Do polskich kolei zawitał w końcu XXI wiek – pierwszy pociąg Pendolino przyjechał z ziemi włoskiej do Polski. PKP Intercity zamawiając 20 takich maszyn ma nadzieję na zrewolucjonizowanie kolei, niestety na to będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.
Ta nowa nadzieja PKP to jeden z najnowszych Pendolino – model ETR 610, który może posiadać do 500 miejsc siedzących i jechać z prędkością 250km/h. Na razie jednak nie jeździ samodzielnie, a został przyholowany, ponieważ nie przeszedł jeszcze m.in. testów prędkości i nie ma homologacji.
Nawet kiedy przejdzie te testy potrzebne będą modernizacje torów i trakcji elektrycznej, a to może potrwać lata i z pewnością będzie nas to słono kosztować. Jak dotąd zakup PKP wydało 15mld zł, a jak twierdzi Wojciech Śmiech z miesięcznika Rynek Kolejowy “By doprowadzić kolej do stanu w jakim powinna być należy wydać około 100 mld złotych”. Na razie tylko centralna magistrala kolejowa między Warszawą, Katowicami i Krakowem jest przystosowana. Te pociągi mają jeździć m.in. z i do Rzeszowa, Krakowa, Trójmiasta, Warszawy, Wrocławia i Katowic, ale pierwszy przejazd odbędzie się dopiero w grudniu 2014 r.
Te 20 pociągów nie zmieni jednak zanadto oblicza polskiej kolei, potrzebne są kolejne nowoczesne maszyny, które będą mogły szybko i bezpiecznie poruszać się po torach. Być może warto postawić na polskie firmy, takie jak Bydgoska PESA, której pociągi jeżdżą w wielu krajach Europy, zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie. Może polskie pociągi nie osiągają oszałamiających prędkości, ale bydgoski “Elf”, czy “Impuls” firmy Newag z Nowego Sącza osiągają 160km/h i na krótsze trasy z pewnością mogą się sprawdzić. Polscy inżynierowie jednak powinni być w stanie opracować maszyny zdolne do osiągania tych 200-250 km/h.
Autor: Marcin Woźniak
Źródło: Nowa11Era