Palikot, Kopacz i maskowanie rzeczywistości.
21/01/2012
427 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Sądziłem, że władza nie ma już potrzeby grania Palikotem, ale najwyraźniej się myliłem. Myślę, że warto się całej sprawie uważnie przyjrzeć, bo w tle może się dziać coś ważnego.
Cała kariera polityczna Palikota pokazuje, że nie jest on samodzielnym podmiotem politycznym, a jedynie reżimowym „człowiekiem do zadań specjalnych”. Gdy jeszcze formalnie należał do PO, jak pewnie wszyscy pamiętają, jego aktywność polityczna (przynajmniej ta widoczna w mediach) w praktyce ograniczała się do dwóch powtarzalnych działań : po pierwsze, za pomocą oszczerczych insynuacji i drwin podgrzewał atmosferę wrogości i pogardy względem prezydenta Lecha Kaczyńskiego; po drugie, inscenizując różnego typu spektakle na użytek mediów, odwracał uwagę opinii publicznej od zdarzeń naprawdę istotnych, a kłopotliwych lub kompromitujących dla władzy. Jego RPP (jakoś dziwnie kojarzy mi się z niesławną PPR), moim zdaniem, także należy postrzegać jako swoiste „zadanie specjalne” Palikota, bo zarówno w okresie wyborów do sejmu, jak i obecnie pełni funkcję fałszywej opozycji wobec koalicji rządzącej.
Ostatnio Palikot reaktywował się w starym stylu, organizując w sejmie „happening” z kadzidełkiem imitującym marihuanę. W mediach i internecie pojawiło się już wiele informacji i komentarzy na temat tego ekscesu. Czytałem komentarze interpretujące całe zajście jako próbę odwrócenia uwagi mediów i społeczeństwa od jakiejś istotnej kwestii (prawdopodobnie nowych, a kompromitujących rząd ustaleń dotyczących Tragedii Smoleńskiej) i przyznam, że zgadzam się z taką interpretacją. Czytałem też takie, które oceniają nowy wyskok tego osobnika jako żałosny wygłup, błazenadę lub autopromocję. Jestem gotów się zgodzić z tymi wszystkimi opiniami, bo one wcale siebie nawzajem nie wykluczają.
Operacja maskująca polega na przykryciu istotnego zdarzenia jakąś błahostką, ponad miarę eksponowaną przez media. Przy tym nie ma większego znaczenia, czy będzie to „niezwykle ważna” kwestia legalizacji tzw. miękkich narkotyków, pieniądze ukryte w rajach podatkowych, czy też sama osoba Palikota. Ważne jest zaangażowanie mediów reżimowych w nagłaśnianie tej hucpy. Jeżeli sprawa dotyczy znanego i popularnego celebryty, to przy dobrym nagłośnieniu medialnym i tak przyciągnie uwagę ludzi, których umysłowość kształtują tasiemcowe telenowele, kolorowe czasopisma i telewizyjne programy plotkarskie, albo „Taniec z gwiazdami”, a tacy stanowią większość naszego społeczeństwa. Jednak to są stwierdzenia trywialne, dla których nie chciałoby mi się nawet siadać do klawiatury komputera. Moją uwagę zwróciły okoliczności całego zdarzenia.
Pierwszą sprawą jest reakcja Ewy Kopacz (to ta pani, która kieruje cyrkiem na Wiejskiej), która w stanowczych słowach przeciwstawiła się działaniu Palikota, w egzaltowany sposób deklarując wolę obrony prawa i bezpieczeństwa obywateli. Widzę w tym próbę wzajemnego uwiarygodnienia się. Z jednej strony PO uwiarygodnia siebie jako władzę odpowiedzialną i dbającą o dobro obywateli (w końcu to Platforma OBYWATELSKA), a z drugiej strony uwiarygodniany jest Palikot i jego RPP (PPR ?) jako „rzeczywista” opozycja antysystemowa. Jednak myślę, że jest to wątek poboczny, choć ważny i też noszący znamiona mistyfikacji. Mnie bardziej zainteresował inny aspekt całego zdarzenia.
PO ma wyjątkowo komfortową sytuację. Takiej władzy i tak silnej pozycji politycznej nie miała jeszcze żadna partia w historii III-ej RP. Nie miała jej ani UD na początku lat 90-ych, ani SLD podczas rządów Millera i prezydentury Kwaśniewskiego. Dlatego nasi władcy, nie zaniedbując środków ostrożności na wypadek masowych protestów społecznych, w poczuciu swej siły i bezkarności, poczynają sobie o wiele śmielej i bezczelniej niż w poprzedniej kadencji. Czy wyobrażacie sobie by wcześniej Sikorski pozwolił sobie na taką wierno-poddańczą deklarację rezygnacji z suwerenności Polski, jaką po ostatnich wyborach parlamentarnych złożył w Berlinie? Ja sobie nie wyobrażam. Bez żadnych zahamowań zabrali się za uszczelnianie systemu medialnego, podwyższanie wieku emerytalnego i intensywne drenowanie naszych portfeli. Takich przykładów ostentacyjnego manifestowania swej siły i bezkarności przez władzę, jest o wiele więcej. Nasi władcy zdecydowali się nawet na zlikwidowanie ulgi podatkowej dla twórców (50% kosztów uzyskania przychodu), co przyniesie stosunkowo niewielkie korzyści dla skarbu państwa, za to nastawi wrogo do władzy silne środowiska opiniotwórcze, które tradycyjnie popierały reżim. Najwyraźniej nasi władcy niczego się nie boją, więc skąd nagle Palikot ze swoimi idiotycznymi breweriami?
Znajduję na to tylko jedno wytłumaczenie : w przekazie medialnym musiały się pojawić informacje, które władza uznała za szczególnie niebezpieczne dla siebie. Nie sądzę by chodziło o refundację leków, bo tu mleko już się rozlało. Najprawdopodobniej chodzi o to wszystko, co się obecnie dzieje wokół Tragedii Smoleńskiej, chociaż to nie wyklucza, że może chodzić jeszcze o coś innego, czego nie zauważyłem. Jeśli eksces Palikota nie będzie specjalnie eksploatowany przez media i nie pojawi się w najbliższym czasie żadna nowa błahostka, nosząca znamiona akcji maskującej, będzie to znaczyło, że kryzys został zażegnany, albo władza przeceniła zagrożenie. Jeśli jednak będzie odwrotnie i na dodatek w mediach zaczną się częściej pojawiać różni specjaliści od podgrzewania atmosfery (np. Niesiołowski lub Bartoszewski), to należy przypuszczać, że nasi władcy dostrzegają jakiś poważne zagrożenie dla siebie. Dlatego myślę, że warto się uważnie przyglądać temu, co się obecnie dzieje, a zwłaszcza informacjom z „drugiego planu”, bo być może chodzi o coś bardzo ważnego.