Dlaczego Państwo polskie reprezentuje sobą taką pazerność i dziadostwo?
Wiele zagmatwanych na pozór spraw staje się oczywistymi, jeśli tylko wcześniej właściwie zdefiniujemy pojęcie którymi się posługujemy. Jeśli dla przykładu właściwie zdefiniujemy pojęcie Państwa, to natychmiast przestaniemy się dziwić, że działa ono tak jak działa.
Czymże bowiem jest instytucja Państwa? Odrzućmy na bok oficjalne definicje pisane przez różnych naukowców i pokrzepicieli serc, a spróbujmy ustalić definicję Państwa tak jak zdefiniował konia autor encyklopedii dziewiętnastowiecznej: koń jaki jest każdy widzi.
Co każdy z nas widzi, obserwując ludzi tworzących instytucje zwane Państwem? Nie trzeba być zbyt bystrym obserwatorem aby dostrzec, że obywatele zaludniający sobą przeróżne instytucje państwowe i samorządowe, myślą głownie o własnych interesach i realizują je w pierwszej kolejności. Niekiedy (w drugiej kolejności) niejako przy okazji realizują oni też oczekiwania pozostałej ludności, ale tylko i wyłącznie dlatego, aby przy tej okazji obłowić się samemu.
Jeśli taki czy inny prezydent miasta, czy minister buduje drogę, to nie dlatego że oczekują takiej inwestycji mieszkańcy, ale głównie dlatego, że liczy on, że wykonawca inwestycji „odpali mu dolę”, co też z reguły ma miejsce i co wyjaśnia dlaczego koszt wybudowania 1 kilometra autostrady jest 2 razy większy w Polsce niż w Niemczech, czy w Czechach.
Zdroworozsądkowa definicja Państwa byłaby następująca: Państwo jest to ubrana w pozory legalności przestępcza organizacja tworzona przez jedną grupę obywateli, w celu bezkarnego okradania obywateli pozostałych!
Przy takiej definicji Państwa wszelkie procesy polityczne i społeczne stają się oczywiste i zrozumiałe, a jednocześnie taka definicja pozbawia złudzenia co do możliwości zreformowania Państwa tak, aby służyło ono ogółowi obywateli. Tak nigdy nie było, nie jest i nie będzie!
Żadne Państwo nie powstało po to aby przychylać nieba ogółowi obywateli, tylko po to aby w interesie wąskiej grupy rządzących, obywateli tych okradać!
W świecie przyrody której człowiek jest cząstką, taka organizacja życia społecznego jest spotykana dosyć często. Jedne roje pszczół okradają inne, wiele gatunków mrówek czyni podobnie, małpy podobnie jaki i ludzie prowadzą między sobą wojny…słowem organizacja życia społecznego ludzi została zaprogramowana przez Stwórcę (czy Naturę) w taki sposób, że jedni ludzie okradają innych, tworząc ku temu specjalne struktury społeczne, zwane współcześnie Państwem. Mówią jeszcze inaczej: Państwo to zbiór przeróżnych instytucji (w tym instytucji wymuszających przemocą posłuszeństwo pośród obywateli okradanych), których wspólnym celem jest przechwytywanie owoców pracy obywateli, którzy nie przynależą do rasy Panów!
Historia ludzkości pokazała, że dla takiej organizacji życia społecznego nie ma alternatywy. Jeśli nawet od czasu do czasu, uciskani i bezwzględnie okradani obywatele buntują się przeciwko swoim wyzyskiwaczom i zbrojnie przeciwko nim występują, to ewentualne pokonanie „starej klasy”, niczego w systemie społecznym nie zmienia. „Starą klasę” zastępuje „nowa klasa” rekrutująca się z rewolucjonistów, zaś Państwo wraca w stare koleiny, gdzie „nowa klasa” bezwzględnie okrada obywateli pozostałych.
Co więc pozostaje nam obywatelom III RP, jeśli nie przynależymy do rasy panów, tylko do okradanego plebsu? To samo, co miliardom naszych poprzedników! Albo wzniecić rewolucję i wybić naszych prześladowców co do nogi, co tylko naszą sytuację dramatycznie pogorszy, gdyż każda rewolucja wynosi do władzy najgorsza ludzką szumowinę, albo też nauczyć się żyć w niewolniczym systemie.
Wygląda na to, że Polacy wybrali to drugie rozwiązanie. Część z nas uciekła z Polski pod skrzydła bardziej „ludzkich” panów, ci co pozostali kombinują na całego, aby nie dać się Państwu okraść ze wszystkiego. Trwa cicha wojna panów z plebsem, która jednak w każdej chwili może przerodzić się w wojnę prawdziwą, jeśli tylko wyzysk i złodziejstwo rasy panów przekroczy niewidzialną linię, za którą jest już tylko desperacki, wściekły bunt społeczny.
Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że do takiego buntu pewnie w końcu dojdzie, co da początek „nowej” rasie panów i zapoczątkuje kolejny cykl niewolniczej organizacji społeczeństwa.
Jeśli taki scenariusz miałby się spełnić, to bez względu na to czy przynależymy do rasy panów czy do plebsu, rozsądek oraz przekazy historyczne podpowiadają, że najrozsądniej byłoby czmychnąć z kraju gdzieś daleko zabierając z sobą to co udało się nam ukraść, albo i to co udało się nam ocalić od rabunku, oszukując wrogie i złodziejskie Państwo.
Anthony Ivanowitz
19. marca. 2012r.