Moja wizja nowej siły politycznej.
Partie polityczne działające w Polsce są dość dziwnymi tworami – mobilizują się raz na cztery lata i próbują dopchać się do koryta. Jeśli im się to uda – przez całą kadencję napychają sobie kieszenie z państwowej kasy, przy okazji doprowadzając kraj do ruiny. Jak się nie uda – bywa różnie. Niektóre liżą rany po kampanii i przygotowują się do następnej rundy za kilka lat. Inne obracają się w niwecz.
Próba utworzenia kolejnego ugrupowania prawicowego o takim sposobie działania jest – moim zdaniem – z góry skazana na porażkę. Jeśli taka formacja dotrwałaby do najbliższych wyborów – uznałbym to za sukces – zaś zdobycie władzy w obecnych warunkach – za cud.
Jak, w moim odczuciu, powinna wyglądać ta świeża siła w polskiej polityce? Do próby udzielenia odpowiedzi na to pytanie zainspirowało mnie wystąpienie Rafała A. Ziemkiewicza. Powiedział on, że partie polityczne w Niemczech mają ponad 500 tys. członków. Są więc masowymi organizacjami. I choć jestem przeciwny bezmyślnej transplantacji wzorców z zachodu na polski grunt – to jednak jest pomysł, który warto zapożyczyć. Tylko pozostaje pytanie, jak to zrobić w polskich warunkach.
Istnieje tylko jedna możliwość przyciągnięcia takich mas ludzi – po prostu bycie członkiem partii musi się opłacać. I to nie w formie obietnicy ciepłego stanowiska po – być może – wygranych wyborach. Musi się opłacać na co dzień. A co takiego partia polityczna może swoim członkom zaoferować? Moim zdaniem – bardzo wiele.
Zastanówmy się chwilę, jaki powinien być cel partii politycznej. Jest nim zarządzanie państwem w celu ochrony dobra wspólnego obywateli. Państwem – póki co – rządzić nie będziemy. Ale czy to oznacza, że nie możemy chronić dobra obywateli w Polsce w inny sposób? Oczywiście, że nie. Czy taka, szczególna ochrona jest polakom potrzebna? Myślę że tak, gdyż państwo polskie, które powinno tę rolę pełnić, wywiązuje się z niej raczej średnio.
Na co dzień partia powinna pełnić m. in. takie funkcje jak:
– Obrona dobrego imienia polaków (trochę jak żydowska ADL).
– Czuwanie nad praworządnością państwa polskiego.
– Pomoc w sytuacjach wyjątkowych.
Wyobrażam sobie to mniej więcej tak:
Masz dziwny problem w urzędzie – dzwoń do partii. Następnego dnia pod urzędem będzie 10 tys. osób i reporterzy. Zaginie ci dziecko – dzwoń do partii. 500 tys. osób pomoże ci go szukać. Ktoś napisze "polskie obozy zagłady" – dzwoń do partii – wytoczymy im taki proces, że się nie pozbierają.
Wygranie wyborów jest w tym wypadku tylko ułatwieniem pełnienia celów statutowych, a nie celem samym w sobie.
Stworzenie takiej organizacji z pewnością nie będzie łatwe. Ale chyba warto spróbować.
P.S Nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej. Jeśli pomyliłem się w ocenie ich sposobu działania – poprawcie mnie.
Proszę o wasze pomysły i komentarze.