Pax Americana
Tak nazywano powojenny porządek świata…
Tak nazywano powojenny porządek świata, co zresztą okazało się wkrótce niezgodne ze stanem faktycznym, a to dlatego że nie było pokoju i że nie Ameryka, lub przynajmniej nie tylko Ameryka dyktowała warunki egzystencji powojennego świata.
Przez parę wieków naszej historii dominującym czynnikiem na świecie było imperium brytyjskie, jednak już po pierwszej wojnie światowej rolę tę przejęły Stany Zjednoczone głównie ze względu na przewagę gospodarczą.
Politycznie zaś wykazały się brakiem dojrzałości wycofując się z Europy i dopuszczając do powstania na jej terenie bolszewickiego i hitlerowskiego bandytyzmu. W drugiej wojnie światowej przyczyniły się do utrzymania i rozszerzenia stalinowskiego zagrożenia.
Wszystko to odbyło się mimo ogromnej przewagi materialnej Stanów Zjednoczonych i wielkich nakładów na ratowanie świata zachodniego.
Zachodzi uzasadniona obawa że do dnia dzisiejszego Amerykanie inwestują wiele przeciwko sobie, klasycznym przykładem jest pomoc udzielana Sowietom w czasie wojny nawet w tej jej fazie kiedy już była przesądzona klęska niemiecka i ujawniło się zagrożenie ze strony zwycięskiego Stalina. Współcześnie takim przykładem niezbyt fortunnie ulokowanej pomocy jest Turcja, która przy każdej okazji wykazuje że jest sojusznikiem niepewnym.
Niektórzy uważają że okres dominacji jednego kraju w światowej polityce skończył się i trzeba się liczyć z powstaniem kilku ośrodków sterujących.
Jest to rozwiązanie o tyle niebezpieczne że jednym z nich będą z pewnością Chiny których ekspansja wyraźnie zmierza do zastąpienia cywilizacji chrześcijańskiej. Pomocny Chinom może być w tym świat muzułmański którego siła w chwili obecnej wynika wyłącznie z zasobów ropy naftowej.
Całkowity zawód sprawiła, nie po raz pierwszy Europa, miała szansę odegrania roli
równorzędnego partnera dla Ameryki pod warunkiem że stworzy układ solidarny i rozwojowy. Zamiast tego mamy do czynienia ze sztucznym tworem UE nawet niezbyt maskującym rzeczywiste cele. Alternatywą dla Europy unijnej jest układ niemiecko rosyjski stwarzający dla Niemców perspektywy wielkiej ekspansji gospodarczej. Z doświadczeń historycznych możemy się zorientować że te perspektywy mogą się okazać złudzeniem, natomiast wplątanie się w rosyjskie kłopoty na terenie Azji może przynieść przybliżenie do Europy groźby azjatyckiej inwazji.
Jest to gra bardzo niebezpieczna mimo kuszących ofert Putina. Adenauer był na tyle mądry i doświadczony że odrzucił propozycje Chruszczowa, niestety rządząca Niemcami wychowanka komsomołu nie wykazuje takiej przezorności i jeżeli nie znajdzie się w Niemczech ktoś kto przywoła ją do porządku to skutki flirtu z Putinem mogą być porównywalne do skutków sojuszu Hitlera ze Stalinem.
Ze względu na stan zagrożenia Polska powinna już od lat zająć się montowaniem odpowiedniego bloku państw europejskich świadomych zagrożenia, ale obecne władze w Polsce prowadzą samobójczą politykę podporządkowania niemiecko rosyjskiemu spiskowi. Mamy powtórkę z sytuacji z XVIII wieku z tą różnicą że nie widać objawów takiego zrywu narodowego jaki pojawił się w tamtych czasach.
Oczywiście w grze globalnej udział Polski nie może być wielki, ale przy zaistnieniu stosownego bloku państw można stworzyć podstawy dla partnerstwa z Ameryką.
Mamy dosyć powodów do narzekania na chwiejność, a nawet wiarołomność amerykańskiej polityki. Jednakże musimy mieć świadomość że gdyby nie obecność Amerykanów w Europie do dzisiejszego dnia tkwilibyśmy w sowieckich okowach. Rozwalenie Sowietów nie zostało dokonane dla uratowania nas, ale dla uratowania Ameryki przed bolszewickim niebezpieczeństwem. My przy tej okazji dostaliśmy szansę na wybicie się na niepodległość, tylko że jej nie wykorzystaliśmy dając się oszukać bandzie sowieckich agentów i z tego tytułu nie możemy mieć pretensji do Ameryki. Możemy natomiast mieć pretensje o zaniechanie tej linii politycznej, którą reprezentowała administracja Reagana na rzecz tradycyjnej ugodowości demokratów reprezentowanej w przeszłości przez Roosevelta, Cartera, Clintona, a obecnie Obamę, za którą to ugodowość my zapłaciliśmy najwyższą cenę, ale i Amerykanie też ponieśli poważne uszczerbki.
Nie możemy wpłynąć bezpośrednio na zmianę amerykańskiej polityki, ale mamy możliwość uzyskania odpowiedniego stanowiska Polonii amerykańskiej w nadchodzących wyborach prezydenckich i parlamentarnych w Stanach Zjednoczonych. Co więcej można się pokusić o znalezienie sojuszników wśród innych emigracji europejskich dla idei zbliżenia z Europą wierną zasadom wspólnej chrześcijańskiej kultury.
Stworzenie takiej Europy powinno być podstawowym zadaniem, a nawet misją Polski. Z przyszłością Europy jest bowiem tak że albo będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie, poza miejscem geograficznym oczywiście.
Na Amerykę można ponarzekać i powodów znajdzie się aż nadto, ale trzeba też wiedzieć że społeczeństwo amerykańskie jak mało które na świecie jest gotowe nieść pomoc różnym potrzebującym. Ratowano Europę od głodu po I Wojnie Światowej / program Hoovera/, po II – UNRRA i plan Marshalla, godzono się na wysyłanie wojsk na pomoc Francji w walce z niemiecką agresją i przystąpienie do koalicji w 1917 roku, co miało decydujące znaczenie dla ostatecznego zwycięstwa. Podobnie było w II Wojnie Światowej. Dla przeciętnego Amerykanina była to pomoc bezinteresowna, a kalkulacje rządu związane z zamierzonymi korzyściami dla Stanów Zjednoczonych i tak okazały się niewypałem w świetle powojennego rozwoju wypadków.
Nie udał się zamiar stworzenia światowego bezpieczeństwa i stanu pokoju, gdyż już w 1950 roku, 5 lat po wojnie wybuchła wojna koreańska, a potem już stan amerykańskich konfliktów zbrojnych potoczył się bez przerwy aż po dzień dzisiejszy.
My Polacy zetknęliśmy się wielokrotnie z życzliwym nastawieniem Amerykanów, nie bez kozery w orędziu Wilsona w czasie I Wojny Światowej ukazała się wzmianka o potrzebie odrodzenia państwa polskiego jako o jednym z celów wojny. Wpływ Paderewskiego mógł być istotny, lecz Wilson wiedział że taki postulat będzie życzliwie przyjęty przez amerykańskie społeczeństwo. Ale już w trakcie konferencji wersalskiej zaczął się wycofywać z poprzedniego stanowiska na rzecz Niemców popieranych przez lobby żydowskie, które po II Wojnie Światowej zajęło stanowisko wyraźnie antypolskie. Ostatnie licytacje Obamy z Romneyem w stosunku do Izraela dowodzą że wpływy tego lobby sięgnęły zenitu. Nigdy jeszcze żaden z republikańskich kandydatów na urząd prezydencki nie podkreślał tak gorliwie proizraelskiego stanowiska. Odnosi się wrażenie że Izrael jest tylko pretekstem, a tak naprawdę chodzi o interesy amerykańskiej plutokracji żydowskiego pochodzenia.
Jej wpływy przypominają wpływy żydowskich ośrodków w republice weimarskiej i w Rosji bolszewickiej. W obu przypadkach skończyły się klęską.
Dla Polski obecny stan zależności amerykańskiej administracji jest wskazówką że możemy liczyć na współpracę pod warunkiem że będzie to akceptowane, lub choćby tolerowane przez amerykańskie lobby żydowskie.
Byłoby to całkiem możliwe gdyby nie sprawa pieniędzy, żądania amerykańskich Żydów pieniędzy od Polski za utracone mienie żydowskie są bezzasadne, gdyż w Polsce nie tylko Żydzi ale i inni obywatele z Polakami na czele potracili w wyniku wojny i powojennej bolszewickiej grabieży swoje majątki których im nikt nigdy nie zwrócił ani wypłacił odszkodowania. Przy okazji pośmiertnej dekoracji Karskiego doszło nie tylko do haniebnej wypowiedzi Obamy, która nie była żadną pomyłką, ale przygotowanym celowo zamierzeniem, lecz także do przypomnienia bezspornego faktu wyrzeczenia się przez czołowych przedstawicieli Żydów amerykańskich swoich polskich rodaków. W tym świetle żądania amerykańskich Żydów są szczególnie odrażające, należy przy okazji podkreślić że jeszcze za PRL wypłacono odszkodowania za majątek obywateli obcych krajów z czego skorzystało wielu Żydów legitymujących się formalnie posiadaniem niepolskiego obywatelstwa w okresie tzw. „nacjonalizacji”.
W chwili obecnej Polska jest potrzebna kandydatom na urząd amerykańskiego prezydenta tylko w jednym celu: – zdobycia polonijnych głosów, co będzie się działo później będzie zależało od zupełnie innych czynników a nie spraw polskich.
Polski interes w stosunkach z Ameryką polega w pierwszej kolejności na utrzymaniu jej obecności w Europie, jest to bowiem jak dotąd jedyna możliwość przeciwstawienia rosnącemu układowi niemiecko rosyjskiemu.
Reszta nie jest wprawdzie milczeniem, ale wymaga wielkiego wysiłku w kierunku tworzenia wewnętrznej siły europejskiej zdolnej do pohamowania antyeuropejskich zapędów.