Przykrym następstwem euforii mediów po lądowaniu Boeinga jest to, że… nagle padł z hukiem cały misterny plan skrupulatnego wymiatania Smoleńska z przed oczu i ze świadomości Polaków.
Przyczyny techniczne wczorajszego awaryjnego lądowania Boeinga na Okęciu pozostawiam specjalistom. Jako zwykłego obserwatora zupełnie co innego skłoniło mnie do napisania poniższej notki…
Smoleńsk, 10 kwietnia 2010…
„Państwo polskie zdało egzamin” chełpił się półtora roku temu promieniejąc radością p/o Prezydenta, marszałek Komorowski bo Prezydent wreszcie gdzieś poleciał i wszystko zaczęło się zmieniać.
„Państwo polskie zdało egzamin” – przytakiwał w milczeniu marszałkowi premier RP, Donald Tusk zdając (celująco) przed Putinem egzamin z uległości.
„Państwo polskie zdało egzamin” – ćwierkała między wierszami w swym przemówieniu z trybuny sejmowej zachwycona fachowością łopat, rzucających na sita błoto smoleńskie z jednego metra wgłąb oraz współpracą sowieckich i polskich anatomopatologów min.Ewa Kopacz.
„Państwo polskie zdało egzamin” – z pucołowatej twarzyczki (jak u niewinnego dziecięcia) gen.Janickiego ani na chwilę nie znikał promienny uśmiech, no bo nie było powodów – generał i podległy mu BOR nie mają sobie nic do zarzucenia…
Państwo polskie w osobach prokuratora generalnego i naczelnego prokuratora wojskowego również zdało egzamin, dlatego dziś obaj mogą spokojnie symulować rozrzedzanie smoleńskiej mgły bo jednak dziwnie pofalowany dywan czymś trzeba zasłonić.
I wszystko byłoby dobrze (bo Polacy z braku „przypominaczy” o Smoleńsku zaczęli powoli o nim zapominać), dolce farniente mogłoby trwać gdyby nie… chęć poszorowania brzuchem po pasie Okęcia pewnego Boeinga i obstrukcja mediów, które swą hałaśliwą akcją „informacyjną” i „ochami i achami” wokół gotowości bojowej lotniskowych służb naziemnych (ciekawe czy zamówiona, czy one same tak z czystej sympatii i chęci podlizania się partii karmicielce?) i nie tylko, urządziły z ich reakcji – obowiązkowej i normalnej, rutynowej w sytuacjach awaryjnych, tanie teatrum, cyrk.
Jednak przykrym następstwem sztucznej euforii mediów jest to, że nagle padł z hukiem cały misterny plan skrupulatnego wymiatania Smoleńska z przed oczu i ze świadomości Polaków. 1 listopada 2011 Smoleńsk, nieoczekiwanie i przez przypadek, ale w sposób jak najbardziej naturalny stał się znów tematem number one.
Jak czuje się dziś wyniesiony na najwyższy szczebel władzy Rzeczpospolitej głównie awansem partyjnym były p/o Prezydenta i były marszałek, B. Komorowski? Jak czuje się stary-nowy premier RP, była minister, a za chwilę marszałek – Ewa Kopacz ?
Czy warto było, panie prezydencie Komorowski, pleść półtora roku temu duby smalone, że państwo polskie zdało egzamin jeżeli ono że zdać go jest w stanie, pokazało dopiero 1 listopada 2011 r. ?
Czy warto było, panie premierze Tusk, nadużywać władzy do nacisków aby wersja o pijanym generale Błasiku w kokpicie, naciskach Lecha Kaczyńskiego wymuszających samobójstwo kpt.Protasiuka czyniące go zabójcą 95-ciu pasażerów na pokładzie, stała się jedyną obowiązującą i półtora roku po tragedii oraz po ponad pół roku od ogłoszenia raportu MAK-bis, dementującego pijaństwo i naciski, różne gnioty wypisują na forach internetowych bzdury typu* „(…)tu wszystkie procedury były dotrzymane, tu lotnisko było odpowiednio przygotowane, tu piloci zaczynali od szybowców i te doświadczenia procentowały a nie jakiś idiota czyli L.Kaczyński lub ktoś z jego otoczenia wysyła Błasika by lądowali w mgle na lotnisku do tego nie przygotowanym.” ?
Czy premier Polski zachował twarz nakazując rozwiązać 36.Pułk zamiast zdymisjonować kilku ministrów ze sobą włącznie ? No ale kogo ja i po co pytam kogoś, kto definitywnie twarzy się pozbył oddając Polskę poprzez oddanie śledztwa Rosjanom, w ręce Putina ?
Byłej minister, a przyszłej marszałek o nic nie pytam bo to poniżej mej godności…
…….
Wczorajsza pokazówka na Okęciu, poza elementami nachalnej taniej propagandy, mającej na celu ukazanie Polakom ogromu troski starych-nowych władz o swych obywateli, tylko ich zeszłoroczną kompromitację umocniła. Dziś, po półtora roku od Smoleńska jedna perfekcyjna, ale eksponowana na pokazówkę akcja może swym rozmachem (np.eskorta B-16 – miały podpierać skrzydłami Boeinga jakby co ?) wpłynąć pozytywnie jedynie na samopoczucie lemingów, ale nie zmarze win winnych tamtej, kwietniowej tragedii, nie zwróci zaufania do polityków pokazujących dziś, że 230 pasażerów wyszło bez szwanku z incydentu tylko dzięki temu że… 1.XI.2011 „państwo polskie zdało egzamin”. Media oczywiście nie narzucają tego wprost, ale takie myślenie samo bezwiednie narzuca się obserwatorowi, zwłaszcza że po wyborach nowowybrana stara władza zdążyła już dać do zrozumienia, że otrzymując nowy mandat żąda od wyborczego bydła traktowania jej jak nówki. Z 4-letnią gwarancją, czyli – bez zaszłości, bez balastu poprzedniego mandatu gołych obiecanek cudów na kiju, by co było i nie jest, nie pisało się w rejestr…
Jeśli jednak wczoraj, po koncertowo zakończonym twardym lądowaniu Tuskowi i Komorowskiemu spadł kamień z serca bo dzięki perfekcyjnej akcji ratowniczej, która – oczywiście i głównie – była zasługą 4-letnich perfekcyjnych rządów premiera Tuska i tylko w jakimś tam procencie dzięki umiejętnościom kapitana Wrony żaden z 230-u pasażerów Boeinga nie wylądował na cmentarzu by wąchać kwiatki od spodu (media postarały się o taki wizerunek) to oby ten kamień nie okazał się dla nich obu jak w tym wicu:
Szpitalny psycholog do pacjenta:
– Mam dla pana dobrą i złą wiadomość. Od której zacząć ?
– Oczywiście, że od tej dobrej !
– Raka pan nie ma i pewnie spadł panu wielki kamień z serca ?….
– No fakt, panie doktorze. A ta zła ?
– Niestety badania wskazują, że utknął panu w nerkach….
Czego panu prezydentowi i panu premierowi życzę – niech kamień smoleński uwiera ich jak najdłużej. Uczciwie na to zasłużyli !!
* – http://abudzyk.nowyekran.pl/post/36041,hura-polscy-piloci#comment_265321
PS. Dziś miało być refleksyjnie, Zaduszkowo, z Pęksów Brzyzka i spod Osterwy na słowackiej stronie, a wyszło… co wyszło… Przepraszam.
widziane okiem skrzypka na dachu... Jeszcze Polska nie zginela / Isten, áldd meg a magyart