Bez kategorii
Like

Pałeczka Gadowskiego w ręce Masłowskiej

18/10/2012
462 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Ja oczywiście wiem, że wielu osobom ten zabieg bardzo się spodoba

0


 List, który Witold Gadowski wystosował na swoim blogu umieszczonym w witrynie stefczyk.info, wprawił mnie w niejakie osłupienie. Wszystko przez Sowińca. Otóż Sowiniec, ile razy zaczynam krytykować to co pisze Gadowski, od razu rezonuje, że Gadowski to prawdziwy dziennikarz, zawodowiec. Świetne pióro, zmysł obserwacji, szwung, pazur i te sprawy. Ja się tyle już razy na te opinie Sowińca natknąłem, że w końcu w nie uwierzyłem, na bok odsuwając moje własne intuicje, które nie zawodzą mnie przecież nigdy. Ja może dołączę ty link do tego listu, żeby nie streszczać go w całości i nie przepisywać tych bardziej pikantnych kawałków. Oto on: http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/list-do-mlodej-piasarki

List ten był opublikowany także w znanym i wielokrotnie tu wyszydzanym portalu „w potylicę”, prowadzonym i zarządzanym przez braci Karnowskich.

Zacznijmy do warstwy obyczajowej tego listu. Otóż w życiu jest tak, że relacje starzejących się mężczyzn z młodymi kobietami, to jest rzecz bardzo szczególna. W okolicznościach jakie mamy, charakteryzujących się pozorną swobodą obyczajową, która jest w rzeczywistości sprytną pułapką z całym systemem zapadek, relacje te przysparzają starzejącym się mężczyznom zwykle sporo kłopotu. I niech chodzi tu wcale o to, że Masłowska nie jest już ani taka młoda, ani szczególnie jakoś interesująca. Chodzi o to, że na pewien rodzaj poufałości musi być dane pozwolenie, a w naszym świecie tego pozwolenia nie ma. Nie ma i już. Tak więc starzejący się mężczyźni, próbują w różny sposób, poza oficjalnym, usprawiedliwić samą próbę nawiązania takiej relacji.

Ja oczywiście wiem, że wielu osobom ten zabieg bardzo się spodoba i uznają, że Gadowski napisał znakomity list, ale ja tu nic znakomitego nie widzę. To jest kokieteria pana w pewnym wieku, który wie, że nie może tak po prostu zaczepić tej młodej pani, szuka więc jakiegoś sposobu. I znajduje, a Sowiniec w tym momencie woła – bingo. Oto mamy tak ukochaną przez wykładowców akademickich relację mistrz – uczennica, fałszywą od samego początku do niesławnego końca. Z Gadowskim jest ten kłopot, że on się nie umówi z Masłowską, a jej mąż nie da mu po gębie. Co byłoby najlepszym wyjściem z tego ambarasu, Gadowski będzie brnął w budowanie płaszczyzny porozumienia pomiędzy nimi a sobą lub jak kto woli „nami”. Od razu zastrzegę, że mnie proszę do tych porozumień nie mieszać.

I oto niepostrzeżenie ukazała się przed naszymi oczami warstwa polityczna przedsięwzięcia Gadowskiego, która przenika się z innymi warstwami, innych przedsięwzięć, powziętych przez ludzi, których Gadowski zna albo i nie. Nie wiadomo, bo on przecież zna bardzo wielu ludzi. Poznał kiedyś samego Carlosa, na przykład. Tego sławnego terrorystę.

Zacznijmy jednak od ważnego stwierdzenia: pisarz jest od pisania, muzyk od grania, a i pozostałe byty oraz ich fragmenty też mają swoje funkcje. Ktoś taki jak Masłowska, ktoś będący ewidentną kreacją, wypromowany i stymulowany przez środowisko, media i tak zwaną krytykę, a także przez co poczytniejszych pisarzy, ktoś kto miał stały felieton w tygodniku „Wysokie obcasy” i pisał tam rzeczy wcale niewesołe z naszego punktu widzenia, nagle stwierdza – choć przecież nie musi, bo jej twórczość wokół innych kwestii się obraca – że ludzie sikający do zniczy pod pałacem prezydenckim to bydło. Po dwóch latach taka konstatacja? Ho, ho, co za refleks. Dlaczego nie wcześniej? Ja tu nie chcę szydzić, bo sytuacja jest aż nadto klarowna. To jest jeszcze jedna próba wykorzystania Tragedii Smoleńskiej do promocji. Nic więcej. I dziwię się, że ktoś taki jak Gadowski, ktoś o kim Sowiniec pisze – zawodowiec, podnosi głos w tej sprawie i publikuje listy otwarte do osoby, która przygotowuje swoim wydawcom, bo przecież nie sobie nowe entree na rynku. Po siedmiu latach milczenia? Pisarz jest od pisania – tak tylko przypominam.

Zdajemy sobie oczywiście wszyscy sprawę, że w dzisiejszych czasach, przy tej koncentracji mediów w określonych obszarach wykreowanie kogokolwiek na pisarza, muzyka, artystę dowolnego kalibru, nie jest żadnym problemem. Argumenty – bo Masłowska dobrze pisze – do mnie nie trafiają. Jeśli ktoś zajmuje się pisarstwem, a przez 7 lat nie publikuje nic, to znaczy, że jest kukłą pokazywaną od okazji do okazji. I tyle. I dziwi mnie tylko lęk pewnych, nierzadko znanych i doskonale rzecz rozumiejących okoliczności osób, przed głośnym stwierdzeniem tego faktu. I teraz właśnie ową kukłę wyciągnięto z worka, nakręcono i ona coś gada. Gada i jak na zawołanie na gadanie to odpowiada człowiek nazwiskiem Gadowski, który uważa ów promocyjny i bardzo w swej istocie podły zabieg, za rzecz ważną i cenną, za akt odwagi. A co się przepraszam Panie Gadowski może Masłowskiej stać? Nie dadzą jej pisać felietonów w GW? Już ich od dawna nie pisze. Masłowska jest po to, by deprawować takich pryków jak Gadowski właśnie i po to by deprawować młodzież. Innej funkcji nie ma. I fakt, że ona akurat zabiera głos w sprawie Smoleńska jest na to dowodem.

List Gadowskiego ma jeszcze jedną funkcję, której ja nie zauważyłem, ale natychmiast wyłapał ją Kamiuszek. Chodzi o tak zwaną sztafetę pokoleń. O ten cały cyrk z przekazywaniem pałeczek, o to by jeden namaszczony zastąpiony został przez innego namaszczonego. Odbywa się to zwykle – mam na myśli namaszczanie – w świetle jakichś lampek, nie koniecznie od razu jupiterów, w czasie gali i wręczania rozmaitych nagród. 22 października mamy na przykład kolejną uroczystość wręczenia 'Złotej Ryby”. Ciekawe kto z redakcji „Uważam Rze” dostanie ją tym razem. Obstawiam, że jednak nie Gursztyn.

Chciałem teraz zwrócić uwagę na jedną ważną rzecz – otóż owe eventy, pałeczki, nagrody, pokolenia i ciągłość kulturowa ważne są jedynie wtedy kiedy do wzięcia jest coś prawdziwego i wartościowego, oraz kiedy praca nagrodzonych wyróżnia się jakością. I teraz popatrzcie na tą statuetkę „Złotej ryby” i zastanówcie się nad tym wszystkim głęboko. I nad Gadowskim i Masłowską także się zastanówcie. Mamy oto bowiem kolejny etap rozsmarowywania Smoleńska po ścianach kamienic na Krakowskim Przedmieściu, a wszyscy klaszczą. Dlaczego? Bo ona jest z nami. Zrozumiała, przejrzała na oczy, dobry Boże, jednak to możliwe!

Gadowski dobrze wie, że jakiekolwiek listy otwarte można pisać jedynie do osób, które są dobrze i pewnie umocowane, do osób, o których wiadomo, że nic im się nie stanie i ich kariera będzie się rozwijać ruchem jednostajnie przyspieszonym, bez względu na to czy będą siedzieć i pisać, czy tylko siedzieć. Dlatego właśnie może rozpocząć budowanie płaszczyzny porozumienia i przedstawienie pod tytułem „Przekazywanie pałeczki”. Pałeczka Gadowskiego w ręce Masłowskiej. Bingo! Niech żyją zawodowcy!

 

Ogłoszenie

Szanowni Państwo, pamiętacie nasze wakacyjne przygody z I tomem „Baśni jak niedźwiedź”? Połowa nakładu została wydrukowana bez ozdobników przy inicjałach i na końcu rozdziałów. Otrzymałem kilka paczek tej książki, ale nie zdecydowałem się na sprzedaż po normalnej cenie, zleciłem ponowny druk. Nie dawno odkupiłem jednak to co zostało z tego źle wydrukowanego nadkładu, czyli ponad 200 sztuk. Muszę je wprowadzić do obrotu, bo praktycznie nie mam już I tomu Baśni w wersji bez wad. Nie wiemy też kiedy uda się książkę dodrukować, bo w naszej drukarni zepsuła się maszyna. To jakaś poważna awaria, czekamy na naprawę. Może to trochę potrwać. Tak więc od dziś do czasu kiedy będziemy mieli znowu dobre książki lub do czasu gdy wyczerpie się zapas książek bez ozdobników tom I „Baśni jak niedźwiedź” kosztuje 15 złotych plus koszta wysyłki. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl Pozostałe ceny bez zmian.

 

Informuję także, że książki nasze są dostępne w hurtowniach, a przez to można je zamawiać w każdej księgarni na terenie kraju. No i oczywiście także kupować na stronie www.coryllus.pl oraz w sklepach wymienionych niżej:

 

 

Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź

Księgarnia przy ul. 3 maja Lublin

Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie

Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie

W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie

U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25

W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim

W księgarni Biały Kruk w Kartuzach

W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.

W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.

No i oczywiście na stronie www.coryllus.pl

 

Umieszczam tu także relację z mojego poniedziałkowego wieczoru autorskiego w Klubie Ronina, który prowadził Grzegorz Braun. Relacja ta miała ukazać się w portalu niezalezna.pl, jak wszystkie inne relacje z Klubu Ronina, ale z przyczyn przeze mnie nierozpoznanych, a przez innych zapewne rozpoznanych doskonale ukazać się tam nie może.

 

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758