
Koniunkturę w sektorze prywatnym również raczej nie nakręcają podwyżki podatków (VAT, podatek od CO2…). Jeśli się coś w tej dziedzinie zmieni to jak już na gorsze – zatrudnienie w administracji będzie rosnąć, z wszystkimi tego fiskalnymi jak i pozafiskalnymi negatywnego konsekwencjami.
Duży minus przy podejmowaniu decyzji o przyszłości.
Promowana przeze mnie permakultura permakulturą, ale nie oznacza to, że chcę żyć bez prądu. Można używać rożnych alternatywnych, tanich metod ogrzewania, ale wytwarzanie prądu takie tanie już nie jest – prawdopodobnie więc ubogie małżeństwo będzie musiało go zakupić z elektrowni. Dlatego zwłaszcza młodych ludzi na dorobku czeka niemiła niespodzianka. Od 2013 roku zacznie być wprowadzany podatek od CO2, w pierwszym roku ma to spowodować wzrost ceny energii o 30%, docelowo cena wzrośnie o 80-100%. Nasz kraj pozyskuje większość elektryczności spalając węgiel. W czasie tego procesu wytwarzane są duże ilości złego (w przekonaniu eurobiurokratów) CO2 – większe niż w czasie wytwarzania energii z gazu, ropy czy energii atomowej. PONADTO wprowadzona w 2012 zostanie akcyza na węgiel.
Młodzi zostaną wykorzystani do tego by rządząca klasa próżniacza mogła trwać dłużej. Jeśli jest się młodym i płaci się składki na ZUS przez 50 -60 lat z myślą, że coś się z tego będzie mieć to… polecam rozważenie sytuacji jeszcze raz, bo nasza emerytura rzeczywiście może wynosić nawet 3000 czy 5000. Jak byłem mały to za loda gozo (wodny lód owocowy) płaciło się 2500 zł. Chleb kosztował jakoś 7000zł.
Peak Oil i czynników geopolitycznych (silny wpływ Rosji i Niemiec) do tego wszystkiego nie mieszajmy. Jeśli Peak Oil wystąpi w okresie kilkunastu lat, to będzie tylko jeszcze gorzej (ceny energii wzrosną z powodu wzrostu cen surowców plus podatki). Podobnie wyższe ceny jakie płacić będziemy za rosyjski gaz również działają na naszą niekorzyść. Pisaliśmy już o tym, że nie jest straszne to, że będziemy mieć mniej energii a niebezpieczna jest reakcja klasy próżniaczej na ten fakt.
Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem, ale jeśli będzie taka możliwość, to emigracja widzi mi się jako bardzo dobre rozwiązanie. To najlepszy sposób by poprawić byt swój i mojej przyszłej rodziny. Że co, że nie jest to patriotyczne? Na patriotyzm poddanych państwo musi sobie zasłużyć – niskimi podatkami i niemal nieistniejącą biurokracją. Najlepiej wyemigrować tam gdzie macki państwa nie sięgają, lub tam gdzie są bardzo rachityczne. Może gdzieś na Dziki Zachód?
Inaczej Zielony Karzel Reakcji. Na blogu pisze o Peak Oil, rolnictwie, diecie czlowieka i hodowli zwierzat ekologii stosowanej, ochronie srodowiska, permakulturze. Ostatni coraz czesciej równiez o relacjach damsko-meskich http://permakultura.n