Papier toaletowy nie urywa się na „dziurkach”
04/08/2011
434 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Słynna już brzoza jest tematem kpin wszystkich „racjonalnych” komentatorów Raportu Komisji Millera.
Nawet sam przewodniczący Miller w odpowiedzi na jedno z zadanych przez dziennikarza pytań dotyczących kolizji skrzydła samolotu z brzozą, odpowiedział w sposób niezwykle lekceważący, bazujący na owym „zdrowym” rozsądku porównaniu, że zderzenie jest tożsame ze zderzeniem samochodu z taką właśnie brzozą.
Porównanie naprawdę trafiające do wyobraźni, gdy zobaczymy wraki samochodów , które powstały w wyniku kolizji, gdzie prędkość nie przekraczała nawet 60 km/godz.
Jestem inżynierem. Jestem skłonny przyznać rację twierdzeniu, że samolot ścinając brzozę, utracił część skrzydła, co skutkowało jego odwróceniem w pozycję odwrotną. Jestem w stanie to rozważyć z dużą dozą prawdopodobieństwa. Ostatecznie, by być w zgodzie z moją wiedzą i doświadzczeniem, nie mogę tego stwierdzić definitywnie.
Ta brzoza ma jednak kluczowe znaczenie. Jej znaczenie w całym zdarzeniu nie może się opierać li tylko na „zdroworozsądkowych” stwierdzeniach.
Ciekaw jestem, co stało na przeszkodzie, by dokonać eksperymentu na okoliczność uwiarygodnienia zderzenia i jego skutków.
Ciekaw jestem, co stało na przeszkodzie , by dokonać stosownych obliczeń, które tezę „brzozy” by uwiarygodniły, czy też nie.
Takie obliczenia dokona każdy student II roku politechniki. Dane, które posiada Komisja są w zupełności wystarczające. W ostateczności można było sięgnąć po obliczenia konstrukcyjne. Tam są podane wszystkie parametry wytrzymałościowe konstrukcji samolotu.
Komisja jednak temat zlekceważyła, by nie powiedzieć, że pominęła, co rzutuje na wartość raportu końcowego. Rzutuje negatywnie, dodajmy.
Samo stwierdzenie, że brzoza w miejscu ścięcia miała średnicę 30 -40 cm świadczy o tym, że jeżeli ktoś dokonał pomiaru i był w stanie zrobić to z dokładnością około 30 % jest już dyskredytujące. Taki pomiar powinien być wykonany z dokładnością do milimetrów, by wykonać stosowne obliczenia.
Zapewne nikt jednak z komisji Millera takim drobiazgiem nie zaprzątał sobie głowy. Błąd jest więc natury fundamentalnej, bo rzutuje bezpośrednio na wiarygodność raportu komisji Millera.
Na koniec przypomniał mi się dowcip-opowiastka sprzed paru lat.
Jeden z koncernów produkujących samoloty miał problem z nowym modelem, bo za każdą próbą w tunelu aerodynamicznym, odpadały skrzydła samolotu od kadłubu. Nikt nie potrafił temu zaradzić, więc zwrócono się do pewnego rabina, który słynął z trafnych porad. Rabin powiedział, że co prawda to nie jego branża, ale obiecał, że coś wymyśli. Po tygodniu powiedział zainteresowanym, żeby zrobili „dziurki” na łączeniu skrzydła z kadłubem samolotu. Konstruktorzy się oburzyli, gdyż to jawnie osłabiało konstrukcję samolotu i zapytali rabina, skąd wyciągnął takie wnioski. Rabin zastrzegł się, że nie zna się na samolotach, ale powiedział, że po przemyśleniach uznał, że papier toaletowy nigdy nie urywa się na „dziurkach”.
I tak to jest z tym skrzydłem i raportem Millera.
Dlaczego mam przyjąć, że papier toaletowy urywa się na "dziurkach" ?