Artykuły redakcyjne
Like

Panie prezydencie. No, to chyba „czapa” dla dezerterów…

11/04/2015
988 Wyświetlenia
3 Komentarze
2 minut czytania
Panie prezydencie. No, to chyba „czapa” dla dezerterów…

Tuska i Arabskiego nie było wczoraj na Powązkach Wojskowych. Arabskiego i Tuska nie było także na Krakowskim Przedmieściu. Arabski nie dojechał kilka dni temu na proces Bielawnego (miał zeznawać w charakterze świadka, cha, cha, cha…). Tymczasem T & A poprosili o azyl dyplomatyczny, jeden w Madrycie, a drugi w Brukseli. Gruppenfűhrera KAT-a reprezentował zatem w Warszawie, „wysoki rangą polski polityk” Bronisław Komorowski. Dodajmy kiepsko reprezentował. Na Krakowskim Przedmieściu, gdzie przecież urzęduje, nikt go nie widział. Nie pojawił się także w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela, chociaż lapsus w wypowiedzi jednego z księży, koncelebrujących mszę świętą, mógłby dowodzić, że jego obecność była przez wiernych pożądana i oczekiwana. Miał pan prezydent szansę wsłuchania się w rozpaczliwą modlitwę wiernych o prawdę. Ale z szansy tej zrezygnował. Mógłby ktoś pomyśleć, że ze strachu. Inne zdanie będzie miał w tej sprawie Tomasz Lis, który napisze, że był to przejaw bezprzykładnej odwagi, powodowanej honorem najwyższej próby.

0


 

Jednak, czy tego ktoś (np. Tomasz L.) chce, czy nie chce, na naszych oczach sypie się Gruppenfűhrer KAT. Tusk z Arabskim zostawili Komorowskiego na pastwę losu. Gajowy musi sobie teraz radzić sam i przychodzi mu to oczywiście z wielkim „bulem”. Bo jak się ma do dyspozycji Kozieja, Nałęcza i Dukaczewskiego z małżonką, to rzeczywiście „strach się bać”. Kłamstwo smoleńskie już nawet w „łże mediach” zaczyna uwierać. Niedługo na placu boju pozostanie tylko Maciej Lasek i Andrzej Artymowicz. W siedzibie „wsiowych” zapanowała panika. Sondaże Komorowskiego lecą „na łeb na szyję” i jak jeszcze trochę polecą, to sfałszowanie wyborów może okazać się niemożliwe. Jak wytłumaczyć w Brukseli, że exit poll 10 maja, to „ch…, d… i kamieni kupa”?

A wszystko przez tę narracje antyputinowską. Nagle, po jakże przyjemnych „żółwikach” z pułkownikiem KGB, okazało się, że trzeba na Władymira Władymirowicza patrzeć nie tylko wilkiem, ale syczeć i pohukiwać zza węgła. Nie jest to komfortowe zajęcie, bo wiadomo, że licho i FSB nie śpią, a jak oni nie śpią, to my (towarzysze) też nie śpimy. Cóż jednak robić? Z polowań na Syberii trzeba tymczasem zrezygnować, bo przecież z myśliwego można tam w oka mgnieniu stać się zwierzyną łowną. „Kurdebalans”, ale się porobiło!

Na dodatek, po rewelacjach Juergena Rotha, pół Niemiec i BND, cała Bruksela oraz Kongres Stanów Zjednoczonych, podbuntowani oczywiście przez Antoniego Macierewicza, zaczęli szukać „wysokiego rangą polskiego polityka”, który zlecił zamach w Smoleńsku generałowi Jurijowi D. Słowem Gruppenfűhrer KAT w ciężkich opałach.

Afera marszałkowa, to przy tym Juriju D. „mały pikuś”… Mam wrażenie, że ktoś zacznie wreszcie sypać!

0

Maciej Rysiewicz http://www.gorliceiokolice.eu

Dziennikarz i wydawca. Twórca portali "Bobowa Od-Nowa" i "Gorlice i Okolice" w powiecie gorlickim (www.gorliceiokolice.eu). Zastępca redaktora naczelnego portalu "3obieg". Redaktor naczelny portalu "Zdrowie za Zdrowie". W latach 2004-2013 wydawca i redaktor naczelny czasopism "Kalendarz Pszczelarza" i "Przegląd Pszczelarski". Autor książek "Ule i pasieki w Polsce" i "Krynica Zdrój - miasto, ludzie, okolice". Właściciel Wydawnictwa WILCZYSKA (www.wilczyska.eu). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

628 publikacje
270 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758