Panie premierze, czy pan oszalał?
18/11/2011
395 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Widzę tylko dwie możliwości. Albo premier Donald Tusk zwariował i chce być drugim generałem Jaruzelskim, albo naprawdę wierzy w to, że państwo jest dla administracji, a nie obywateli.
Donald Tusk w expose jasno przedstawił swój plan skonfliktowania wszystkich ze wszystkimi. Urzędnicy, w morzu bezrobocia i beznadziei, są już kupieni. Dzisiaj kupił także służby mogące zbrojnie powstrzymać narastający opór i wściekłość zwykłych ludzi. Jak oszacowała "Rzeczpospolita", zapowiedziane zmiany mają nas okraść z 13 miliardów złotych rocznie.
Zwiększenie składki rentowej oznaczać będzie dość poważny wzrost kosztów pracy, które i tak w Polsce należą do horrendalnie wysokich. To się musi przełożyć wprost na zwiększenie bezrobocia. Do tego Tusk planuje zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. Wszyscy mieliby otrzymać prawo do emerytury w wieku 67 lat. Polski system emerytalny jest oparty na zasadach przymusowej gry hazardowej. Państwo pod przymusem zabiera olbrzymią część dochodu, by następnie – tym którzy dożyją – wypłacać skromne, dożywotnie zasiłki. Zakładając, że ktoś zaczyna grać w "emeryturę" w wieku 25 lat, będzie okradany 42 lata. Średnio więc – biorąc pod uwagę oczekiwaną długość życia na podstawie The World Factbook – wygrany mężczyzna będzie dostawał zasiłek zwany dla niepoznaki emeryturą nieco ponad 4 lata, a kobieta – 12 lat.
Czy Donald Tusk sądzi, że Polacy tego nie widzą? Zniesienie ulgi internetowej nie spowoduje powrotu przed telewizory.
Ludzie mogą wyjść na ulice, żeby zaprotestować. Polacy są na granicy, za którą jest już tylko wściekłość i bunt. Prawie 2 miliony osób jest notowanych w Krajowym Rejestrze Długów, zadłużenie u osób fizycznych (rodziny, znajomych) ma według sondaży 3,5 miliona Polaków. Żyjemy na kredyt. Na same hipoteki pożyczyliśmy już od banków dobrze ponad 220 miliardów złotych. W tym roku działające w Polsce banki zarobiły na nas (według szacunków z listopada) – 15 miliardów złotych. Prawie co 10 kredytobiorca ma problemy z windykatorami lub komornikami.
Ustawa dopuszczająca upadłość konsumencką jest martwa. Instytut Sobieskiego w raporcie sprzed dwóch lat wskazywał co należałoby zmienić, żeby Polacy mieli takie same prawa do bankructwa, jakie mają choćby Anglicy.
Firmy windykacyjne kupują niespłacane kredyty za ok. 5-15 procent wartości. Dłużnik musi im jednak spłacić całość, w dodatku z odsetkami i czasem sporymi kosztami windykacji. To są informacje jawne i ogólnodostępne. Poczucie krzywdy jest z każdym dniem coraz większe.
Donald Tusk jest premierem urzędników i systemu bankowego. Będzie bronił tego przeżartego kłamstwem, niesprawiedliwością i zwykłą podłością systemu do ostatka.
Coraz więcej komentatorów twierdzi, że zajścia 11 listopada i dzisiejsza zapowiedź trzystuzłotowych podwyżek dla żołnierzy i policjantów to zapowiedź zaostrzenia dyskursu na linii Tusk – Polacy. Jeśli dojdzie do konfrontacji – a prędzej czy później dojdzie – Donald Tusk wydaje się być zdesperowany do zbrojnych rozwiązań.
To już ostatnie chwile na emigrację?