Kibice poczytajcie… Warto!
Paragraf 16a projektu, świeżutko spreparowanej przez tuskowych "specjalistów", ustawy w sprawie bezpieczeństwa na stadionach, już nie tylko "pachnie Orwelem", ale jest "rozwinięciem skrzydeł metod i sposobów" orwelowskich przewidywań(?). W PRL-u mówiło się, że "obywatel składa się z ciała i dowodu osobistego" (parafrazując katechizm, mówiący, że człowiek składa się z ciała i duszy). W dzisiejszej Polsce partia rządząca powtarza, a nawet rozbudowuje "demokrację" ustawowo nakazując inwigilację kibiców klubów piłkarskich (narazie – chce się powiedzieć, bo trendy "do przodu" są aż nadto widoczne). Każdy kibic zarówno na stadionie, jak i poza nim ma być: 1. rozpoznany (imię, nazwisko, adres…), 2. obserwowany i poza stadionem, by mieć wiadomość czy aby nie sprawia zagrożenia ( o tym, komu to zagrożenie ma niby sprawiać, ustawa nie precyzuje; zważywszy kontekst tej nowopostającej ustawy, chodzi zapewne o zagrożenie godności premiera, bo hasło "Donald matole, twój rząd obalą kibole" rozeszło się po Polsce lotem błyskawicy i…"jest grożne"!); 3. kluby mają informować o takich zagrożeniach (i znowu: dokładnie kto to ten klub, i komu "donosić uprzejmie"? projekt ustawy nie dopowiada). Tyle narazie. Chyba dość. I tak niemało!