Ponownie zabieram się za układanie puzzli. Wczoraj ich nie ukończyłem. Nie mam pewności czy kiedykolwiek mi się to uda.
Większość powieści albo filmów sensacyjnych jest po prostu nudna. A to dlatego, że ich fabułę buduje się wokół schematów, które już na początku stają się dla czytelnika lub widza rozpoznawalne i z góry on już wie, w którym kierunku potoczy się akcja. Dajmy na to mamy śledztwo, które dotyczy kilku zabójstw dokonanych w podobny, jeśli nie identyczny sposób. Zabójca zostawia przy zwłokach jakiś charakterystyczny ślad. Śledztwo koncentruje się na poszukiwaniu jakiegoś maniaka, seryjnie mordującego przykładowo wysokich blondynów o piwnych oczach. Jak się taki kryminał kończy można przewidzieć z łatwością. Mordercy zależało na uśmierceniu tylko jednego blondyna o piwnych oczach, a pozostałe zabójstwa miały zmylić policję. Albo jedna z ofiar była uśmiercona w identyczny sposób jak pozostałe, ale została zabita przez kogoś innego. Kogoś kto chciał w ten sposób zrzucić winę za to morderstwo na seryjnego zabójcę. Konfiguracja dowolna. Zastanawia mnie, czy takie historie są wyssane z palca, czy faktycznie się zdarzały. Nie odbiegajmy jednak zbytnio od naszych puzzli.
Wróćmy do pilota Dariusza Szpinety. Jego śmierć zaczęto kojarzyć z katastrofą smoleńską, a właściwie śledztwem mającym wyjaśnić tę tragedię. Blogerzy i niektórzy dziennikarze dość szybko doszli do wniosku, że jest to kolejne, dość zagadkowe samobójstwo osoby związanej z tym śledztwem. Przytoczono tutaj wypowiedź Szpinety, o tym że lot TU-154M owego feralnego 10 kwietnia 2010 roku był lotem wojskowym, a nie cywilnym, co w jakiś sposób kolidowało z wersją forsowaną przez rząd Tuska. W krótkim czasie Dariusz Szpineta stał się ekspertem od lotnictwa, cytowanym zwłaszcza przez "Rzeczpospolitą". Przyjrzyjmy się zatem bliżej temu ekspertowi. Mamy bowiem tutaj całkiem sporą ilość puzli, które do siebie pasują.
W prasie pojawiły się informacje, że Dariusz Szpineta służył w latach 90-tych w Legii Cudzoziemskiej, na początku tego wieku powrócił do Polski, wpierw pracował w firmach związanych z francuskim kapitałem, które działały w Polsce, by w październiku 2007 roku założyć spółkę Aviation Asset Management S.A., obecnie w upadłości. Spółka zajmowała się usługami air taxi. Początkowo robiła to bez koncesji i zezwoleń. Oficjalnie wynajmowała samolot wraz z pilotem. Co z tym samolotem robił wynajmujący szło na jego konto. Wynajmujący mógł sobie zażyczyć lot do Zurychu. Proszę bardzo. Lecimy. Dopiero po jakimś czasie spółka otrzymała stosowne zezwolenia. Jak rozumiem informacje o tym, że Dariusz Szpineta był szpiegiem mimowolnie kierują nasze domysły na Francuzów. Ta Legia Cudzoziemska, te francuskie firmy, wcześniej francuska uczelnia, no na bank agent francuskich służb specjalnych. Tylko czy na pewno ? Mamy też informację, że dyplomy ukończenia szkół wyższych są fałszywe. Dariusz Szpineta ponoć nie ukończył nawet szkoły średniej, a co dopiero Politechnikę Gliwicką. Ze sfałszowaniem akurat tych dyplomów nie miałyby problemów nasze służby. Dla Francuzów byłoby to dość kłopotliwe. Rzuca to pewne światło na eksperta, oczywiście nie wyklucza tego, że na lotnictwie Dariusz Szpineta się znał.
Za to na pewno znał się na biznesie. Z zastrzeżeniem, że w wydaniu polskim. Oto bowiem już w roku 2008 z usług jego firmy korzysta Platforma Obywatelska. Samolotami firmy Dariusza Szpinety lata sam Donald Tusk. Pilotuje te samoloty wówczas najczęściej sam właściciel. PO wynajmowała samoloty w firmie Szpinety jeszcze w roku 2010. Podobno jej politycy lecieli na pogrzeb Anny Walentynowicz samolotem należącym do spółki Aviation Asset Management. Ciekawe. Mnie ciekawi jeszcze coś innego. Wielu blogerów zastanawiało się w jaki sposób Donal Tusk 10 kwietnia 2010 roku dotarł z Gdańska do Warszawy ? Może tutaj jest rozwiązanie tej zagadki ?
Jeszcze jedno. Według strony kto-kogo.pl osobami współwystępującymi w KRS w związku z Aviation Asset Management są: Paweł Bachanek, Beata Kanasiuk Kołodziejczyk, Wojciech Kozioł, Grzegorz Marczuk, Artur Przygoda, Ryszard Rejmer i Sebastian Rostek. Warto zapamiętać te nazwiska. Przyda się to przy układaniu puzzli.
Formuła, pod którą do tej pory, tj. 2010 roku funkcjonowała spółka widocznie się wyczerpała. Bowiem w lutym 2011 roku powołano kolejną spółkę, mianowicie Ad Astra Executive Charter S.A. Prezesem został oczywiście Dariusz Szpineta. Dużo ciekawsza są za to postacie wiceprezesa Ireneusza Wolińskiego i członka zarządu Tomasza Pietrzaka. Może zacytuję za oficjalną stroną Ad Astra Executive Charter S.A.:
"Ireneusz Woliński jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Szkoły Wyższej im Pawła Włodkowica w Płocku oraz Zarządzania Organizacjami Lotniczymi Akademii Obrony Narodowej. Zawodowo związany z lotnictwem od 1981 roku tj. od ukończenia szkoły orląt w Dęblinie.
Doświadczenie lotnicze zdobywał pełniąc służbę wojskową jako pilot śmigłowcowy, a następnie pilot instruktor, pilot oblatywacz, pilot doświadczalny i wreszcie dowódca eskadry transportowej. Współtworzył Lotniczy Zakład Budżetowy MSWiA „Lotnisko Warszawa – Babice”, pełniąc następnie funkcję wicedyrektora Zakładu. W firmie White Eagle Aviation S.A. pełnił kolejno funkcje pilota, kierownika jakości oraz dyrektora ds. operacyjnych i szkolenia. Pilot zawodowy."
Ode mnie mała uwaga. Bardzo istotne dla ułożenia puzzli jest zdanie: "Współtworzył Lotniczy Zakład Budżetowy MSWiA „Lotnisko Warszawa – Babice”"
"Tomasz Pietrzak jest absolwentem Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, gdzie w 2002 r. dodatkowo ukończył studia podyplomowe na Wydziale Strategiczno – Obronnym, kierunek: Bezpieczeństwo Narodowe. Płk Tomasz Pietrzak był pilotem w 3. Lotniczym Pułku Szkolno-Bojowym w Bydgoszczy oraz pilotował samoloty transportowe w 19. Lotniczej Eskadrze Holowniczej w Słupsku. Najważniejszym osiągnięciem w jego karierze zawodowej było pełnienie od 2003 r. funkcji dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Pan Tomasz Pietrzak nadal czynnie wykonuje zawód pilota. W firmie Ad Astra Executive Charter S.A. będzie głównie odpowiedzialny za pozyskiwanie kontrahentów, nowych samolotów oraz nadzór nad wyszkoleniem i kwalifikacjami personelu latającego."
Czytam i przecieram oczy: "Najważniejszym osiągnięciem w jego karierze zawodowej było pełnienie od 2003 r. funkcji dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego", tego samego, który organizował lot prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska.
Teraz jednak wrócę do owego blondyna z piwnymi oczami. Zastanawia mnie fakt, że co by się nie wydarzyło, kto by nie umarł śmiercią nienaturalną, od razu pojawiają się domysły, że ma to jakiś związek z tragedią smoleńską. Tak było też w przypadku śmierci Dariusza Szpinety. Umarł 2 grudnia 2011 roku. Parę dni wcześniej, bo 22 listopada, został zatrzymany przez CBŚ gen. Gromosław Czempiński. Zarzucano mu wręczanie korzyści majątkowych podczas prywatyzacji STOEN i LOT. Jak już pisałem wcześniej obaj panowie musieli się znać. Na dodatek gen. Gromosława Czempińskiego pogrążyły zeznania "kasjera lewicy" Petera Vogla na stałe rezydującego w… Szwajcarii.
Może już jutro zabiorę się do dalszego układania puzzli. Mam już pewne typy. Cezary Grabarczyk, Aleksander Grad i wspomniana, przez nieocenionego Stanisława Balceraka na swym blogu, prawniczka ENEI, Dominika Uberman. Im dalej w las, tym puzzle stają się większe.
Jeden komentarz