Bez kategorii
Like

Pawlak wrócił a koza pozostała!

29/03/2012
449 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
no-cover

Tusk zmodyfikował radę rabina: Najpierw wprowadził kozę i wyprowadził Pawlaka, następnie sprowadził Pawlaka a koza została.

0


Tak jak premier Tusk, zachowuje się tylko czlowiek zdesperowany, stojący na skraju przepaści a właściwie już tylko lgnący resztką sił do stromej ściany, bez żadnych zabezpieczeń i widoków na pomoc z zewnątrz.

Jest to typowe zachowanie nieudaczników i oszustów, których mamy w polskiej polityce i gospodarce na pęczki (na pęczaki?). Pojawia się taki oszust, snuje przed jakimś gremium swoje wymyślone na poczekaniu wizje, ci łykają je, jak lemig kluski i powierzają mu poważne zadania – choć nie sprawdzili nawet jego kompetencji. Za podręcznikowe wręcz przykłady, mogą służyć kariery nie tylko osób obecnie zajmujących najwyższe stanowiska w państwie, czyli prezydenta, premiera i obu marszałków – bo nie trudno udowodnić, że – tak jak i na wieży w Smoleńsku, tak i na stanowiskach państwowych , które oni zajmowali lub zajmują teraz – postawienie na ich miejscach szympansów, niewiele zmieniłoby, w dziedzinach, za które odpowiwadali wtedy lub odpowiadają obecnie. Wystarczy popatrzeć na marszałek Ewę Kopacz, która nieudolnie kierowała resortem zdrowia – podobnie jak kiedyś przychodnią – doprowadzając całą opiekę zdrowotną do zapaści a w nagrodę dostała kopa w górę. Po niej przejął resort inny karierowicz i kłamca, Bartosz Arłukowicz, który być może lekarzem byłby dobrym, ale pomylił profesję menadżera z bajkopisarzem. Z kolei, co można powiedzieć o takim Donaldzie Tusku, który na początku swej kariery opozycyjnej "wsławił się" załatwianiem zleceń dla swej spółdzielni "Świetlik" – dzięki solidnemu opijaniu transakcji ze "zleceniodawcami" i "odważnemu" przyglądaniu się (czyżby dlatego, że sam nie był już w stanie?) jak jego koledzy ciężko pracują, wisząc na kominach i stromych ścianach. Kolejnym jego osiągnięciem było policzenie (także dla kagiebowskiego agenta) głosów spiskowców w czasie Nocnej Zmiany. Symptomatyczne było jego zachowanie w sprawie IPN-u, lustracji i "POPiS-u", kiedy to zawsze na początku jawił się jako gorący zwolennik a "w praniu" wychodziło, że jest zaciekłym wrogiem.  A już pełnię swoich możliwości zaprezentował jako premier, pokazując dobitnie, że kompletnie nie rozumie na czym polega rola premiera w państwie. Można by w tym momencie zadać (retoryczne?) pytanie, czy to zwykły nieudacznik czy też świadomy szkodnik nie przyjmuje do wiadomości, że premier to GOSPODARZ kraju, w którym URZĘDUJE – nie spin doktor agencji towarzyskiej i to takiej, w której masaże wcale nie kończą się na głaskaniu … Być może, to właśnie z działalności "opozycyjnej" (opozycyjnej, wobec uczciwej pracy?) w Świetliku", Donald Tusk wyniósł przeświadczenie, że wszystko opiera się na PRze. Stąd, praktycznie każde jego przedsięwzięcie nie polega – jak u normalnych ludzi – na planach, kalkulacjach, rozpatrywaniu wszystkich "za i przeciw" … Jemu coś wpada do głowy (lub ktoś mu to wrzuca) i od tego momentu jego największym zmartwieniem nie staje się to, jakie korzyści będzie miało z tego państwo i obywatele, ale czy dzięki realizacji tego pomysłu, wzrośnie jego popularność i wpływy. I dlatego, zamiast na fachowców, główne środki idą na PR! Skutkiem tego w różnych miejscach ważnych dla państwa, zamiast fachowców pojawili się nie tylko historycy – historycy, jak i on, czyli tylko z wykształcenia a nie z wiedzy i przekonań –  ale cała armia spin doktorów.  A przeciez nawet "13-letnie dziewczynki" znają rolę gospodarza – a premier Tusk i jego otoczenie, nie zna! Oni nie wiedzą, że gospodarz to ten, który musi dbać i pomnażać wszelkie dobra, którymi mu przyszło zarządzać, że jeśli tego nie robi, to nie zasługuje na miano gospodarza. Tej, umownie nazywając, EkipieTuska (w skrócie ET) wydaje się, że wszystko, także wiedzę fachową , doświadczenie a nawet uczciwość, można zastąpić PR-em. Pokazała to zarówno afera hazardowa czy stoczniowa, ale także słynne wprowadzenie Euro w 2012 roku, które ogłosił Donald Tusk podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wszystkie media wtedy, od państwowych po prywatne (z drobnymi wyjątkami) zachwycały się (jak zwykle zresztą także i później) "odważymi, dalekowzrocznymi decyzjami premiera, opartymi na profesjonalnych wyliczeniach! Jak się później okazało, ten "profesjonalizm" polegał na tym, że osobisty PR-owiec premiera doradził mu, że będzie fajnie, jak coś takiego premier ogłosi … Podobnie wyglądały kolejne "reformy" państwa, autorstwa Platformy Obywatelskiej, łącznie ze zdrowotną i teraz emerytalną. Polegały one głównie na zakamuflowanym odbieraniu Polakom praw nabytych i spychaniu odpowiedzialności za poszczególne sektory (szkoły, szpitale, drogi …) na niższe szczeble władzy, bez zapewnienia jakichkolwiek możliwości, łącznie z finansowymi, na wywiązanie się z narzuconych siłą dodatkowych zadań. Oczywiście nie dla samego PR-u tak się dzieje, lecz po to by określone grupy interesu zapewniły sobie synekury – nawet nie dożywotnio, ale na wiele kolejnych pokoleń! Plan działania Platformy Obywatelskiej z Tuskiem na czele, jest jeden: Polacy mają harować do śmierci, pozbawieni godziwej płacy i elementarnej opieki zdrowotnej,  tylko po to by oni i ich dzieci mogły wygodnie żyć "jedząc bezy".

            Ci PolityczniOszuści nauczyli się nawet omijać Konstytucję RP, która zobowiązuje rząd i państwo do zapewnienia godziwego życia – z opieką zdrowotną i społeczną łącznie –  wszystkim obywatelom tego państwa a zabrania prywatyzacji tego, co jest wspólnym dobrem narodowym, wypracowanym przez całe pokolenia obywateli – m.in. szpitali. Oczywiście "rządowi fachowcy" znaleźli i na to sposób, jak omijać zapisy Konstytucji. Nie wolno sprywatyzować szpital? OK! Ale Konstytucja nie zabrania przecież sporządzania nieprawdziwej wyceny procedur, które skutkują tym, że żadna placówka służby zdrowia – jeśli miałaby wykonywać w pełni zadania, do których została powołana – nawet z najlepszym dyrektorem menadżerem, nie jest w stanie "związać końca z koncem". Podobnie, Konstytucja RP nie zabrania NFZ-owi zalegania ze zwrotem kosztów nadwykonań – a że przy tej okazji szpital zbankrutuje … no trudno, "nie chcieliśmy prywatyzować, ale jak widać, musimy!" Przecież nadwykonania są z winy nieudolnych dyrektorów szpitali, kolejki do specjalistów są z winy przychodni i chorujących obywateli … Jak to możliwe, że oni nie potrafią sobie zaplanować kiedy, na jakim terenie, na jakie choroby, ilu ludzi zachoruje??? A taka Ewa Kopacz a z nią inni specjaliści od "produkcji lodów a’la Sawicka", potrafią, nie tylko zaplanować, ale dokładnie wyliczyć!!!. Podobnie się rzecz ma z rentami i emeryturami. Konstytucja nie pozwala na pozbawienie obywateli tych świadczeń, ale ta sama Konstytucja nie zabrania przecież ustalenia tych świadczeń na głodowym poziomie lub przyznania emerytury "pośmiertnie"! Leczenie, tak! Ale nie wtedy kiedy jesteś chory, tylko wtedy gdy nadszedł termin wizyty! Leki? Proszę bardzo! A że was nie stać na ich wykup … Ważne, że koncernom farmaceutycznym dogodziliśmy …Takie jest właśnie "myślenie" tej ekipy!  Zabieranie, a właściwie nie dawanie, należnych pieniędzy samorządom na szpitale, szkoły, przedszkola, drogi … i jednoczesne cedowanie na tych samorządach odpowiedzialności za funkcjonowanie szkolnictwa, opieki zdrowotnej, komunikacji … jest jawnym oszustwem obecnej władzy. Wszelkie te zmiany – schodzenie z zarządzaniem "w dół" – miały być przeprowadzone przy założeniu, że dotychczasowe wpływy z podatków i wszelkich innych opłat, zbierane dotąd centralnie, zostaną rozdysponowane na niższe szczeble zarządzania! A tymczasem okazało się, że pieniądze zostały w "Centrali", poszły na synekury, limuzyny, kierowców, PR-wców oraz na reklamę w reżimowych mediach, jedynie słusznych działań rządu! Natomiast samorządowcy mają być mądrzejsi i bardziej zaradni, od samego Salomona, który według Tuska, był nieudacznikiem, gdyż nie potrafił z pustego nalać – a Tusk potrafi!

A jak bardzo potrafi, chce to teraz udowodnić, narzucając wyssane z palca – ale według niego jedynie słuszne i nie podlegające dyskusji – przedłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. By przekonać obywateli, użyto wszelkich metod, łącznie z tak prymitywnymi oszustwami jak to, że w mediach nastąpił nagle wysyp "przypadkowych" ludzi i "niezależnych" ekspertów, którzy okazywali się albo pracownikami ciał doradczych premiera i prezydenta, albo pracowali w firmach utrzymywanych z dotacji rządowych, albo też, jak choćby taki Instytut Spraw Publicznych, wprost kształcący ludzi do reklamowania nieudolnych przedsięwzięć jednej jedynej Partii i jej Jedynego Nieomylnego Przywódcy. Ci "spontaniczni eksperci" i "zatroskani obywatele", doskonale "rozumieli dalekowzroczność i ciężar odpowiedzialności spoczywający na premierze Tusku – który przecież, jakby mógł, to by nieba przychylił wszystkim Polakom –  ale niestety, liczba "67" jest nie do podważenia! Dlatego oni (w imienu wszystkich Polaków) z góry dziękują premierowi, że raczył być aż tak łaskawy, że po wywróceniu budżetu i zdefraudowaniu pieniędzy, raczy pochylić się nad losem obywateli, dając każdemu, który skończy 62/65 lat a nie bedzie mógł znaleźć pracy, prawo do przejścia na częściową emeryturę … A będzie to "AŻ" 50% z 30% należnego kapitału w przeliczeniu na jeden miesiąc, czyli gdzieś tak w granicach 300 – 500 zł!!! A do tego jeszcze odbierze się z przyszłej emerytury to, co wziąłeś wcześniej! Łaskawca.

I o to trwała ta cała walka z Kozą? Może niech najpierw Tusk i Rostowski przedstawią w Sejmie prawdziwy, szczegółowy obraz finansów państwa – także to co się działo z pieniędzmi państwowymi w ostatnich latach. Chyba nie jest tajemnicą rangi państwowej, ile poszło na "Misia" w Brukseli, na obstawę policyjną dla każdego pionka z "Europy" uczestniczącego w "Kongresie Kultury" we Wrocławiu, na wykłady różnych buzków podczas kongresów i konferencji ku czci …, na "zbroje" dla zomowców, na radary i po kilkanaście kamer na "każdym" skrzyżowaniu (zamiast na naprawienie dziur w jezdni), na dodatkową armię urzędników/piarowców, na reklamy i na kłamliwą propagandę w mediach ..? Niech Tusk odpowie, czy w ostatnich latach 6-ciokrotnie wzrosły wynagrodzenia większości Polaków, że próbuje się nam "sprezentować", oprócz wzrostu wielu różnych innych opłat, w tym podatku od deszczu, także 6-cio krotny wzrost podatku od nieruchomości? Dlaczego co rusz przywołuje się przykłady z Europy i świata, gdy to jest wygodne a już na temat tego, że gdzie indziej nie płaci się kilka razy za to samo – skoro RAZ już się coś wykupiło na własność – panuje głębokie milczenie. Takim koronnym "argumentem" tuskowej "reformy" emerytalnej są katastroficzne przepowiednie jego fachowców od demografii, którzy nieustannie wciskają, ze i tak już jest za późno na reformy, bo nawet jeśli by teraz Polacy "przystąpili do pracy", to i tak nie zdążą do roku 2030 zapewnić wystarczającej liczby rąk do pracy, przez co "stosunek" pracujących do  pobierąjących emerytury i tak będzie nadal niekorzystny. Jakoś ci sami fachowcy nie potrafią wyliczyć, że tyle samo zarabia – i odkłada na emerytury – jeden człowiek pobierąjący wynagrodzenie wysokości np. (netto) 2 tys. zł, co dwóch ludzi otrzymujących po 1 tys. złotych. Z tego wynika jasno, że aby poprawić wpływ "demografi" na kont emerytalnych, (powiększyć je dwukrotnie), nie koniecznie musi urodzić się (i dorosnąć) dwa razy więcej dzieci, ale wystarczy podnieść dwukrotnie wynagrodzenie – a przecież i tak nadal będziemy "sto lat za Murzynami" w wynagrodzeniach i poziomie życia – i to pomimo tego, że Polacy przepracowują rocznie o wiele więcej godzin, niż ich odpowiednicy w innych krajach! Niech pan Rostowski skończy wreszcie ze swoimi bredniami i "wskaźnikami" dobieranymi tak, by zawsze poprzeć z góry ustalone tezy a zajmie się prawdziwym, rzeczywistym porównaniem poziomu życia ludzi w Polsce i za granicą … To widać najlepiej po sposobie spędzania wolnego czasu tam i tutaj – nie tylko po jakości opieki zdrowotnej i społecznej w innych krajach.

Kiedyś mój znajomy opowiedział wymowną historię: Gdy jego ojciec, były wojskowy, zniechęcony do życia codziennymi problemami, także finansowymi i zdrowotnymi, usiłował go przekonać, że to Polacy wygrali II Wojnę Swiatową, odpowiedział: Popatrz, Tato na swoich odpowiedników w Niemczech, czyli na tych oficerów, którzy według Ciebie przegrali tę wojnę. Ich największym obecnie problemem jest to, czy wyjechać na kilka tygodni na "Kanary" czy na "Karaiby" …

Wniosek z tego płynie jeden: Nikt nie ma prawa porównywać wybiórczo sytuacji w Polsce i w innych krajach dotąd, dopóki standard życia nie będzie tu i tam podobny!

 

Link do zdjęcia wprowadzającego:

tinyurl.com/c8zveov

 

0

1normalnyczlowiek

Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.

351 publikacje
9 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758