Po sobotnich wizytach w Bydgoszczy i Toruniu Janusz Palikot, lider ruchu własnego imienia znów poczuł się w obowiązku, by ostrzec strażników postępu i demokracji o zagrażającym Polsce faszyzmie.
Choć nigdy nie przywiązywałem szczególnej wagi do drażniącego uszy lewicowego jazgotu, którego jedyną siłą było to, iż wzmacniały go medialne decybele to jednak tym razem larum podniesione przez lansującego się na naczelnego trybuna polskiego lewactwa Palikota przyjąłem z niekłamanym uśmiechem na twarzy. Palikot, który odwiedził w ostatni weekend Toruń i Bydgoszcz by tradycyjnie posmęcić o in vitro, dyskryminacji kobiet i tym podobnych banialukach został przywitany, zgodnie z nową świecką tradycją, jakiej mógł już zresztą zasmakować w czasie protestów przeciw ACTA na Krakowskim Przedmieściu w stolicy, przez wesołą ferajnę spod znaku MW i ONR, która nie omieszkała szczerze i dobitnie wyrazić co myśli o jego personie, jak i o jego wątpliwej jakości pomysłach na „uzdrowienie” naszego kraju. Widać argumenty i postawa młodych narodowców tak mocno podziała na szare komórki zramolałego producenta alkoholi, iż poczuł się w obowiązku przelać na papier wszystkie swoje odczucia, lęki i obawy związane z odradzającym się „upiorem skrajnej prawicy”. I oto na jego blogu czytamy: „Jeśli tylko się połączą, Młodzież Wszechpolska, ONR i inni, to dostaną za trzy lata 7 procent! Kosztem Kaczyńskiego, ale przecież jako jego naturalni koalicjanci! Do tego doszło! Lata cynicznego hodowania Kaczyńskiego dały efekt! Niestety! I dzisiaj na to się już nic nie poradzi! Możemy jedynie przygotować już dzisiaj spowolnienie i potem zablokowanie dalszego wzrostu. Wymaga to od nas tylko jednego- obniżania pola konfliktu, promocji tego oraz wspólnej i twardej obrony takich wartości jak Europa. Kiedy wczoraj w Toruniu i Bydgoszczy, tak jak w każdej miejscowości w Polsce zobaczyłem grupy tych ludzi na moich wiecach i kongresach, to sobie uświadomiłem, że już są wszędzie i że to jest już nieodwołalne!”