Globalnie i Lokalnie
Like

Papież Franciszek, charyzmatycy i dialog międzyreligijny

14/12/2016
1040 Wyświetlenia
0 Komentarze
34 minut czytania
Papież Franciszek, charyzmatycy i dialog międzyreligijny

„W Argentynie byłem odpowiedzialny za Odnowę Charyzmatyczną i to właśnie jest powodem, dla którego tak bardzo ich kocham”.

Przesłanie papieża Franciszka na XIII Konferencję Charyzmatyczną w Rimini, 27 kwietnia 2013. Na kartach wydanej niedawno książki On Heaven and Earth kard. Bergoglio (obecny papież Franciszek) przyznaje, że pozwolił pastorom protestanckim modlić się nad nim podczas konferencji Ruchów Charyzmatycznych. Wyznaje również, iż absolutnie nie rozumie, jak ktokolwiek mógłby uznać jego zachowanie za kontrowersyjne. Wspomniana książka, będąca zapisem rozmowy kard. Bergoglio z rabinem Abrahamem Skórka, opublikowana została pierwotnie w roku 2010 w języku hiszpańskim, obecnie zaś ukazała się jej wersja angielska.

0


 

Lektura jej pozwala nam poznać osobę Franciszka w oparciu o jego własne słowa. Wydaje się on być człowiekiem serdecznym, posiadającym we wielu kwestiach zdrowy katolicki instynkt, ale równocześnie do głębi przesiąkniętym duchem ekumenizmu, wprowadzonym do Kościoła przez II Sobór Watykański. Panrelligijny program soboru stanowi bez wątpienia fundament jego światopoglądu. Świadczy o tym chociażby jego zaangażowanie w odnowę charyzmatyczną.

Wspólne błogosławieństwo

19 czerwca 2009 na stadionie Luna Park w Buenos Aires odbyło się trzecie Doroczne Braterskie Spotkanie Katolików i Chrześcijan Ewangelikalnych. Uczestniczył w nim również kard. Bergoglio.

W pewnym momencie, jak to ma zwyczajowo miejsce podczas tego rodzaju zgromadzeń, kardynał uklęknął na scenie by przyjąć „błogosławieństwo” od znanego charyzmatyka o. Raniero Cantalamessa oraz licznych pastorów protestanckich.

Niektórzy katolicy usiłowali usprawiedliwić jego zachowanie twierdząc, że Bergoglio miał z pewnością zamiar przyjąć błogosławieństwo jedynie od katolickiego kapłana, a protestanci zaskoczyli go i wykorzystali po prostu sytuację. Jak już pisałem w kwietniowym numerze „Catholic Family News”, uważam to za całkowicie nieprawdopodobne. Czytelnicy pamiętają zapewne, że uczestniczyłem jako obserwator we wielu hałaśliwych i żywiołowych spotkaniach ruchów charyzmatycznych, wiem więc, że panchrześcijańskie wspólne błogosławieństwa stanowią nieodłączny element tego rodzaju imprez. Trzeba też pamiętać, że ekspansja ruchów pentakostalnych dokonała się w Ameryce Łacińskiej pod koniec lat 60’, nieprawdopodobne jest więc, by w roku 2009 kardynał z Buenos Aires nic nie wiedział o tej praktyce.

Wszelkie wątpliwości rozwiewa zresztą sam kard. Bergoglio, który na stronie 220 On Heaven and Earth stwierdza tam z dumą, że świadomie na owo „wspólne błogosławieństwo” zezwolił:

„Gdy po raz pierwszy ewangelikalni chrześcijanie zaprosili mnie na jedno ze swych spotkań w Luna Park, stadion był pełny. Tego dnia nauki wygłaszali katolicki ksiądz (o. Cantalamessa) oraz pastor ewangelikalny. Każdy z nich wygłosił dwie nauki, pomiędzy którymi miała miejsce krótka przerwa (w południe) na zjedzenie kilku kanapek. W pewnym momencie pastor ewangelikalny poprosił, by wszyscy pomodlili się w intencji mojej i mojej posługi. Zapytał mnie, czy zgodziłbym się by pomodlili się za mnie, na co odpowiedziałem: oczywiście. Kiedy się modlili, instynktownie uklęknąłem – co jest postawą bardzo katolicką – by przyjąć ich modlitwę i błogosławieństwo siedmiu tysięcy zgromadzonych tam ludzi. W następnym tygodniu pewien periodyk opublikował artykuł zatytułowany: «Buenos Aires, sede vacante. Arcybiskup popełnił akt apostazji». Modlitwa z wyznawcami innych religii była dla nich apostazją. Nawet z agnostykiem, ze wszystkimi jego wątpliwościami, możemy poszukiwać wspólnie transcendencji, modląc się wedle własnej tradycji. Co w tym złego?”[1]

Najbardziej wstrząsający w całej tej historii nie jest nawet fakt, że kardynał przyjął „błogosławieństwo” od protestantów – choć bez wątpienia jest to szokujące – ale to, że wydaje się on być szczerze zdumiony, iż ktokolwiek mógłby uznać jego zachowanie za niewłaściwe.

Rodzi się więc pytanie: jaką formację otrzymał młody Jorge Bergoglio w latach bezpośrednio po soborze, przed przyjęciem przez niego święceń w roku 1969?

Zanim przypomnimy zastrzeżenia, jakie wysuwał w minionych wiekach Kościół wobec takich zachowań, przytoczymy świadectwa dotychczasowego poparcia kard. Bergoglio dla ruchów charyzmatycznych.

Pierwsze świadectwa charyzmatyków pojawiły się wkrótce po wyborze kard. Bergoglio na Stolicę Piotrową.

Wspierał ruch charyzmatyczny

Znany protestancki charyzmatyk dr Vinson Synon wspomina o przebiegającej w serdecznej atmosferze wizycie u kard. Bergoglio w Buenos Aires w roku 2005 – w ramach spotkań International Charismatic Consultation z ludźmi różnych denominacji. Celem tej inicjatywy było promowanie „dialogu” pomiędzy zamieszkującymi Amerykę Łacińską zielonoświątkowcami oraz katolikami.

Vincent Synan i jego grupa odwiedzili kard. Bergoglio w jego pałacu. „Okazał nam wielką życzliwość. – wspomina Synan – Wspierał ruch charyzmatyczny. Największe wrażenie zrobiło na nas to, że poprosił nas o modlitwę w swej intencji. Zgromadziliśmy się dokoła niego i modliliśmy się żarliwie. Nie spodziewaliśmy się, że pewnego dnia zostanie papieżem”[2].

Również „katolicki” charyzmatyk Ralph Martin nie krył radości z wyboru kard. Bergoglio na Stolicę Piotrową. 20 marca pisał: „Wielu ludzi pytało, czy [Franciszek] jest życzliwy wobec odnowy charyzmatycznej i ewangelizacji. Jest. Kilka osób przysłało mi zdjęcie papieża Franciszka z czasów, gdy był jeszcze arcybiskupem Buenos Aires, gdy prosił ewangelickich pastorów o modlitwę nad nim. Rzeczywiście, pastor zielonoświątkowców zamieścił to zdjęcie w internecie, zaznaczając że kard. Bergoglio był przez całe lata angażował się mocno w doroczne spotkania katolików i zielonoświątkowców, jak również w rekolekcje dla kapłanów i pastorów, które organizowane były przed każdym z tych spotkań”[3].

14 marca „Christianity Today” napisał, że argentyńscy ewangelikanie wyrażali powszechnie radość z wyboru kard. Bergoglio: „W minionych 10 latach Bergoglio odgrywał główną rolę w argentyńskim ruchu CRECES (Renewal Communion of Catholics and Evangelicals in the Holy Spirit) i udzielał zdecydowanego wsparcia argentyńskiemu Towarzystwu Biblijnemu”.

Potwierdził to Juan Pablo Bongarra, przewodniczący Towarzystwa Biblijnego w Argentynie: „Był on [Bergoglio] w bardzo dobrych, a nawet przyjacielskich stosunkach z przywódcami innych religii”. Podkreślił też, że kardynał popiera dialog międzyreligijny.

W dalszych słowach wychwalał zachowanie Bergoglio [podczas wspomnianego spotkania panreligijnego]: „Wszedł na scenę i wezwał pastorów by modlili się w jego intencji, uklęknął wobec niemal 6 tysięcy ludzi a [przywódcy protestanccy] nakładali na niego ręce i modlili się za niego. My, przywódcy ewangelikalnych chrześcijan, którzy dobrze go znamy, jesteśmy bardzo szczęśliwi z jego wyboru”[4].

27 kwietnia sam Franciszek potwierdził swe poparcie dla odnowy charyzmatycznej. Jak donosiła agencja Zenith, podczas 36 Krajowego Zgromadzenia Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Rimini Mszę sprawował przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej Ewangelizacji abp Rino Fischella. W jej trakcie arcybiskup skierował do 15 tysięcy zgromadzonych przesłanie, które przyjęte zostało z powszechnym entuzjazmem:

„Zanim rozpoczniemy tę celebrację, przynoszę wam pozdrowienia. Nim wyjechałem tu dziś rano spotkałem się z papieżem Franciszkiem i powiedziałem mu: «Ojcze Święty, wkrótce muszę wyjechać. Udaję się do Rimini, gdzie zgromadziło się wiele tysięcy ludzi związanych z Odnową Charyzmatyczną: mężczyzn, kobiet i młodzieży». Wówczas papież powiedział z uśmiechem: «Powiedz im że bardzo ich kocham, ponieważ w Argentynie byłem odpowiedzialny za Odnowę Charyzmatyczną – dlatego właśnie bardzo ich kocham»”[5].

Kolejne świadectwo zaangażowania kard. Bergoglio w dialog ekumeniczny pochodzi od anglikańskiego „biskupa” argentyńskiego Grena Venablesa. Wspomina on, że gdy jeszcze przebywał w Argentynie, kard. Bergoglio „zadzwonił do mnie z zaproszeniem na śniadanie i powiedział mi bardzo jasno, że Ordynariat (utworzony przez Kościół katolicki dla nawracających się anglikanów) jest zupełnie niepotrzebny i że Kościół potrzebuje nas jako anglikanów”[6].

Postawa kard. Bergoglio wydaje się być zbieżna z ekumeniczną teologią kard. Waltera Kaspera, który w roku 2003 powiedział: „Pewne aspekty Objawienia są lepiej realizowane w innych Kościołach. Tak więc ekumenizm nie jest drogą jednokierunkową, ale procesem uczenia się od siebie nawzajem, czy też – jak stwierdza Ut unum sint – wymiany darów. Droga do jedności nie oznacza więc powrotu innych do Kościoła katolickiego”[7].

Jak już pisałem w kwietniowym numerze „Catholic Family News”, papież Franciszek wyraził swe uznanie dla kard. Kaspera pierwszym orędziu na Anioł Pański, zaledwie cztery dni po obiorze na Stolicę Piotrową – podkreślając w ten sposób swe zaangażowanie w dialog ekumeniczny i zarazem zarysowując program swego pontyfikatu.

Co w tym złego?

Jak już wspominałem, kard. Bergoglio wydaje się być zdumiony, że ktokolwiek może czuć się zgorszony faktem, iż publicznie modlił się z protestantami i uklęknął,  by otrzymać błogosławieństwo zarówno od katolickiego kapłana jak i protestanckiego pastora. „Co w tym złego?” – pyta.

Czy naprawdę tak uważa? Czy naprawdę jest zdumiony, że wspólne publiczne modlitwy z protestantami mogłyby być uznane za skandal? Czy nie jest świadomy istnienia licznych  wypowiedzi papieży z ostatnich 160 lat, potępiających indyferentyzm religijny i inicjatywy ekumeniczne ?

Znacznie sensowniej byłoby powiedzieć: „Tak, przed II Soborem Watykańskim nie było to dozwolone, jednak obecnie – ze względu na soborowe aggiornamento – uważamy to za usprawiedliwione”. Kard. Bergoglio nie poczynił jednak ani jednej wzmianki o stałym nauczaniu Kościoła w tej kwestii. Zadaje jedynie pytanie: „Co w tym złego?”

Trzeba tu zauważyć, że jeśli wzmiankowany wcześniej periodyk z Buenos Aires nazwał zachowanie Bergoglio aktem apostazji, było to oskarżenie niesłuszne. Postępowanie kardynała można określić jako gorszące, czy nawet heterodoksyjne, ale nie jako akt apostazji, jako że apostazja zakłada odrzucenie wiary i wyparcie się Jezusa Chrystusa – jak w przypadku katolika, którzy przeszedłby na islam czy judaizm.

Na tym właśnie polega trudność. Publiczna modlitwa kard. Bergoglio z protestantami i przyjęcie „błogosławieństwa” od protestanckiego pastora sprawiają wrażenie legitymizowania protestantyzmu. Niezależnie od dobrych intencji, jakie mogliby posiadać protestanci, ich system wierzeń, negujący podstawowe prawdy wiary katolickiej, został potępiony przez Sobór Trydencki.

Sobór ów uroczyście wyklął tych, którzy odrzucają katolicką doktrynę o Eucharystii, sakramencie pokuty, święceń kapłańskich etc. Jednak zachowanie kard. Bergoglio wydaje się sugerować protestantom, że potępienia te nie mają już znaczenia.

Aż do roku 1958 papieże stanowczo potępiali działalność ekumeniczną i międzyreligijną. W swej encyklice Mortalium animos (1928) Pius XI wyraźnie potępiał inicjatywy ekumeniczne w rodzaju tych, które upowszechniły się po II Soborze Watykańskim. Jak podkreślał, Stolica Apostolska „nigdy nie zezwalała” wiernym na udział w zgromadzeniach ekumenicznych, albowiem „gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusa”.

„Nie wiemy, jaka droga wiedzie z takiej różnorodności zdań do jedności Kościoła – kontynuował papież –  ponieważ Kościół może przecież wywodzić się tylko z jednej nauki chrześcijańskiej wiary. (…) Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli”.

Pius słusznie ostrzegał, że te ekumeniczne inicjatywy pełne są „nęcących i zwodniczych słów, skrywających poważny błąd, podkopujący fundamenty wiary katolickiej”[8].

W ogłoszonej w roku 1949 Instrukcji o ruchu ekumenicznym papież podkreślał z mocą, iż „Prawdziwe zjednoczenie dokonać się może jedynie poprzez powrót dysydentów do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego”[9].

Te papieskie potępienia nie są jedynie kwestią dyscypliny, ale opierają się na naturze samej prawdy. Współczesny ekumenizm stwarza iluzoryczną jedność między katolikami a wyznaniami fałszywych religii. W istocie sankcjonuje on jeden z najbardziej rozpowszechnionych obecnie błędów, wedle którego wyznawanie dowolnej religii zapewnić może zbawienie.

Hierarchom katolickim – kapłanom, biskupom, kardynałom czy nawet papieżom – nie wolno stwarzać wrażenia iż tolerują indyferentyzm, który jest nieodłączny dla wszelkiego rodzaju inicjatyw ekumenicznych. Niezależnie od pseudoteologicznych wykrętów, jakimi nie posługiwaliby się owi modernistyczni duchowni (np. „nie modlimy się wspólnie, ale gromadzimy się razem, by się modlić”), wszyscy mamy świadomość, że tak naprawdę liczy się wrażenie, jakie w ten sposób wywierają.

Reklamodawcy znakomicie zdają sobie z tego sprawę – agencja reklamowa nie przedstawia bynajmniej abstrakcyjnego opisu najnowszego modelu Forda Mustanga – ale pokazuje jego obraz. Potencjalnym klientom ukazuje się samochód pędzący autostradą. To wizerunek się sprzedaje, to wizerunek niesie przesłanie. A przesłanie jakie niesie zachowanie kard. Bergoglio, „katolicka odnowa charyzmatyczna” i „katolicki ekumenizm” jest jednoznaczne: wszystkie religie traktowane są na równi, a zbawienie osiągnąć można poprzez praktykowanie każdej z nich. Widok przywódców katolickich modlących się publicznie z wyznawcami fałszywych religii niesie własne przesłanie – i nie jest to przesłanie katolickie. Niezależnie od subiektywnych intencji, obraz tych ekumenicznych inicjatyw promuje indyferentyzm. Jest to jeden z wielu powodów, dla których przedsoborowi papieże nie uczestniczyli w takich ekumenicznych spotkaniach i zakazywali tego również wiernym.

Uczestnictwo katolików we współczesnym ruchu ekumenicznym wprowadza w istocie w błąd wyznawców innych religii, utwierdza ich w przekonaniu, że nie muszą nawracać się do Kościoła katolickiego by osiągnąć zbawienie. Już w roku 1959 wybitny tomista ks. Edward Hanahoe ostrzegał, że współczesny ekumenizm „utrwala jedynie stan odłączenia, przyczyniając się raczej do utrzymywania ludzi poza Kościołem, niż przyprowadzaniu ich do niego”[10].

Najbardziej godny ubolewania błąd

Przez całe wieki, a zwłaszcza od czasu rewolucji francuskiej, papieże potępiali wszelkie inicjatywny, które stawiałyby Kościół katolicki na równi z fałszywymi religiami. Był to jeden z wielu powodów, dla których Następcy Św. Piotra niestrudzenie potępiali wolnomularstwo. Leon XII nauczał:

„Pewna sekta, z pewnością Wam znana i błędnie przybierająca miano filozofii, wskrzesiła z prochów bezładny zbiór wszystkich niemal błędów (…) Naucza ona, że Bóg udzielił każdemu człowiekowi całkowitej wolności w przyłączaniu się do każdej sekty czy przyjmowania każdej opinii, którą wedle swego prywatnego osądu uznałby za słuszną, bez żadnego niebezpieczeństwa dla swego zbawienia (…)”.

Papież zwraca uwagę, że koncepcja taka sprzeczna jest z samą koncepcją prawdy:

„(…) niemożliwe jest, by absolutnie prawdomówny Bóg, który sam jest Najwyższą Prawdą, najlepszym i najmądrzejszym Sprawcą i Wynagrodzicielem dobra, aprobować mógł wszystkie sekty, które nauczają dogmatów fałszywych i wzajemnie sprzecznych, a także udzielać wiecznej nagrody ludziom, którzy do tych sekt się przyłączają (…)”[11].

Obecnie jednak ów potępiany konsekwentnie przez papieży „godny ubolewania błąd”, – wedle którego zbawienie znaleźć można w praktykowaniu każdej religii – zyskuje poprzez praktyki ekumeniczne faktyczną aprobatę.

Prawda jest taka, że indyferentyzm religijny jest konstytutywnym elementem „katolickiego pentakostalizmu”, jako że ruch ten narodził się w roku 1966 po przyjęciu przez katolików „chrztu w Duchu” z rąk pastorów protestanckich.

Indyferentyzm religijny potępił również Grzegorz XVII w swej encyklice Mirari vos arbitramur:

„Teraz przejdźmy do innej przyczyny wielu nieszczęść, które wraz z Naszym żalem dotykają Kościół to jest do indyferentyzmu, czyli przewrotnej opinii bezbożnych, wszędzie podstępnie rozpowszechnianej, że w każdej religii można dostąpić wiecznego zbawienia duszy, jeśli się uczciwie i obyczajnie żyje. W tak oczywistej sprawie, jesteście w stanie z łatwością uchronić powierzony Wam lud od tego najbardziej zgubnego błędu. Kiedy bowiem apostoł przestrzega, że, «jeden jest Bóg, jedna Wiara, jeden Chrzest» (Ef 4, 5), niechże drżą z bojaźni wszyscy, którzy z jakiejkolwiek religii spodziewają się fałszywie otwartego przystępu do błogosławionej wieczności i niech szczerze rozważą według świadectwa Zbawiciela, że «są przeciw Chrystusowi, bo z Chrystusem nie są, i że rozpraszają nieszczęśliwie, bo z nim nie gromadzą» (Łk 11, 23), dlatego «niezawodnie na wieki zaginą, jeśli katolickiej wiary wyznawać i jej całkowicie i bez naruszenia zachowywać nie będą»”[12].

Słowami tymi papież potwierdził jedynie fundamentalną prawdę wyrażoną w Wyznaniu Wiary św. Atanazego, podkreślając tym samym ciągłość nauczania Kościoła na przestrzeni wieków. Credo to rozpoczyna się słowami:

„Ktokolwiek pragnie być zbawiony, musi przede wszystkim trzymać się prawdziwej wiary, której o ile nie wyznawałby w całości i nienaruszone, z pewnością na wieki zginie”.

Kończy się zaś następująco:

„Ta jest wiara katolicka której jeżeli kto wiernie i mocno nie wyznaje, zbawiony być nie może”.

Nie da się zaprzeczyć, że współczesny ekumenizm promuje w istocie indyferentyzm religijny. Odrzuca nauczanie Piusa IX, który w swym Syllabusie potępił tezę, iż „Ludzie mogą znaleźć drogę do wiecznego zbawienia i osiągnąć to wieczne zbawienie przez praktykowanie jakiejkolwiek religii”[13].

Kard. Mercier, wierny odwiecznemu nauczaniu Kościoła i opierający się na autorytecie licznych papieży, potępiał ten latitudinaryzm jako bluźnierstwo. Ostrzegał, że „stawianie religii o Boskim pochodzeniu na jednej płaszczyźnie z religiami wymyślonymi przez człowieka” jest „bluźnierstwem, które ściąga gniew Boży na społeczeństwo daleko bardziej, niż grzechy indywidualnych ludzi oraz rodzin”[14].

Współczesny ekumenizm stanowi również zagrożenie dla zbawienia milionów dusz, jako że wpływowi członkowie Kościoła, jedynej Arki Zbawienia, stwarzają obecnie przez swe słowa i zachowanie wrażenie, iż niekatolicy znaleźć mogą zbawienie w fałszywych, stworzonych przez człowieka sektach protestanckich.

Najbardziej niepokoi jednak fakt, iż współcześni papieże i hierarchowie zaangażowani w działalność ekumeniczną starannie wystrzegają się przypominania katolickim wiernym wspomnianych wyżej prawd. Czy słyszeliście kiedykolwiek, by jakiś posoborowy papież wspominał o potępieniu indyferentyzmu religijnego przez Leona XII, Grzegorza XVII czy Piusa IX? Czy słyszeliście, by którykolwiek z nich potwierdził uroczyste potępienie ekumenizmu przez encyklikę Mortalium animos Piusa XI z roku 1928 czy Instrukcję o ekumenizmie Piusa XII (1949)? Soborowy Dekret o ekumenizmie nigdzie o nich nie wspomina, nawet w przypisach – tak jak gdyby owe akty Magisterium nie istniały. Jest to coś absolutnie niedopuszczalnego.

Wskutek tego zaniedbania współcześni katolicy są całkowicie nieświadomi istotnego elementu swego katolickiego dziedzictwa, zaś wszelki sprzeciw wobec ekumenizmu postrzegają jako postawę niechrześcijańską i niehumanitarną.

(…)

Plusy

Wspomniałem już, że książka On Heaven and Earth ma również pewne jasne strony. Zawiera liczne wypowiedzi kard. Bergoglio, które zdają się sugerować, że posiada on zdrowy katolicki instynkt w pewnych kwestiach.

Budujące są m.in. jego słowa na temat aborcji, w których wyjaśnia, że aborcja nie jest kwestią religijną, ale naukową, że dotyczy prawa naturalnego: „Problem moralny z aborcją jest natury pra-religijnej, ponieważ człowiek posiada kod genetyczny od momentu poczęcia. Jest to już istota ludzka. Oddzielam kwestię aborcji od koncepcji religijnej. To problem naukowy. Nie pozwalanie na dalszy rozwój istoty ludzkiej jest nieetyczne. Prawo do życia jest pierwszym prawem ludzkim. Aborcja oznacza zabijanie kogoś, kto nie może się bronić”[15].

W ten sposób papież Franciszek przypomniał biskupom Argentyny, że powinni być wierni „Deklaracji z Aparecida” z roku 2007, zabraniającej udzielania Komunii św. katolikom optującym za prawem do aborcji, zwłaszcza proaborcyjnym katolickim ustawodawcom, politykom i lekarzom.

Możemy jedynie mieć nadzieję, że ostatecznie Franciszek nada nieco sankcji tym słowom, przypominając stanowczo że każdy biskup, który nie będzie wypełniał tego obowiązku zostanie zastąpiony nowym ordynariuszem, posłusznym ustaleniom wspomnianego dokumentu. Przez całe dekady biskupi ignorowali polecenia płynące z Watykanu. Bez groźby realnej kary w stosunku do nieposłusznych, wspomniana zapowiedź papieża Franciszka, będąca obecnie dla wielu ludzi źródłem nadziei, może podzielić los wielu innych napomnień ze strony Rzymu.

Na kartach książki znajdujemy również kilka celnych obserwacji kard. Bergoglio odnośnie do skandali wśród duchowieństwa. Stwierdza m.in., że kapłan uznany za winnego pedofilii powinien zostać pozbawiony swych funkcji i nie powinien już nigdy wykonywać posługi kapłańskiej. Krytykuje nawet politykę biskupów amerykańskich, którzy „przenoszą [winnych] kapłanów z jednej parafii do drugiej. Jest to niemądre, jako że w ten sposób kapłan ów zabiera ze sobą cały swój bagaż”[16]. Wyraża też poparcie dla wprowadzonej przez Benedykta XVI polityki „zero tolerancji”. Czas pokaże, na ile skutecznie będzie sobie radził z tego rodzaju problemami wśród duchowieństwa.

Mówi się, że Franciszek zamierza 13 maja powierzyć swój pontyfikat opiece Matki Bożej Fatimskiej. To budujące. Możemy jedynie modlić się, by skutkiem tego aktu było wyswobodzenie przywódców Kościoła z bagna posoborowego indyferentyzmu religijnego i innych nowinek. Ze świętowaniem lepiej jednak poczekać na fakty, mogłoby się bowiem okazać, że świętujemy nawrócenie, które w istocie nie miało miejsca.

Również kard. Suenens, jeden z najbardziej liberalnych prałatów na soborze, znany był z nabożeństwa do Matki Bożej. Wyłamał się nawet z szeregów nowinkarzy, gdy usiłowali oni umniejszyć rolę Matki Bożej ze względów ekumenicznych. Do końca życia był jednak jednym z najbardziej modernistycznych hierarchów w swym kraju.

W roku 1977 uczestniczyłem w zorganizowanej w Pittsburghu konferencji z okazji 30 rocznicy „katolickiej” odnowy charyzmatycznej, podczas którego Patti Gallagher Mansfield wygłosiła znakomity wykład na temat Prawdziwego Nabożeństwa do Najśw. Maryi Panny św. Ludwika de Montfort. Nie przeszkadza jej to jednak czynnie angażować się w międzywyznaniowy ruch charyzmatyczny.

Także Jan Paweł II żywił nabożeństwo do Matki Bożej Fatimskiej, wielokrotnie odwiedzał Fatimę i dwukrotnie poświęcił świat Jej Niepokalanemu Sercu – do śmierci pozostał jednak wierny zainicjowanemu przez sobór dialogowi międzyreligijnemu.

Franciszek byłby pierwszym papieżem, który powierzyłby swój pontyfikat Matce Bożej Fatimskiej – i fakt ten może to być źródłem ostrożnej nadziei. Matka Boża może zdziałać cuda, a nawet korygować błędne kroki papieża. Musimy jednak być gotowi na opór wobec każdego prałata – w tym również Franciszka – który kontynuowałby ekumeniczny program Vaticanum II.

Międzywyznaniowe Msze Te Deum kard. Bergoglio

Pomimo cytowanych wyżej budujących słów kard. Bergoglio, bez wątpienia zachował on silne inklinacje ekumeniczne. Nie tylko okazuje życzliwość wobec odnowy charyzmatycznej, ale też deklaruje wierność wobec „ducha Asyżu”.

Na stronach 219-220 swej książki stwierdza z dumą: „Kiedy jako arcybiskup zacząłem odprawiać Msze Te Deum, szedłem z nuncjuszem towarzyszącym przewodniczącemu [liturgii] do drzwi [katedry]. Wy wszyscy, przedstawiciele innych wyznań, pozostawaliście na miejscach jak marionetki na wystawie. Zmieniłem tę tradycję: obecnie przewodniczący idzie i wita wszystkich przedstawicieli innych wyznań (…) Od czasu Mszy Te Deum w Salta w roku 2009 ceremonia podzielona jest na dwie części, obejmuje nie tylko tradycyjny, klasyczny hymn oraz Eucharystię, połączoną z Komunią i katolicką modlitwą, własne modlitwy odmawiają również przedstawiciele innych wyznań. Tak więc uczestnictwo jest obecnie pełniejsze”.

Trzeba raz jeszcze podkreślić, że tego rodzaju międzywyznaniowe inicjatywy uwiarygadniają najpoważniejszy błąd naszych czasów, „najbardziej ubolewania godny błąd” indyferentyzmu religijnego; utwierdzają ludzi w przekonaniu, że zbawienie znaleźć można w praktykowaniu każdej religii i że w celu osiągnięcia zbawienia nie trzeba nawrócić się do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego. Jest to jeden z głównych powodów, dla których przedsoborowi papieże zabraniali katolikom uczestnictwa w tego rodzaju inicjatywach.

Jeśli kard. Bergoglio – obecnie papież Franciszek – będzie kontynuował ów ekumeniczny kurs, możemy się spodziewać, że za jego pontyfikatu tego rodzaju międzywyznaniowe inicjatywy „w duchu Asyżu” staną się jeszcze częstsze, a w odpowiedzi na wysuwane wobec nich obiekcje usłyszymy:  „Wspólne modlitwy wyznawców różnych religii? A co w tym złego?”.

Matko Najświętsza, Pogromczyni wszystkich herezji, módl się za nami!

John Vennari

tłum. Scriptor

[1] Jorge Mario Bergoglio, Abraham Skórka, On Heaven and Earth, Nowy Jork 2013, ss. 220-221.

[2] Argentine Evangelicals Say Bergoglio as Pope Francis Is «Answer to Our Prayers», „Christian Today”, 14 marca 2013.

[3] Ralph Martin, Habemus papam!, strona internetowa Renewal Ministries, 20 marca 2013.

[4] Argentine Evangelicals Say Bergoglio as Pope Francis Is «Answer to Our Prayers», „Christian Today”, 14 marca 2013

[5] Pope to Catholic Charismatic Movement: Tell Them I Love Them Very Much, „Zenit, 30 kwietnia 2013.

[6] Argentine Evangelicals Say Bergoglio as Pope Francis Is «Answer to Our Prayers», „Christian Today”, 14 marca 2013.

[7] Kard. Walter Kasper, Current Problems in Ecumenical Theology, strona internetowa Watykanu.

[8] Pius XI, Mortalium animos, 6 stycznia 1928.

[9] Instrukcja o ruchu ekumenicznym, 20 grudnia 1949.

[10] One Fold: Essays and Documents to commemorate the Golden Jubilee of the Chair of Unity Octave, 1908-1958, s. 121.

[11] Leon XII, Ubi primum, 3 maja 1824.

[12] Grzegorz XVI, Mirari vos, 15 sierpnia 1832.

[13] Pius IX, Syllabus, pkt. 16.

[14] Kard. Mercier, The Lesson of Events, 1918, za o. Fahey,  The Kingship of Christ and Organized Naturalism, Dublin 1943, s. 36.

[15] On Heaven and Earth, s. 107.

[16] Ibidem, s. 51.

0

Wiadomosci 3obieg.pl

Napisz do nas jeśli w Twoim otoczeniu dzieje się coś, co wymaga interwencji dziennikarskiej redakcja@3obieg.pl

1314 publikacje
11 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758