Bez kategorii
Like

PEŁNIA UMIEJĘTNOŚCI ŚWIĘTYCH: II. BOŻE OCZYSZCZENIA

19/06/2012
671 Wyświetlenia
0 Komentarze
35 minut czytania
no-cover

Ks. Aleksander Żychliński

0



 
 
 
 
 
 


 
 
 
 
Pełnia umiejętności świętych

 
 
 
 
 
 
 

II. BOŻE OCZYSZCZENIA

 


      Po pierwszym nawróceniu, kiedy dusza wyszła z grzechu i zdecydowanie zwróciła się do Boga, "Bóg zwykł ją karmić i pieścić duchowo, jak kochająca matka niemowlę słabe". Stąd też dusze nawrócone, kiedy stawiają pierwsze kroki na drodze życia wewnętrznego, odczuwają zapał w służbie Bożej, znajdują rozkosz w modlitwie, mają upodobanie w pokutach, zażywają pociech duchowych, zwłaszcza kiedy przystępują do Sakramentów świętych lub oddawają się pracy apostolskiej. Ten stan podniesienia duchowego, zapału i zadowolenia pochodzi z łaski Bożej, której Bóg udziela początkującym, by ich zachęcić do dobrego, a potem także z pobudek czysto przyrodzonych, zwłaszcza stąd, że praktyki życia duchowego i prace apostolskie są dla duszy poniekąd czymś nowym. Wszakże zapał ten jest bardzo powierzchowny; dusza wprawdzie znajduje rozkosz w rzeczach Bożych, w dobrych uczynkach i w poświęceniu się; jednakowoż jest ona pełna niedoskonałości i słabości; wszystkie jej czynności trącą egoistyczną czynnością własną.
 
        Św. Jan od Krzyża wspomina o siedmiu głównych wadach, od których początkujący nie są wolni. Wady te można sprowadzić do trzech naczelnych, którymi są: pycha duchowa, zmysłowość duchowa i lenistwo duchowe. W duszach początkujących jest nasamprzód wiele ukrytej pychy, która znajduje obfity pokarm właśnie we wspomnianej żarliwości w sprawach duchowych. Dusze takie czują zadowolenie z siebie, z czynów swoich i ze swego postępowania; przychodzi im myśl o własnej świętości. Toteż szatan częstokroć pobudza je do tej pozornej gorliwości, ponieważ widzi, że przez to pycha ich i zarozumiałość wzrastają. Wie bowiem dobrze, że wszystkie dzieła, jakie w tym stanie spełniają, i cnoty, jakie praktykują, nie tylko żadnej nie przynoszą korzyści, lecz nadto rodzą złe owoce. Niekiedy dochodzą dusze, w których zapanowała ukryta pycha, do takiego zaślepienia i spaczenia woli, że nie chciałyby, aby ktoś drugi, oprócz nich, miał dobrą sławę i dlatego przy nadarzającej się sposobności potępiają i oczerniają innych. W oku brata swego dopatrują się źdźbła, a belki we własnym oku nie widzą; przecedzają cudzego komara, a własnego wielbłąda połykają. A gdy przełożeni lub kierownicy duchowi nie uznawają ich ducha i sposobu postępowania (gdy tymczasem same pragną poważania i pochwał), sądzą, że oni nie rozumieją się na sprawach duchowych. Najchętniej omawiają sprawy własnej duszy oraz postępowania swego z takimi, od których spodziewają się pochwał; natomiast unikają tych, którzy są innego zdania. Górnie myśląc o sobie, wiele mówią, a mało czynią. Doznawają trudności w szczerym wyznawaniu swych grzechów, z obawy, by się nie poniżyć w oczach spowiednika. Czasem szukają innego spowiednika i przed nim wyznawają cięższe upadki, by zwykły spowiednik myślał, że nie ma w nich nic złego, tylko same cnoty, o których chętnie mówią. Dusze będące w takim usposobieniu lekceważą swe błędy, lub też smucą się nadmiernie, że w nie popadają, bo żyją w urojeniu, że właściwie powinny już być święte. Dlatego unoszą się niecierpliwością przeciwko sobie na widok własnych ułomności, przez co niżej jeszcze upadają. Niejednokrotnie nalegają one na Boga, by wybawił je z ułomności i przywar, wszakże czynią to bardziej dlatego, by bez ciężaru własnych niedoskonałości żyć w spokoju, niżeli dla Boga. Nie lubią chwalić innych, lecz cieszą się, gdy ktoś je same chwali i zasługi ich podnosi. Z pychy duchowej rodzi się zazdrość. Wielu – uczy św. Jan od Krzyża – niemiłego doznaje wrażenia na widok dobra duchowego drugich; odczuwają ból, że inni wyprzedzają ich na drodze cnoty i czynu; nie chcieliby, by innych chwalono, i smucą się postępem bliźnich. Chcieliby zbierać wszelkie pochwały i celować we wszystkim, i dlatego zdolności, prace i zasługi innych budzą w nich niechęć. Takie nastawienie duszy skrajnie sprzeciwia się Miłości, która według św. Pawła, raduje się z prawdy i dobra (1 Kor 13,6). Kto miłuje ten nie zazdrości; a jeśli ma jakąś zazdrość, to jedynie zazdrość świętą: żałuje, iż brak mu cnót, jakie posiada bliźni, bo mając je mógłby więcej uczynić dla Boga, a zarazem raduje się, że bliźni je posiada i wyprzedza go w doskonałej służbie Bożej. 


      Drugą główną wadą początkujących jest łakomstwo duchowe.Nie są oni zadowoleni z łask, jakie Bóg im daje; smucą się i narzekają, że w rzeczach duchowych nie znajdują pociechy, jakiej by pragnęli. Nigdy nie są syci rad i przepisów duchowych; gonią chciwie za książkami treści duchowej i wprost je pochłaniają, poświęcając bez porównania więcej czasu na ciekawą lekturę, niżeli na to, by się ćwiczyć w pracy i umartwieniu, w doskonałym oderwaniu się od rzeczy stworzonych i w miłości bliźniego. Łakomstwo duchowe prowadzi do zmysłowości duchowej, która w rzeczach Bożych szuka przyjemności uczuciowych i naturalnego upodobania. Taka bowiem jest natura człowieka, że kiedy duch skłania go ku radości duchowej i upodobania w rzeczach Bożych, to zmysły dążą ku przyjemności i rozkoszy zmysłowej. Dlatego zdarzają się wypadki, że kiedy pogrążeni jesteśmy w modlitwie i oddani wewnętrznemu obcowaniu z Bogiem, doznajemy skądinąd wrażeń i poruszeń zmysłowych. Niejednokrotnie dzieje się to w czasie Komunii świętej; w tym miłosnym bowiem zjednoczeniu się z Panem dusza doświadcza radości, gdy ją Pan obsypuje darami, przy czym część uczuciowa doznaje również odpowiednich wrażeń. Wszakże niebezpieczną i złą rzeczą jest, jeśli dusza szuka wrażeń zmysłowych i przywiązuje się do przyjemności uczuciowych. 


      Ze zmysłowości duchowej łatwo rodzi się gniew duchowy. Gdy bowiem owe podniosłe uczucia, towarzyszące życiu wewnętrznemu początkujących, ustają, wówczas wpadają oni w stan rozdrażnienia i w gniew. Niezadowoleni z siebie, okazują wśród zajęć swoich zniechęcenie i o byle drobnostkę unoszą się gniewem, tak że nikt wytrzymać z nimi nie może. Pochodzi to stąd, że doświadczyli oni wielokrotnie pewnego, wielce miłego skupienia uczuciowego w modlitwie oraz uczuciowej gorliwości w pracy apostolskiej, a teraz nie odczuwają już owej przyjemności i owego podniosłego przeżycia. Więc natura ich doznaje niezadowolenia i niesmaku. Wreszcie trzecią wadą główną początkujących jest lenistwo duchowe. Dusze takie czują niechęć do rzeczy duchowych i uciekają od nich, jeśli tylko sprzeciwiają się uczuciowym ich upodobaniom. Tak bardzo zasmakowali w uczuciowości duchowej, że doznają przykrości i ulegają zniechęceniu, gdy jej nie przeżywają lub gdy w modlitwie lub pracy apostolskiej nie doświadczają zadowolenia, jakiego ich uczuciowość wymaga. Wówczas woleliby do modlitwy i prac apostolskich nie wracać i poddawają się przygnębieniu; częstokroć zniechęcają się i zupełnie zaniedbują zarówno modlitwę jak i wszelką prace wewnętrzną. Lenistwo duchowe sprawia, że opuszczają oni dla własnego upodobania i dla własnej zachcianki drogę doskonałości – tj. zaparcie się woli swojej i własnych upodobań dla Boga, a idą raczej za swoją wolą niż za wolą Bożą. Wielu pragnęłoby, by Bóg chciał tego, czego oni chcą; natomiast pragnienie tego, czego Bóg chce, napawa ich smutkiem; mają odrazę do tego, by uzgodnić wolę swoją z wolą Boga. Gdy więc czują niechęć ku czemuś, wmawiają w siebie, że to sprzeciwia się woli Bożej; a znowu gdy im się coś podoba, wierzą, że jest to rzeczą miłą Bogu. Bóg ma stosować się do nich, a nie oni do Boga. Słowem, pragną na drodze życia wewnętrznego postępować według upodobania swojej woli, a niechęcią i smutkiem napełnia ich myśl o woli Bożej i o ciernistej drodze, jaką jest droga żywota. 


      Z powyższych uwag zaczerpniętych z nauki św. Jana od Krzyża wynika, jak bardzo dusze początkujące potrzebują oczyszczenia. Oczyszczenie duszy dokonywa się przez cierpienie; tylko droga krzyżowa wiedzie na wyżyny doskonałości.
       Oto zasadnicze cierpienia, niby Stacje Drogi Krzyżowej, przez jakie przechodzi, kto chce dostąpić prawdziwego oczyszczenia: Uciążliwa i bolesna praca nad samym sobą, nad opanowaniem poruszeń zepsutej natury, zwłaszcza pychy, pożądliwości oczu i ciała; cierpienie, które rodzi się z nienasyconego pragnienia postępu w miłości oraz w doskonałej służbie Bożej; cierpienie pochodzące z świadomości własnej nędzy, niewierności oraz niezliczonych braków we wszystkich czynnościach swoich; cierpienia związane ze stanem zdrowia, z warunkami materialnymi i rodzinnymi; cierpienia pochodzące z braku zrozumienia u najbliższych i z niepowodzeń; cierpienia na widok tylu dusz idących drogą zatracenia. Wszakże wymienione cierpienia oczyszczają wewnętrznie tylko wówczas, jeśli je dobrowolnie przyjmujemy z ręki Bożej, która posługuje się nimi niby narzędziami dla oczyszczenia duszy. Z własnej bowiem inicjatywy, o własnych siłach nikt nie jest w stanie wyzbyć się niedoskonałości swoich, które tak głęboko tkwią w duszy. Konieczną jest rzeczą – uczy św. Jan od Krzyża – by sam Bóg podniósł duszę do stanu doskonalszego. Tego zaś prawdziwego dzieła mądrości i miłości Bóg dokonywa przez to, że wprowadza duszę w "noc ciemności". Wśród tej duchowej nocy dusza traci wszelakie uczuciowe upodobania i słodycze i wychodzi w całkowitą oschłość i ciemność wewnętrzną. Wówczas owe liczne niedoskonałości i przywary dziecięcego wieku życia duchowego poczynają znikać, a równocześnie nabywa dusza dojrzałych cnót. Cnoty bowiem początkujących są niedoskonałe; i chociażby oni jak najusilniej ćwiczyli się w przezwyciężeniu samych siebie i w cnocie, to jednak nie zdołaliby pokonać całkowicie własnych niedoskonałości ani zdobyć dojrzałych cnót, dopóki Bóg łaską swą sam tego w nich nie sprawi przez oczyszczenie "nocy ciemności". 


Jak dokonywa Bóg łaską swą oczyszczenia duszy?


      Bóg bierze inicjatywę w życiu duszy w ręce swoje; łaską swą odrywa On duszę poniekąd od niej samej, oczyszczając ją z naturalnej czynności własnej. Bóg dokonywa tego za pomocą szczególnych łask uczynkowych, zwanych natchnieniami i poruszeniami Ducha Świętego. Te łaski łączą się z darami Ducha Świętego, które mają zadanie czynić duszę zdolną i ochotną do przyjmowania tych poruszeń i natchnień Bożych. Dary Ducha Świętego Bóg wlewa do duszy wraz z łaską uświęcającą. Działają one w duszy od samego zarania życia wewnętrznego i czynią ją posłuszną natchnieniom i poruszeniom Bożym. Wszakże w pierwszym okresie życia łaski działanie darów jest ukryte i usuwa się prawie całkowicie spod doświadczenia wewnętrznego. Jednakowoż ujawnia się ono chwilami, zwłaszcza w momentach krytycznych, kiedy energia cnót grozi załamaniem wśród pokus i przeciwności. Wówczas powiew Ducha Świętego ożywia cnoty i pobudza je do silnej reakcji przeciwko zakusom złego. Im dalej dusza postępuje w życiu wewnętrznym, tym wyraźniej ujawnia się działanie darów Ducha Świętego. Wówczas dary nie tylko przychodzą z pomocą naszej słabości, ale rodzą w duszy doskonałe akty cnót. W okresie życia wewnętrznego, który nas zajmuje, działanie darów nie jest wprawdzie pełne, dojrzałe i uderzające, jak wówczas, gdy dusza przeżywa stany ściśle mistyczne, jednakowoż jest ono dość wyraźne i ciągłe. Dary poczynają coraz bardziej doskonalić cnoty i zdobywać wyraźny wpływ na całe życie wewnętrzne, wystawiając duszę prawie stale a nie tylko dorywczo – na promienie szczególnych łask uczynkowych. Wszakże nie jest to jeszcze stan ściśle mistyczny, zwłaszcza dlatego, że dar Ducha Świętego, z którego pomocą rodzi się kontemplacja mistyczna, tzn. dar mądrości, nie doszedł do pełnego rozwoju. Ciemna noc wewnętrzna, o którą chodzi, jest owocem działania darów Ducha Świętego, zwłaszcza darów: umiejętności, bojaźni Bożej, męstwa i rozumu. Dar umiejętności daje jasne i poniekąd doświadczalne poznanie znikomości i marności rzeczy doczesnych. Przez to odrywa on duszę od wszystkiego, co nie jest Bogiem. Pod jego wpływem w duszy znika wszelkie upodobanie w rzeczach stworzonych, a nawet budzi się w niej pewien żal do nich, ponieważ były dla niej nieraz powodem utraty Boga; dusza staje się ogołocona z wszelkiej pociechy pochodzącej od stworzeń i zmysłów, całkowita oschłość ją opanowywa, ciemna przepaść ją pochłania. Wśród tej zimnej posuchy duchowej rodzi się w głębi duszy obawa, czy czasem oschłość, ogołocenie i ciemność, w jaką popadła, nie pochodzi z jakichś niewierności i win, czy dusza nie ulega złudzeniu i myśląc, że postępuje, nie cofa się wstecz i nie oddala się od Boga, jedynego Dobra swego, które nad życie miłuje. Podobne obawy, przejmujące duszę do głębi, są owocem daru bojaźni Bożej, który w ten sposób duszę hartuje, dając jej równocześnie siłę do walki z pokusami, zwłaszcza z pokusami przeciwko cnocie czystości i cierpliwości. W tej bowiem fazie życia duchowego powstają pokusy i trudności w dziedzinie czystości i srodze niepokoją duszę, wystawiając cierpliwość jej na ciężką próbę. Wszakże mimo oschłości i całkowitego ogołocenia, w jakim się znajduje, mimo pokus, jakich doświadcza, dusza nosi w sobie ustawiczną pamięć o Bogu swoim i choć sama pogrążona jest w niewypowiedzianym cierpieniu, to jednak nie pragnie niczego, jeno służyć Bogu i posiąść Go. To gorące pragnienie Boga i służby Jego, dzięki któremu dusza łatwo pokonywa trudności połączone z wierną służbą Bożą i gotowa jest na wszelkie cierpienia byle wiernie pełnić wolę Bożą, jest głównie owocem daru męstwa, który wśród ogólnego ogołocenia zmysłowej części duszy rodzi w niej pewien nadprzyrodzony entuzjazm dla Boga i Jego sprawy oraz dla cierpienia wedle woli Bożej. Jeśli zaś dusza bez własnej winy traci możność odprawiania zwykłych rozmyślań, to znak, ze dar rozumu, niebieskie źródło pierwszych przebłysków nadprzyrodzonej kontemplacji, poczyna w niej się rozwijać. Dar ten oczyszcza duszę przez to, że ją wynosi ponad wszelkie obrazy zmysłowe i ponad rozumowe postępowanie czysto ludzkie. "Trzeba – pisze autor Naśladowania -wznieść się ponad wszelkie stworzenie i z siebie samego wyzuć się zupełnie, i wzlecieć nad myśl swoją, i widzieć, że Ty, Stwórca wszystkiego, nic wspólnego ze stworzeniem nie masz" (III, 31,1). Z pierwszego wejrzenia zdaje się, jakoby dusza popadła w bezczynną niemoc, cofała się i traciła; wszakże jest to bezczynność i strata pozorna, bo w rzeczywistości dusza czyni wielki postęp. Albowiem wśród ciemnej nocy i całkowitego ogołocenia wyswobadza się ona z tego, co krępuje prawdziwy jej wzlot ku Bogu, i zdobywa wyższy stopień poznania rzeczy Bożych. Wówczas dusza przechodzi w początkowy stan kontemplacji, będący przejściem z rozmyślania do pełni kontemplacji. Wśród tej nocy duchowej dusza, jak już zaznaczyliśmy, doznaje najcięższych pokus, zwłaszcza przeciwko cnocie czystości i cierpliwości. Zdaje się, jakoby pogrążona była w nieczystości; zewsząd otaczają ją pokusy, zło poniekąd opanowało ją zupełnie. Czuje się ona błotem. Stąd niewymowna boleść i przerażenie ją ogarnia. A boleść ta się wzmaga, kiedy dochodzą pokusy przeciwko cierpliwości. Wewnętrzne trudności i zmagania się wyczerpują duszę całkowicie i czynią ją wrażliwą na wszelkie przeciwności. Wszystko ją pobudza do gniewu i niecierpliwości; musi ona wytężyć wszystkie siły, by zachować słodycz i łagodność. 


      Do tych utrapień przyłączają się oschłości straszne, rodzące wprost wstręt do rzeczy Bożych i do pracy wewnętrznej. Wszakże oschłości te nie mają nic wspólnego z lenistwem lub ociężałością duchową. Pochodzą one głównie stąd. że Bóg odmawia duszy łask działających na uczucie, a za to udziela jej obficie łask doskonalszych, które ogarniają wyższe części duszy i oddają ją coraz zupełniej pod panowanie Boże. Pod wpływem tych łask, które dusza dobrowolnie przyjmuje, wola coraz doskonalej jednoczy się z wolą Bożą. Bóg dopuszcza wspomniane pokusy, by dusza w walce twardej, nieraz wprost heroicznej, nabrała hartu, by akty intensywne życia wewnętrznego wzmogły w niej stan łaski i doskonaliły cnoty. Wówczas dusza zyskuje cnoty dojrzałe, wolne od niedoskonałości lat dziecinnych życia wewnętrznego; wady duchowe w niej zamierają. Przede wszystkim dusza zdobywa pokorę prawdziwą.
 
 
 
     Ci– uczy św. Jan od Krzyża – którzy wśród nocy wewnętrznej wzrastają w doskonałości, w inny zupełnie sposób postępują od początkujących i odmienne zyskują usposobienie wewnętrzne. Gruntują się oni wielce w pokorze przez to, że za nic mają to, co sami czynią, że nie są wcale zadowoleni z siebie samych, gdy przeciwnie wszystkich innych uważają za dużo lepszych od siebie; żywią oni w swej duszy tylko zazdrość świętą, pragnąc służyć Bogu tak, jak inni Mu służą. Im zaś większa jest ich żarliwość, im większych dzieł dokonywają, tym głębiej poznają, ile winni są Bogu, a jak nikłe jest wszystko, co Dlań czynią; im więcej czynią, tym mniej są zadowoleni z siebie. Albowiem pragnienia ich są tak nienasycone, to, co z miłości uczynić by chcieli dla Boga, jest tak wielkie, że wszystko, co czynią, niczym się im wydaje. Gorące pragnienie dokonywania jak największych rzeczy dla Boga tak ich zajmuje i upaja, że nie uważają, czy drudzy coś czynią, czy nie czynią; jeśli zaś widzą prace bliźnich, to zawsze są przekonani, że wszyscy inni dużo lepsi są od nich i więcej pracują dla Boga. Więc pragną, aby drudzy ich nie cenili, owszem, by deptali po nich i gardzili ich uczynkami. Co więcej, gdyby im chciano wyrazić słowa pochwały i uznania, żadną miarą w nie wierzyć nie mogą, bo są przekonani, że nie podobna coś dobrego o nich powiedzieć. Z głębokim spokojem i pokorą przyjmują od kogokolwiek upomnienie lub naukę, z której by mogli korzystać; wprost przeciwnie jak ci, o których wspominaliśmy, co chcieliby wszystkich uczyć. Radują się z pochwał oddawanych innym i tylko nad tym boleją, że nie służą Bogu tak dobrze jak drudzy. Nie pragną zupełnie mówić o uczynkach swoich, ponieważ tak mało je cenią, że nawet swoim kierownikom duchowym wstydzą się o nich nadmieniać, bo sądzą, że to rzeczy niewarte wspomnienia. Pragną mówić bardziej o swych błędach i grzechach lub o tym, co za błędy uważają, niżeli o swoich cnotach; toteż chętnie omawiają sprawy duszy swojej z takimi, którzy mniej cenią ich uczynki i ducha. 

 
 
     Takie oto jest nastawienie dusz szczerych, czystych, prawdziwie pokornych i miłych Bogu, słowem, dusz oczyszczonych wśród ciemności nocy wewnętrznej. W takich duszach przebywa duch Mądrości Bożej, który je bezpośrednio poucza, jak mają strzec w skrytości wewnętrznych skarbów swoich, a odtrącać od siebie wszystko, co złe. Wśród niedoskonałości, w jakie popadają, znoszą siebie samych z pokorą, pogodą ducha i miłości pełną bojaźnią Boga, pokładając w Nim całą nadzieję. 


 Poznaliśmy, jakie są owoce ciemnej nocy wewnętrznej.


      Teraz pytamy, jak zachowywać się wśród tych oczyszczeń Bożych? Przede wszystkim potrzeba: męstwa, cierpliwości, wytrwania i ufności. Męstwo jest usposobieniem duszy zwartym i stanowczym, skorym do wycierpienia wszystkiego zła, nawet najgorszego i długotrwałego, byle tylko nie opuścić dobra. Męstwo nie tylko daje inicjatywę, nie tylko atakuje; ono daje także wytrzymałość, wytrwanie, które wymaga więcej siły ducha niż bojowe atakowanie. Otóż tego męstwa, które daje wytrwanie wśród trudności, przeciwności i cierpień, potrzeba przede wszystkim na drodze postępu w życiu wewnętrznym. Trzeba wziąć swe serce oburącz i iść naprzód mężnie, cierpliwie, wytrwale mimo przeciwności zewnętrznych. Jakże to trudno trwać wśród całkowitego ogołocenia wewnętrznego, bez pociechy ni pomocy przyrodzonej, w cierpieniu i w przeciwnościach. "Cierpliwie, w milczeniu, bez znużenia, nie uchylając się ani wyłamując"! To prawdziwe uczestnictwo w cierpieniach Chrystusa przez mężną cierpliwość i wytrwałość. Męstwo, cierpliwość, wytrwałość – to owoce łaski w nas. Więc trzeba ufać bez granic i bez zastrzeżeń. Pan wymaga tej całkowitej, ślepej ufności; i dlatego odbiera wszystkie pociechy i światła, by dusza ogołocona z wszystkiego spełniała doskonałe, żarliwe akty ufności, oddania się, wiary i miłości. Ta ustawiczna, mężna, cierpliwa wierność i to ufne całkowite oddanie się – to skrzydła, na których dusza szybuje w górę, ku pełni doskonałości. Duszy, będącej w stanie ogołocenia, nic nie jest zdolne przynieść pociechy lub pomocy. Tylko Pan jest jej ratunkiem. Wszakże taka jest wola Pana, który chce, by jedni drugim pomagali ku zbawieniu, by dusze postępujące w doskonałości miały jakąś pomoc w kierowniku. Dusze postępujące niezrównanie bardziej potrzebują kierownictwa od dusz początkujących. Albowiem postępujący znajdują się na drodze życia wewnętrznego właśnie tam, gdzie droga ciasna i wąska (Mt 7,14). Jest wielką łaską dla dusz takich, jeśli znajdą kierownika, posiadającego wiedzę i doświadczenie. Wówczas bowiem mniejsze jest niebezpieczeństwo, że dusza przerażona trudnościami, na jakie napotyka, pocznie szukać innej drogi poza tą, jaką Pan chce ją prowadzić, i pocznie cofać się lub pójdzie na manowce. A że postęp w doskonałości przynosi tyle chwały Bogu oraz pożytku Kościołowi i duszom, stąd wniosek, jak ważny jest urząd kierownictwa duchowego, pojętego w myśl teologii. 



     Najprzedniejszym zadaniem kierownika duszy postępującej jest podtrzymywać ją w męstwie, cierpliwości, wierności i ufności; kierownik winien tłumaczyć duszy, że stan ogołocenia i oschłości, w którym się znajduje, nie jest powodem do smutku lub obawy, lecz do radości, że trwając w nim, może ona własnym poświeceniem i cierpieniem pełnić we wszystkim wole Bożą. Równocześnie kierownik pouczy ją o formie modlitwy myślnej, odpowiadającej stanowi dusz postępujących. Jest to modlitwa żywej wiary.

 

 

 

 

I. POSTĘP DUSZY

II. BOŻE OCZYSZCZENIA

III MODLITWA ŻYWEJ WIARY

 

 

0

ezaw

What God prescribed. That's the law!

167 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758