Co się dzieje z Pwlakiem ? Co kryje się za jego stawianiem się
Tuskowi i ryzykowaniem utratą lukratywnych stołków?
Pawlak, którego wielka kariera zaczęła się od pamiętnej "nocnej zmiany",
w której przyczynił się tak jak Tusk do obalenie pierwszego prawdziwie
polskiego rządu w III-ciej RP – rządu Jana Olszewskiego – i jako pachołek
Wałęsy został mianowany przez niego na posłusznego mu premiera – postrzegany
jest jako perfekcyjna przystawka, która dla stanowisk gotowa jest wejść
z każdym w koalicję.
Ale ostatnio wielu obserwatorów interpretuje jego dotąd koniunkturalne
niby-stawianie się Tuskowi jako tym razem realną zapowiedź zerwania
koalicji. Jednak jakie miałyby być tego prawdziwe przyczyny ?
Psychiczne zmęcżenie ciągłym usługiwaniem Tuskowi ? Wyrachowana
kalkulacja na głosy wyborców w "szybkich wyborach", którzy pamiętać
będą jego "NIE" dla tuskowej "reformy" emerytalnej ? A może tylko
wyczuł słabnięcie Tuska i pokazuje swoje ząbki w celu umocnienia
własnej pozycji.
Jak na razie koalicja PO-PSL istnieje, a Szef klubu PO Grupiński
ponformował właśnie, że Tusk będzie przeprowadzał konsultacji z innymi
klubami parlamentarnymi w sprawie budowania większości dla reformy
emerytalnej. Grupiński zapowiedział jednocześnie, że PO będzie nadal
chciała przekonać PSL do poparcia zmian w systemie emerytalnym.
PSL proponuje, by kobiety, które urodziły i wychowały dzieci przechodziły
na emeryturę wcześniej, lub by reformę przeprowadzić tylko częściowo
– podwyższyć wiek emerytalny dla mężczyzn do 67 lat, a dla kobiet do 62.
Według lewicowego socjologa Jarosława Flisa, PO nie ma żadnej
alternatywy dla negocjacji z PSL – Przyspieszone wybory byłyby
dla niej katastrofą, nikt inny nie poprze takiego rozwiązania,
jeśli chodzi o partie opozycyjne. Żeby straszyć, trzeba mieć
czym straszyć. PO niczym nie może postraszyć PSL, bo nikt nie
jest w stanie dać jej więcej niż PSL– PO nie ma samodzielnej
większości w Sejmie i nic nie wskazuje na to, żeby taka
większość się pojawiła.
Można liczyć na deklarację Palikota w sprawie poparcia dla
tej reformy, ale poziom jego wiarygodności jako partnera
jakichkolwiek ustaleń jest bardzo wątpliwy. W interesie Palikota
jest osłabienie Platformy, więc powiedzenie "tak, poprzemy",
a później postawienie warunku, który jest nie do przyjęcia,
jest tu najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Podstawowym
interesem partii opozycyjnych jest popsucie relacji między
PO a PSL i trudno sądzić, żeby to sobie odpuściły, kiedy dostają
to na tacy. Zawsze będą popierać takie rozwiązania, które wbiją
klin między koalicję, ale tylko do momentu wbicia klina,
później nie ma już po co.
Natomiast według Pawła Kowala przyspieszone wybory będą
prawdopodobnie we wrześniu, a to z powodu ewentualnej utraty
bezwzględnej większość w Sejmie do której potrzeba 231 głosów.
Po odejściu Łukasza Gibały do Ruchu Palikota PO i PSL mają
obecnie w Sejmie już tylko 234 głosy.
Zdaniem Kowala:
"Widać ostrą rywalizację o elektorat między PO a Ruchem Palikota.
Premier boi się, żeby nie poczuć na plecach politycznej, dymiącej lufy
Palikota. Wiem, że dla premiera to dziś jest zmartwienie"
Eurodeputowany z PJN przekonuje dalej:
"Wiem też, że premier rozważa taki wariant, że gdyby poseł Gibała
wyciągnął jeszcze kilku posłów i przeszliby oni do Palikota,
to Tusk utraci większość i być może będą wybory".
Dodaje też: "Gdyby koalicja PO-PSL straciła większość Tusk miałby
do wyboru – albo prosić Palikota o wsparcie, albo "zmierzyć się z
nim w wyborach w dogodnym dla PO terminie, w którym Platforma
mogłaby jeszcze wygrać z PiS-em".
"Wybory mogą być blisko, wydaje mi się, że tak na zdrowy rozsądek,
a powiedzmy, że niektóre wiewiórki po mieście o tym mówią, że
to może być wrzesień" – konkluduje Kowal.