Andrzej Owsiński Pandemia i inne nieszczęścia Osiągnęliśmy już ponad 10 tys. zakażeń w ciągu jednego dnia. Ten fakt zasługuje na miano zjawiska epidemicznego, bo dotychczas przypadki kilkuset zarażeń, a nawet paru tysięcy traktowano jako objaw pandemii z możliwością oceny „na wyrost”. Komuś zależało na wyolbrzymianiu sprawy co społeczeństwo wyraźnie wyczuło lekceważąc zbyt jego zdaniem rygorystyczne wymagania. Pod wpływem tego typu nastawienia zastosowano szeroką gamę ulg i nagle okazało się że pandemia nie jest czyimś wymysłem, ale realną rzeczywistością budzącą nas ze snu. Jak zwykle w takiej sytuacji rozwiązania szuka się w jeszcze jednym przepisie z mocą ustawy żeby zapewnić możliwość egzekwowania. A przecież przepisy sanitarne istnieją i wystarczy rozporządzenie Ministra Zdrowia, czy nawet Głównego Inspektoratu Sanitarnego żeby […]
Andrzej Owsiński
Pandemia i inne nieszczęścia
Osiągnęliśmy już ponad 10 tys. zakażeń w ciągu jednego dnia.
Ten fakt zasługuje na miano zjawiska epidemicznego, bo dotychczas przypadki kilkuset zarażeń, a nawet paru tysięcy traktowano jako objaw pandemii z możliwością oceny „na wyrost”. Komuś zależało na wyolbrzymianiu sprawy co społeczeństwo wyraźnie wyczuło lekceważąc zbyt jego zdaniem rygorystyczne wymagania.
Pod wpływem tego typu nastawienia zastosowano szeroką gamę ulg i nagle okazało się że pandemia nie jest czyimś wymysłem, ale realną rzeczywistością budzącą nas ze snu.
Jak zwykle w takiej sytuacji rozwiązania szuka się w jeszcze jednym przepisie z mocą ustawy żeby zapewnić możliwość egzekwowania.
A przecież przepisy sanitarne istnieją i wystarczy rozporządzenie Ministra Zdrowia, czy nawet Głównego Inspektoratu Sanitarnego żeby stworzyć odpowiednie warunki do zwalczania epidemicznego charakteru choroby.
O całkowitym braku pojęcia na temat obowiązku spełniania nakazów stosownej władzy jest przekonanie że tylko ustawą można zmusić ludzi do noszenia zabezpieczających maseczek.
W ten sposób działając nawet w dobrej wierze można narobić wiele szkód. Z przepisami dotyczącymi ochrony zdrowia i życia jest podobnie jak z przepisami budowlanymi. Nie można ich treści powierzać politykom, choćby z prostej przyczyny konieczności dochowania niezbędnej fachowej specjalizacji i porządkowego znaczenia tych przepisów wynikających z ogólnych zasad ustaw o uprawnieniach poszczególnych resortów.
Takie rozporządzenie zaopatrzone odpowiednią sankcją w postaci mandatu karnego będzie w praktyce znacznie skuteczniejsze, aniżeli sięganie do trybu ustawodawczego.
Pisałem w swoim czasie na temat inflacji ustawodawczej powodującej paraliżowanie działań rządu, który nie może rozwiązać najmniejszego problemu bez nakazu parlamentu. Okazuje się że w Polsce rzeczywistym rządem jest parlament, a rada ministrów spełnia tylko rolę posłusznego wykonawcy.
Jest to oczywiste nieporozumienie rodzące niejednokrotnie fatalne skutki w postaci wymyślonych przez rozgrywki polityczne /często na najniższym poziomie/ różnego rodzaju ustaw obowiązujących mimo ich bezsensu, a nawet szkodliwości.
Pewnym filtrem ma być prezydent, który też jest politykiem i w jakiś sposób w rozgrywce politycznej uczestniczy. Jeżeli jednak sejm się uprze to zmontuje 3/5 głosów i prezydenta zmusi do podpisania największego idiotyzmu, lub rezygnacji ze stanowiska.
Jeżeli chce się na serio przezwyciężyć pandemię to sprawę trzeba bezwzględnie powierzyć wyspecjalizowanym służbom tak jak gaszenie pożaru strażakom, a pomocnikami to oni sami powinni dyrygować.
Najbardziej irytujące jest wypowiadanie się tzw „polityków” na temat pandemii „ z jasnością myśli nie zmąconą jakąkolwiek znajomością rzeczy” – jak to się kiedyś mówiło.
Najgorsze jest jednak to że nieszczęście zarazy jest wykorzystywane przez „totalną” opozycję jako narzędzie walki politycznej dążąc za wszelką cenę do kompromitacji rządu. Są to praktyki skierowane wprost przeciwko zdrowiu i życiu narodu i powinny być traktowane jako akt zdrady narodowej.
Źródłem takiego zachowania może być tylko inspiracja z ośrodków wrogich Polsce, którym wysługuje się przynajmniej jakaś znacząca i wpływowa część opozycji parlamentarnej.
Czy mamy te objawy traktować jako jeszcze jeden skutek pozostawienia przy władzy agentury sowieckiej, czy też stworzonej na nowo po roku 1989, a może i jedno i drugie?
Niestety skuteczność zwalczania wrogich Polsce ośrodków prosperujących w naszym kraju bezkarnie, pozostawia wiele do życzenia, a przecież wystarczyło pójść konsekwentnie śladem nie budzących wątpliwości działań na szkodę Polski w celu wykrycia sprawców i ceny „transakcyjnej”.
Wszystko to przypomina jako żywo stan z XVIII wieku.
Skutki pandemii w zwiększeniu śmiertelności Polaków są na razie nie uchwytne, statystycznie nie można stwierdzić że wpłynęła ona na zwiększenie liczby zgonów.
Jest jednak uchwytny problem wypadków śmierci które można przypisać z racji braku jakichkolwiek innych schorzeń. Ostatnio podaje się już liczbę takich przypadków, nie odbiega ona jednak od około 10 % ogólnej liczby zmarłych zidentyfikowanych jako zarażonych koronawirusem. W relacji do globalnej liczby zgonów w Polsce to zaledwie 1 %.
Nie liczba zgonów decyduje w Polsce o fakcie dramatycznej, a nawet wręcz tragicznej sytuacji z przyrostem naturalnym.
W ubiegłym roku przy rosnącej liczbie zgonów z racji starzenia się społeczeństwa zanotowaliśmy najniższą liczbę urodzeń – 375 tys. co przy 410 tys. zgonów przełożyło się na ubytek 35 tys. mieszkańców Polski.
W tym roku możemy mieć do czynienia z jeszcze większym spadkiem wobec zaledwie 145 tys. urodzin w pierwszych pięciu miesiącach 2020 roku.
Pod względem przyrostu naturalnego osiągamy dno w zestawieniu całej UE.
Jest to tym bardziej dziwne gdyż przed wojną byliśmy rekordzistami w liczbie urodzeń. Wprawdzie Holandia wyprzedzała nas w przyroście osiągając nawet 12 promil rocznie, przy naszych najwyżej 11. ale osiągała to zawdzięczając niższej śmiertelności. I oto kraj który przy zaludnieniu poniżej 30 mln osiągał ponad milion urodzeń rocznie, a nawet po wojnie potrafił przy niższej populacji osiągać prawie 800
tys. urodzeń, dzisiaj przy blisko 40 milionach ludności nie jest w stanie osiągnąć nawet połowy tej liczby.
W te sposób spadliśmy z pierwszego na ostanie miejsce w Europie, w żadnym kraju nie mamy do czynienia z tak gwałtownym zjawiskiem spadku liczby urodzeń.
Badając różne przyczyny możemy zwrócić uwagę że w żadnym europejskim kraju nie notuje się tak wysokiego odsetka młodych ludzi emigrujących w poszukiwaniu pracy.
Liczba dwóch milionów i więcej ludzi w wieku od 20 do 40 lat przebywających poza granicami Polski musi powodować znaczny ubytek urodzin, do tego dochodzą warunki materialne pozostających w kraju i stała agitacja przeciw prokreacji.
Zarówno władze PRL jak i ich następcy w „IIIRP” nie robiły nic w kierunku przeciwdziałania stałemu spadkowi przyrostu naturalnego, ani a sferze materialnej, ani wychowawczej.
Dopiero rok 2016 przyniósł pewną poprawę sytuacji przez wprowadzenie „500 plus”, ale to tylko niewielka część poprawy sytuacji materialnej rodzin, pozostały nadal problemy z godziwie wynagradzaną pracą i mieszkaniami.
Brakuje ciągle wielkiej pracy wychowawczej i pozytywnego nastawienia społecznego, a szczególnie życzliwej i sprawnej pomocy ze strony władz lokalnych, organizacji społecznych i udziału ludzi dobrej woli.
Lekarka pani Ewa Kopaczowa mimo prospołecznego zawodu pozbawiła możliwości pomocy w wychowaniu dzieci ze strony chętnych i aktywnych babć wydłużając im czas pracy o 5 lat. I dopiero trzeba było zwycięstwa wyborczego starego kawalera i działaczki samorządowej żeby to naprawić.
Jest to jednak wciąż za mało w zestawieniu ze szkodami jakie się narobiło w ciągu kilkudziesięciu lat.
Jest w tym czyjaś ręka która ma ogromne możliwości działania i wyraźną intencję degradacji narodu polskiego. Od wieków przeszkadzamy dwóm najważniejszym antyeuropejskim siłom: – niemieckiemu „drang nach Osten” i mongolsko ruskiemu parciu na zachód.
Współcześnie te siły znalazły sojusznika w ideologii zwalczania chrześcijaństwa, której katolicka Polska najwyraźniej stoi na przeszkodzie.
Walka z tymi siłami to na dzień dzisiejszy zwalczanie pandemii i ratowanie polskiej wielodzietnej rodziny.
To pierwsze oznacza wszelaką pomoc służbie zdrowia i opieki przy pełnym zaangażowaniu jak najszerszych warstw społecznych z ruchami społecznymi na czele.
Harcerstwo, organizacje społeczne, parafialne powinny organizować pomoc służbie zdrowia opadającej z sił na skutek przeciągającego się stanu pandemii.
To drugie oznacza zarówno tworzenie pożytecznych i godziwie płatnych miejsc pracy jak i przede wszystkim zainicjowania ruchu budownictwa mieszkaniowego na własny użytek, a w tym szczególnie zachęcając do budowy indywidualnych domów rodzinnych mając na względzie doświadczenia pandemii.
Nie możemy liczyć na zbyt wielką pomoc ze strony administracji unijnej nastawionej nieprzyjaźnie w stosunku do Polski i wysługującej się oczywistym wrogom Europy, przynajmniej takiej która ciągle jeszcze tkwi w naszym obrazie.
Może uda się uzyskać jakąś realną pomoc ze strony USA po wygraniu wyborów przez Trumpa. Trzeba go tylko przekonać do tego że przyczółkiem broniącym Stany Zjednoczone nie są już w Europie ani Niemcy, ani Turcja, a pozostaje jedynie Polska wraz z Międzymorzem.
Przy okazji można mu przypomnieć ile kosztowała jego kraj organizacja tej zawiedzionej pomocy w obu wymienionych krajach i innych.
Nie musimy zabiegać o darowizny którymi inni zostali hojnie obdarowani, ale pomoc kredytowa i technologiczna z pewnością się przyda.
Tak się składa że nasz udział w europejskim „bratnim” sojuszu jest sztucznie ograniczany do podstawowych funkcji usługowych na rzecz „równiejszych” w UE z usilnym pilnowaniem przed kontynuacją, lub tworzeniem autonomicznych inicjatyw.
Przy amerykańskiej pomocy jesteśmy w stanie stworzyć wystarczająco silny przyczółek obrony naszej kultury i przenieść dzieło tej obrony do objętych już pandemią nie tylko wirusową, ale też kulturową całej zachodniej Europy.
Pocieszającym objawem postawy polskiego sądownictwa jest orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w obronie życia ludzkiego, świadczy to o możliwości obrony całego dorobku chrześcijańskiej kultury tworzącej nasze człowieczeństwo.