Jak zwykle, wszystko na ostatnią chwilę. Dziś ostatni dzień oddawania CITów, a ja znowu postanowiłem „zacwaniaczyć”, zamiast pojechać do US, chciałem wysłać CIT’a-8 pocztą. Ale w niegdyś moim kraju nic nie ma lekko. Pognałem przed pracką na Pocztę Polską, najpierw swoją, potem wrocek główny, i pocałowałem klameczkę. Od 10-tej, za to do 19-tej.
Czemu nie poszedłem normalną, zwyczajową drogą? Bo US wrocek śródmieście przeniesiono z zatłoczonego centrum …. do owego centrum. Można dojechać samochodem, a jakże, ale z samochodu nie można oddać druku. Bardzo by się przydało, bo w okolicach US nie można się zatrzymać, już nic nie mówiąc o jakimś postoju. US pozostaje więc dostępny jedynie dla pieszych. Słusznie, niech podatnik zna swoje miejsce w szeregu.
Wróćmy do Poczty, Polskiej, sztandarowej, jak by się mogło wydawać, instytucji państwa, każdego państwa. Jak zestawimy wizerunek tej obecnej z tym, jaki moje pokolenie zachowało o placówce Poczty Polskiej w wolnym mieście Gdańsku sprzed pół wieku, to ma się myśli jak w żałobie po kimś bliskim. Wszystko, co dobre, co jakieś tam, co byle jakie, to już było. Teraz już nie ma nic. Pustka.
Już nie chodzi o to, że z placówek Poczty Polskiej zrobiono kioski ruchu, szwarc mydło i powidło, ale o to, że przestała spełniać swoje podstawowe funkcje. Listu nie można wysłać o dowolnej porze dnia, lub doby, a w godzinach pracy nadanie poleconego zajmuje z godzinę, bo tak szybko idzie obsługa tych obrzydliwych klientów, naiwniaków, co chcą jeszcze korzystać z instytucji, którą kojarzą z państwem, a nie jakiegoś „in post”.
Pamiętamy, i na co dzień doświadczamy, uwolniono usługi pocztowe w ten sposób, aby przez jakiś czas zapewnić monopol na zwykłe listy naszej, państwowej, instytucji, opierając granicę o wagę przesyłki. Dlatego otrzymujemy rachunki z blachami. Aby formalnie działalność prywaciarzy była zgodna z prawem. I nic to, że normalny podatnik za takie obchodzenie prawa byłby zupełnie sponiewierany przez US i inne służby państwa. Taki „in post” najwyraźniej zna królika i ma się dobrze.
Dla mnie jest to niepojęte. Zniszczono tyle różnych firm, choćby za to, że pracownik pojechał swoim prywatnym samochodem w służbowej sprawie. Czysty absurd, bo ta „darowizna” zaoszczędziła firmie wydatków, a więc i tak była opodatkowana. A znajomi królika mogą wyjmować Poczcie Polskiej najbardziej lukratywne zlecenia, obchodząc wolę ustawodawcy. Żeby jeszcze obchodzono prawo zgodnie z „prawem”, tj. nadawca zwiększałby wagę przesyłki, tymczasem to prywaciarz zwiększa wagę opakowania doklejając blachę. Waga jest przekroczona w transporcie, a nie przed nadaniem. Paragraf jest więc formalnie łamany. I nic. Ministerstwo finansów szuka kasy w naszych kieszeniach, zamiast poszukać jej w kieszeniach …. tych, co tak jawnie i bezczelnie obchodzą i łamią prawo.
I my, podatnicy i obywatele, na to pozwalamy.