Pan Zmartwychwstaje nie po to, żebyś ty umierał bez modlitwy i walki!
07/04/2012
515 Wyświetlenia
0 Komentarze
11 minut czytania
Dom posprzątany. Napracowaliśmy się w rodzinie, żeby godnie świętować Zmartwychwstanie Pańskie. Dlaczego flaki z siebie wypruwamy w Polsce, a mimo to dom nam się rozsypuje na naszych oczach?
Dom posprzątany. Gra muzyka – znaczy się Wielka Msza h-moll S. Bacha. Miałem być bogaty, a tu dziura budżetowa wypadła mi w butach i nie zatrudniam sprzątaczki. Po prawdzie przydałby się ogrodnik i facet złota rączka – na tym naszym gospodarstwie.
Jak tak dalej pójdzie – ktoś lubi hazard i ze mną się założy – drodzy panowie, kochane panie, to zamiast wygrzewać się pod palmami na emeryturze, śmierć nas w robocie zastanie. I trzeba będzie to uznać za sukces, bo przecież może zapukać i na bezrobociu.
Był cyrk Buzka, jest cyrk Tuska – obaj z tego samego wózka. Fuj, gnój a nie gospodarze. Wprawdzie nie wywożą nas na Sybir, ale jasyr unijnej kolonii nie mniej wyludnia nam polską ziemię niż carowie i putiny.
Dom posprzątany. Miałem być bogaty…. Jestem bogaty! Hough. Obrodziło mi tam, gdzie filozofom się nie śniło – we śnie. Ja sobie śpię a w polu samo rośnie, że nawet Pawlak nie da rady takiemu Kargulowi. Ubóstwo to ponoć bogactwo duchowe, ergo mam co mam, jestem kim jestem. Mam siebie, jestem sobą – i tak jest dobrze a nawet świetnie.
Krzyż wczoraj niosłem zbity z moich grzechów – był Wielki Piątek. Dziś przy Wielkiej Sobocie kończę sprzątanie mojego domu. Jutro Zmartwychwstanie Pańskie. Jezus Chrystus prawdziwie zmartwychwstał, ale czy tylko po to, żebyśmy powtarzali jak papugi, że radujemy z tego faktu? Nie pytam, nie odpowiadaj. Nie ma radości bez czystości, która wyraża siebie w porządku duchowym i głębokim ładzie społecznym.
O nie, drogi panie i zacna damo… sztuka w teatrze śmierci na krzyżu i zmartwychwstania była głębsza a nawet najgłębsza w naszym wszechświecie i poza naszym wszechświatem. Spłyciliśmy ją sobie do rytuałów i odprawiamy raz do roku jak małpy co iskają się z robactwa. Miało nie być więcej przemocy, gdy tymczasem przemoc w historii rozkwitła. Teraz już wolno ubijać nawet nienarodzone dzieci. I życzenie nam się spełnia. Pomiot od Palikotów wkrótce opanuje naszą ziemię. Mamy to przy takich pasterzach – jak lichwę do spłacenia w banku – pewne.
Niepewne jest natomiast całe życie. Jezus Chrystus prawdziwie zmartwychwstał a my wymieramy – czynnie albo poprzez zaniechanie – budujemy sobie w Polsce cywilizację śmierci. Nie, tego nie odmieni opłakiwanie umierających, chorych, bezdomnych i głodnych. Czas zakasać rękawy i wyjść w świat lub przynajmniej w Polskę z chrześcijańskim miłosierdziem.
Ja tam nie lubię topić słów w utopii. Rzeknę tako dosadnie: ten wychodzi, kto tworzy miejsca pracy, kto przyciąga inwestycje, kto prawo nawraca na sprawiedliwość, kto gospodarzy a nie grabi do siebie na urzędzie, kto łaczy naród a nie dzieli na wrogie obozy. Napisałem powyższe słowa i czuję, że gniew we mnie wzbiera. Dam mu upust i co nieco pogrzeszę słowem. I pozwólcie, że sam się rozgrzeszę, jeśli nie otrzymam takiego rozgrzeszenia od moich Szanownych Czytelników, zwłaszcza płci piękniejszej.
Otóż, czy nie jest tak, że wielki dom to wielkie sprzątanie? Ja pytam, ty odpowiedz. Głupi był, co marzył i wierzył w epoce Solidarności, że pobudujemy wielki dom zwany Polską, a teraz, gdy się zwala, nie ma siły, żeby go przynajmniej posprzątać i utrzymywać w dobrym stanie. Głupi jest ten gospodarz, suweren. Gorzej niż dureń. Trup za życia.
Już czas. Czas na wielkie porządki, bynajmniej nie świąteczne, w Polsce. Czas przerwać taniec chochołów, co udają wielkich panów w polityce, zaś słoma im z butów wyłazi. Wiemy, że czas, ale nie wiemy, jak zabrać się za porządki. Pomieszali nam w głowach, ubezwłasnowolnili, podzielili na jakieś ideologiczne sekty od sasa (Korwina) do lasa (Palikota) – sprytnie. Podązanie ku przepaści to cecha baranów czy lemingów? Pytam, bo zaprawdę nie wiem, skąd wiatr sieje do naszych głów takie zidiocenie.
Dzieci rozjeżdżają nam się po świecie, a ty się zastanawiasz, czy nie zjadą, gdy świat je rozjedzie. Dzieci nam się nie rodzą a ty zagłosowałeś na cymbałów, którzy popierają jawnie demograficzną apokalipsę… (choć nie dziwię się, że dałeś się zwieść, bo gęba im się nie zamyka od obietnic reform i wprowadzenia polityki prorodzinnej).
Najlepszą polityką prorodzinną jest praca i godna płaca. (I nie wspieranie na każdym zakręcie historii sodomitów z Gomory, bo hulająca na rozpuście dusza nie chce mieć obowiązków przy pieluchach.) Ale żeby mieć pracę i rodzinę, trzeba mieć polski kapitał – a ten rozkradziono na prywatyzacjach. Ale żeby mieć godną płacę, trzeba mieć dobrze zorganizowaną robotę, czyli najlepsze zarządzanie państwem i firmą.
Donaldzie Komoruski, wygląda na to, że wielkie sprzątanie w naszym domu musimy zacząć od wyniesienia rozsypujących się gratów. Liczcie się z tym, że zmądrzejemy i – usuniemy was ze stolców i stolic… już wkrótce. Bo w wielkim bałaganie, (oj tam, nie bądź delikatny człowieku i napisz wprost – w wielkim burdelu) nie da się schować małego pokoju… społecznego. Nie da się z takimi wodzami wygrać wojny o państwo prawa i społeczną gospodarkę rynkową.
Szoruj brudy, myj okna do duszy, odkurzaj półki pamięci, rozejrzyj się po okolicy na wiosnę. To najlepszy czas na porządki we własnym życiu. Jutro Pan Zmartwychwstanie nie po to, żebyś umierał – bez modlitwy i walki – w Polsce, która przestaje być Polską.
Wielkie ego rodzi małą osobę. Oj tam, naprawdę jest tak, że im większe ego, tym bardziej pokurczona osoba i – jak widać – nawet wielka osoba pokurczy się błyskawicznie, gdy trafi do żłoba w poczuciu, że może bezkarnie żreć co nie należy do niej. To prawo duchowe.
Te wszystkie osobistości, wałęsające się pomiędzy studiami obiboki i pasibrzuchy, trutnie i pająki, gady i płazy…są jak pomór. Ubijają nas, zabijają w nas osobę, duszą osobowość. Są jak osobliwość zamontowana w naszych głowach tylko po to, żeby pochłonąć światło naszych dusz. Pożreć człowieczeństwo.
Wyrzuć pudło z głowy – czas na media obywatelskie i rzetelną kontrolę władzy. Celebryci i najemnicy oligarchów precz. Nie da się dłużej słuchać waszego bełkotu.
Na szczęście w tym tygodniu, nie licząc powyższych i poniższych słów, nie zgrzeszyłem myślą, słowem i uczynkiem. Wielki Tydzień to mało pokus. I tak nie wgapiałem się ani przez jedną minutę w telewizor jak matoł. Donald matołek ani razu nie świdrował mnie wilczymi ślepiami, nie skrzeczał mi kłamstwami za uszami jak żaba przemieniona przez swych wyznawców w księcia. Stokrotki i chytruski również nie rzucały mi się do gardła drwinami z rozumu.
Życie bez mediów ma wyższą częstotliwość. Udaje się zrobić to i owo w sobie i wokół siebie. To i owo posprzatać w domu umysłu i zagrodzie serca. A czysty umysł i czyste serce to wielka ulga dla duszy. I ona czuje wówczas powiew świeżości. I jakby bardziej chce żyć.
I co z tego drogi panie i zacna damo, że nie wiem, kto najobrzydliwiej cuchnie w polityce ostatniego tygodnia. Przecież nic nie zmieniło się. Oni nawet w takim świętym czasie nie potrafią poudawać, że znają zasady savoir vivre-u przyzwoitości.