Bez kategorii
Like

Palacz

24/11/2011
450 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Wojna jest stale obecna w filmach Baabanowa.

0


Aleksiej Bałabanow w swej twórczości daje nam ponury obraz rosyjskiej duszy i społeczeństwa – szczególnie po rozpadzie imperium sowieckiego. Zarówno w swych artystycznych ( dziejąca się w czasie wybuchu Rewolucji ‘Morfina’), jak i komercyjnych obrazach (‘Brat’) pokazuje rzeczywistość odartą z wartości, moralności i zasad. Apogeum osiągnął chyba w ‘Ładunku 200’, filmie bolesnym, o świecie bez Boga. Nie inaczej jest w jego najnowszym obrazie – ‘Palacz’, który mogliśmy właśnie obejrzeć w ramach 5. festiwalu filmów rosyjskich ‘Sputnik’.
    Tytułowym bohaterem jest Skriabin, mrukliwy Jakut, weteran wojenny i bohater Związku Radzieckiego, major w stanie spoczynku. Zamieszkał w kotłowni, w której całymi dniami podtrzymuje ogień, a w wolnych chwilach pisze książkę. Jest to cały jego świat. Jest jeszcze ukochana córka, jakucka piękność, która odwiedza go raz w miesiącu, a on oddaje jej wypłatę. Zewnętrzny świat wydaje się, przestał go obchodzić. Całymi dniami siedzi, pali i pisze. Odwiedzają go jednak różni dziwni goście. Wśród nich Snajper, były towarzysz broni, który przyjeżdża tu ze swym cynglem Bizonem zacierać dowody zbrodni – palić zwłoki, jak mówi Skriabinowi, złych ludzi. Prezentują oni (w sposób ikoniczny) typ ‘Nowych Ruskich’, którzy po transformacji ustawili się i uwikłali w brudne interesy. Jakut patrzy na to bez emocji, wierzy swemu dawnemu koledze. Sam reprezentuje ten typ człowieka, którego można nazwać zbędnym. Jednak pewnego dnia stanie się coś, co wytrąci go ze stanu znieczulenia, zawali cały jego świat. Zmusi go, jako człowieka honoru, do założenia raz jeszcze munduru.
    Formalnie film Bałabanowa jest ‘czysty’, wręcz minimalistyczny. Narracja jest niemal lakoniczna. Ten zdystansowany styl opowiadania jest też na swój sposób ironiczny, czasem groteskowy. Statycznym scenom towarzyszy prawie ciągle obecna muzyka, powtarzane w kółko dwie-trzy melodie. W jej rytmie bohaterowie kilkakrotnie przemierzają te same trasy. Monotonia i powtarzalność tych wędrówek wprowadza w rodzaj transu. W pewien sposób zobojętnia to widza na nieludzką rzeczywistość, aby w finale porazić go zbrodnią, która w końcu jest zasadna. Finał usuwa w cień wcześniejszą konwencję filmu i zmusza wreszcie do refleksji. Absurd ujawnia swój porażający realizm, jawi się jako obszar aksjologicznej próżni.
Nazwałem sobie ten film balladą. Balladą o złych ludziach, dla których zabić to jak splunąć. I o ‘jurodiwym’ (Jakucie), który żyjąc blisko grzechu, może udowodnić swą świętość. Mamy tu więc wiele poziomów do odczytania. Od zemsty ojca (motyw z sensacyjnego kina), przez ukazanie rzeczywistości, którą rządzi rozpad, po wyjaśnienie post-radzieckiej kondycji. Do tego wojna, stale obecna w filmach Bałabanowa. Wojna, która się skończyła, a jej pokłosie wciąż żyje (w ludziach). ‘Wojna’ o której główny bohater mówi ‘to nie jest strzelanie z odległości’, jakby ukazując jej wymiar bestialski.

0

stefan sarmata 2

64 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758