Po wysileniu się aby wygrać wybory zdecydowana większość naszych przedstawicieli zachowuje się jak niodpowiedzialne wyrostki.
Jedną z głównych pociągających cech demokracki jest idea że obywatele mogą wybrać jako swoich przedstawicieli osoby odpowiedzialne, rozważne, i rozsądne, nie mówiąc już o szlachetności i bezinteresowności, a także o chęci poświęcenia się dla dobra innych. Pomińmy szlachetność i bezinteresowność, odpowiedzialność i rozsądek już by wystarczyły. Ale najważniejszą cechą która by uzdrowiła życie polityczne to zwykła ludzka uczciwość.
Tymczasem, każdy kto chciałby zmarnować choć trochę czasu i pooglądać zwykłe obrady parlamentarne, może się łatwo przekonać jak ta odpowiedzialność wygląda. Nasi przedstawiciele dostają przecież za to całkiem niezłe pieniądze – za to że będą rozsądnie rozważali wszystkie ustawy. O tym, że powinni spędzać czas za który przecież wszyscy płacimy w podatkach – na wykonywaniu poselskich obowiązków, to już nie trzeba mówić. Wystarczy zauważyć, że przez większość czasu obrad, jeśli nie prawie wszystkie, to przynajmniej niektóre miejsca na sali świecą pustkami.
Każdy kto ma normalną pracę wie co by było gdyby zamiast być w pracy popijał na przykład piwo w pobliskim barze. Długo by nie popracował. A tymczasem nasi przedstawiciele i owszem, mogą wyskoczyć do restauracji sejmowej podczas obrad, i nikt o to nie będzie miał pretensji. No, może wtedy gdy na szali jest ważna ustawa gdzie każdy głos się liczy, wtedy szef partyjny może i wezwie na dywanik i udzieli reprymendy. Ale nawet i wtedy nic nie potrąci za nieobecne godziny.
Ale jak ci ludzie mają być odpowiedzialni? Po wygraniu wyborów nikt już ich przecież nie rozlicza nie tyklo z tego co naobiecywali, ale i z tego co robią za zarabiane pieniądze. Wyborcy nie śledzą na bieżąco co i jak robią ich przedstawiciele – czy któryś przeciętny wyborca wie jak głosował jego poseł czy senator, i czy w ogóle glosował na te wszystke uchwały i rezolucje? Czy którykolwiek wyborca wie ile rzeczywistych godzin spędził jego przedstawiciel na wykonywaniu swoich obowiazków?
Jedną z przyczyn jest to że senatorowie/posłowie są w rzeczywistości rozliczani nie przez swoich wyborców ale przez swoich szefów partyjnych. To szefowie decydują o umieszczaniu na listach partyjnych. Wprowadzenie jednoosobowych okręgów partyjnych mogłoby tu dużo pomóc, dlatego tak bardzo propozycje wprowadzenia JOW są zwalczane przez “partyjne gory”, bez względu na to czy to prawica czy lewica.
Pomocnym byłoby też wprowadzenie klarownych procedór odwoławczych. Zarówno odpowiedni procent wyborców z danego rejonu wyborczego, jak i właściwe organy samorządowe powinny mieć uprawnienia do wszczynania procedury odwoławczej. Prowdopodobie wykorzystywane by to było tylko w rażących wypadkach, ale i samo takie zagrożenie miałoby dobry wpływ na naszych przedstawicieli.
Ale największą przeszkodą jest sama ludzka natura. To obywatelskie lenistwo wyborców plus uleganie tzw autorytetom jest główną przeszkodą. Tylko świadomi i zaangażowani wyborcy potrafią wybrać odpowiednich przedstawicieli, ale takich wyborców jest bardzo mało. Uleganie atorytem objawia się tym że zwykły oszust po wybraniu do sejmu staje się od razy panem posłem przed którym “czapki z głowy”. A poza tym, ponieważ na nich głosowaliśmy, to oni są nasi, i każdy atak na nim będziemy trochę odbierać tak jak atak na nas samych, bo to przecież my obdarzyliśmy ich zaufaniem.
A w sumie wystarczyło by odrzucać tych wszystkich co nie dotrzymali swoich obietnic złożonych w poprzednich wyborach. Może nie od razu, ale po paru kadencjach byłaby szansa na wytworzenie się systemu politycznego który promuje ludzi uczciwych, nie składających czczych obietnic. To także jednak wymaga świadomych i zaangażowanych wyborców.