Andrzej Owsiński Pani Le Pen – rusofilka Do wypomnianych przeze mnie błędów taktycznych zgromadzenia konserwatystów w Warszawie pani Le Pen dołożyła jeszcze błąd merytoryczny najcięższego kalibru, stwierdzając, że Ukraina powinna pozostać w sferze wpływów Rosji. Nie wiem jak ona to pojmuje i czy w ogóle pojmuje, co mówi, ale dla Rosji to oznacza całkowite podporządkowanie Ukrainy. Wyobraźmy sobie, że Putin może nas atakować za pomocą migrantów na całej naszej pięciusetkilometrowej granicy z Ukrainą. Pani Marina powtarza jak małpeczka dawno już przebrzmiałe uwielbienie Francuzów wobec Rosji, która kojarzyła się im w dawnych czasach ze źródłem wielkich apanaży, pozyskiwanych zarówno na jej terenie, jak i z kieszeni bogatych rosyjskich turystów we Francji. Nie udało się jednak Francuzom tak opanować Rosji jak Niemcom, […]
Andrzej Owsiński
Pani Le Pen – rusofilka
Do wypomnianych przeze mnie błędów taktycznych zgromadzenia konserwatystów w Warszawie pani Le Pen dołożyła jeszcze błąd merytoryczny najcięższego kalibru, stwierdzając, że Ukraina powinna pozostać w sferze wpływów Rosji. Nie wiem jak ona to pojmuje i czy w ogóle pojmuje, co mówi, ale dla Rosji to oznacza całkowite podporządkowanie Ukrainy. Wyobraźmy sobie, że Putin może nas atakować za pomocą migrantów na całej naszej pięciusetkilometrowej granicy z Ukrainą.
Pani Marina powtarza jak małpeczka dawno już przebrzmiałe uwielbienie Francuzów wobec Rosji, która kojarzyła się im w dawnych czasach ze źródłem wielkich apanaży, pozyskiwanych zarówno na jej terenie, jak i z kieszeni bogatych rosyjskich turystów we Francji. Nie udało się jednak Francuzom tak opanować Rosji jak Niemcom, mimo zainwestowania w rosyjski przemysł i wpływy kulturalne. Dopiero na przełomie XIX i XX wieków, kiedy oba kraje poczuły się zagrożone wzrostem potęgi niemieckiej nastąpiło zbliżenie polityczne między nimi, wsparte sojuszem obronnym.
Przyczynił się do tego Polak, nota bene ojciec przyjaciółek mojej matki, panien Ordężanek, będący w służbie francuskiej dyplomacji. Pan Ordęga był bowiem francuskim ambasadorem w Petersburgu, opowiadał o składaniu listów uwierzytelniających carowi Mikołajowi II. Odbywało się to w wielkiej sali tronowej w obecności olbrzymiego dworu (w dużej mierze o niemieckich nazwiskach), a mistrz ceremonii zwrócił mu uwagę, że po wręczeniu listów należy tyłem wycofać się, żeby nie odwracać się plecami do cara.
Jako przedstawiciel demokratycznej republiki uznał, że nie może się do tego dostosować i normalnie odwrócił się odchodząc od tronu. W niczym to nie naruszyło dobrych wzajemnych stosunków, do których tęskni zapewne znaczna część Francuzów. Przy okazji można zwrócić uwagę, że obecny władca Rosji naśladuje carskie obyczaje, pokazując się w otoczeniu może nawet jeszcze większego dworu. Tylko że “Fiedot da nie tot”, ani obecny car ani jego dwór nie przypominają swoją aparycją dworu petersburskiego.
Sojusz wojskowy zawiódł nadzieje francuskie, wprawdzie bitwa na Mazurach pozwoliła na chwilę im odetchnąć na zachodnim froncie w czasie I wojny światowej, ale później było tylko coraz gorzej, aż do bolszewickiej kapitulacji wobec Niemiec w Brześciu w 1918 roku. Francja jednak dążyła do odzyskania “swojej” Rosji, licząc między innymi na pomoc, a raczej wyrękę, polską.
Piłsudski jednak nie dał się nabrać na plewy i nie wspomógł “białej” Rosji, zdając chyba sobie sprawę, że zwycięstwo Denikina prowadziło w konsekwencji do podporządkowania Polski rosyjskiemu władaniu, co zresztą Francuzi potwierdzili w 1917 roku po nieudanej ofensywie Nivela, lub do wojny polsko rosyjskiej, w której, w przeciwieństwie do wojny z bolszewikami, Francja byłaby po stronie Rosji.
Doświadczenie z bolszewikami niewiele Francuzów nauczyło, nawet w sierpniu 1939 roku, w obliczu jawnej chęci Stalina do zawarcia sojuszu z Niemcami, usiłowali nakłonić Sowiety do włączenia się w obronę Francji kosztem Polski, krajów bałtyckich i Rumunii. Zamiast tego otrzymali z sowieckiej strony pomoc materialną Niemcom w ich wojnie z Francją i Anglią.
Mimo to, nadzieje na współpracę z Rosją nie zgasły i Le Pen liczy na jej ożywienie po wygraniu wyborów prezydenckich. Miejmy nadzieję, że Zemmour okaże się mądrzejszy i nie rezygnując z walki o zmianę oblicza zjednoczonej Europy, zajmie należyte stanowisko w stosunku do rosyjskiej agresywności, wspieranej przez Niemcy.
Zdumienie może budzić fakt, że obecny sojusz niemiecko-rosyjski jest wspierany przez Macrona i jego otoczenie, mimo jego skierowania ostrzem przeciwko Francji i jej nie tylko ambicjom przewodzenia w Europie, ale najżywotniejszym interesom, a szczególnie gospodarce i eksportowi. Ten fakt jest chyba najlepszą miarą upadku współczesnej Francji.
Odrodzonej Europie szlachetnych standardów życia osobistego i społecznego zmieniona Francja jest niezwykle potrzebna, stanowi ona istotne odciążenie dla narzucania niemieckiego drylu w neobolszewickim wydaniu. Jest to tym bardziej wskazane wobec nowego rządu niemieckiego, który bez zbędnego zawoalowania, stosowanego przez panią Merkel, zmierza do pogłębienia niemieckiej hegemonii.
Francja tylko musi pamiętać, że Rosja Putina, na wzór stalinowskiej jest wiernym sojusznikiem Niemiec w tym dziele, licząc na zapewnienie, że w wyniku kolejnej zagłady jaką ten układ przyniesie, Europa stanie się łatwym łupem.
Pani Marino! Dąży Pani do tego do czego doprowadzili Pani dziadkowie, wierząc w rosyjską pomoc.