W 1978 r. byłam małą rozrabiarą, chłopczycą wiecznie biegającą po piwnicach, a w wolnych chwilach jeżdżącą brawurowo na wrotkach po wyasfaltowanych alejkach mojego osiedla.
Do ulubionych zabaw należało łażenie po rozłożystych jabłoniach (nieopodal miejsca, gdzie mieszkałam zachowało się ich całe kilkanaście sztuk;), skakanie w dal z rozszalałych huśtawek, gra „w noża” w „państwa – miasta” (o dziwo, NIGDY NIKOMU NIC złego podczas tych zabaw się nie przydarzyło).
Jak przystało na zagorzałą czytelniczkę Bahdaja, Niziurskiego, Nienackiego, Ożogowskiej oraz wielbicielkę „Aniołków Charliego” starałam się „uskuteczniać” najróżniejsze osiedlowe ( i nie tylko) śledztwa (podejrzane osobniki obserwując wraz z koleżanką B.L. [🙂 to uśmiech dla niej, jeśli teraz mnie czyta] przez sprytną dziurę w gazecie). Rezultat zawsze ten sam – rozczarowujący – brak popełnienia przestępstwa.
Moje dzieciństwo przyprawione było też szczyptą horroru: nieopodal osiedla stał samotny, parterowy domek, otoczony zaniedbanym ogrodem pełnym wysokich, gęstych zielsk. Nikt w nim nie mieszkał. Brudne okna, przysłonięte zszarzałymi firankami bardzo nas intrygowały. Najodważniejsi zaglądali do środka i widzieli zawsze to samo: kołyszący się, pusty, bujany fotel. Tyle oficjalna wersja, a jak było naprawdę, sama nie wiem. Już wtedy pogubiłam się w tych fantazjach…
Tak…, próbowałam w tamtych beztroskich latach przeróżnych rzeczy, ze spektakularnym skokiem z parasolką z balkonu na pierwszym piętrze na usypaną górkę miękkiego, żółtego piasku na czele (to był, wbrew pozorom, bardzo bezpieczny wyczyn, a uczucie jemu towarzyszące – fantastyczne).
Jak widać byłam aktywnym dzieckiem, wiecznie w biegu. Jedyne refleksje zaprzątające moją małą główkę dotyczyły UFO i przewidywanego w 2000 roku końca świata…
Wszelkie ważne „sprawy dorosłych” działy się gdzieś obok, za szklaną ścianą. Wiedziałam o nich, a właściwie widziałam je przez tę szklaną ścianę, ale zupełnie do mnie nie docierały. Poza jedną: śmiercią papieża (naprawdę nie mam pojęcia jak to się stało, że ją dostrzegłam goniąc codziennie za "nie wiadomo czym") i moim przekonaniem, że jego następcą będzie Polak.
Do dzisiaj nie wiem, czy przekonanie to było wynikiem dziecięcej, nieograniczonej niczym, śmiałej wyobraźni czy intuicją…;)
INFORMACJE NA TEMAT FUNDACJI "KOCHAM OB-CIACH" tutaj:
intuicja.nowyekran.pl/post/12067,fundacja-kocham-ob-ciach-ma-odwazne-plany-a-ty