Wyciąć chwasta. Mniej więcej tak wygląda opinia tych, dla których warszawski „Pekin” jest symbolem podległości istniejącemu do niedawna Imperium Zła.
Z czasów, kiedy Pałac Kultury był oglądany z radością przez 99,999 % widzów śledzących przygody inżyniera Karwowskiego pamiętam tę oto anegdotkę.
.
Do prezydenta USA przylatuje lekko wystraszony szef NASA (ros. HACA):
.
– Panie prezydencie! Rosjanie malują księżyc na czerwono!
.
-Siadaj, uspokój się. Napij się whisky i zaufaj prezydentowi.
.
Gość wyszedł, ale za kilka dni przybiega znowu i od razu po wejściu do owalnego gabinetu krzyczy:
.
– Panie Prezydencie! Rosjanie dalej malują Księżyc!
.
Odpowiedź padła taka sama, jak przedtem.
.
Minął tydzień.
.
Szef NASA wbiega do gabinetu i krzyczy:
.
– Panie prezydencie! Ruskie cały księżyc pomalowali na czerwono!!!!
.
Na co prezydent spokojnie:
.
– To teraz wyślemy rakietę z białą farbą i napiszemy Coca-cola.
.
Oczywiście można zburzyć PKiN.
.
Gmach to bowiem staromodny, pasujący swoją urodą nie tyle do jakiejś sowieckiej mieściny, ale do… Chicago z lat 1920-tych.
.
.
Bo przecież gmachy moskiewskie, podobne do warszawskiego „Pekinu”, to dar Narodu USA dla Narodów sowieckich.
.
Na szczęście nie jest tak stary, by trzeba go traktować jak zabytek klasy zero. W Warszawie wyburzono zresztą kilka obiektów stanowiących perły architektury lat 1950/60 i nikt z tego powodu nie ogłaszał pospolitego ruszenia.
.
O losie PKiN decydować powinien li tylko pragmatyzm.
.
Wbrew intencjom jego projektantów dość szybko został pozbawiony grozy czerwonego samodzierżawia.
.
To przede wszystkim zasługa ludzi takich, jak Bareja, którzy ze stalinowskiego symbolu uczynili część ogólnopolskiej komedii.
.
Jedyna scena zburzenia go przez prezesa (byłego prezesa) Ochódzkiego w „Rozmowach kontrolowanych” poprzez swój ładunek purnonsensu bawiła nas do łez.
.
A wcześniej pałacowa winda służąca kuracji pana, pardon, towarzysza Ministra.
.
Wyrosło zresztą całe pokolenie, dla których Pałac to nie symbol, ale użyteczne pomieszczenia.
.
To w nim w 2012 roku zebrali się Niepokonani.
.
Jeśli więc był on kiedyś symbolem dominacji sowieckiej nad Polską to przez lata stał się najbardziej użyteczną budowlą Warszawy.
.
Punktem orientacyjnym dla „prowincjuszy”, którym pozwalał łatwiej trafić na Dworzec Centralny.
.
Dziwne jest tylko to, że werbalnemu głoszeniu potrzeby zniesienia stalinowskiej budowli jakoś nie towarzyszy realna akcja usuwania pomników podległości sowietom, czym były rozsiane po Polsce „pomniki wdzięczności” ku czci sowieckich żołnierzy.
.
Patrioci, których to oburza, są ciągani po sądach, a Policja broni postumentów niczym Jaruzelski komuny.
.
A przecież nikt ich nie niszczy, a jedynie usuwa na cmentarze sowieckich żołnierzy, których poległo na terenach dzisiejszej Polski ok. 600.000.
.
Gdyby chcieć tą samą miarę stosować do pozostałości po innym socjalizmie, narodowym, to należałoby zasypać Kanał Gliwicki, zbudowany jako Adolf Hitler Grosskanal, rozebrać największą drewnianą budowlę świata (maszt radiostacji w Gliwicach), zaorać stadion Górnika Zabrze (wszak na początku istnienia jego patronem był kanclerz Hitler), zasypać amfiteatr na Górze Św. Anny itp.
.
A może i spalić Tychy, zbudowane wg nazistowskich planów.
.
Decyzji, co do losów PKiN nie można jednak uzależniać li tylko od pragmatyzmu.
.
Łatwo bowiem wyobrazić sobie, że w przypadku powrotu do władzy PO/PSL utrzymana będzie „linia reprywatyzacyjna” w Warszawie.
.
I nagle okaże się, że cudem odnalezieni spadkobiercy właścicieli działek, na terenie których stoi Pałac, otrzymają ich zwrot wraz z istniejącą zabudową.
.
Bo to dla gminy będzie taniej, niż ogrzewać i remontować prawie 70-letni budynek.
.
Wtedy w centrum Warszawy przybędzie kolejny biurowiec, w najgorszym razie monstrualna Biedronka.
Tymczasem nie robi się nic, by faktycznie zlikwidować symbole podległości.
Oto wiadomość z września 2017 r.:
Podczas budowy metra pomnik Chwały Bohaterów Armii Radzieckiej został przeniesiony i odrestaurowany. Z powodu sprzeciwu części mieszkańców i radnych, stołeczny ratusz podjął decyzję, że pomnik nie wróci na dawne miejsce. Decyzja nie była jednak nigdy wydana oficjalnie.
Na jaw wyszło do dopiero niedawno, kiedy radni chcieli na pl. Wileńskim umieścić pomnik ofiar Rzezi Pragi. Pod koniec stycznia wysłano stanowisko do biura Architektury i Planowania Przestrzennego z którego przyszła zaskakująca odpowiedź:
.
„Formalnie nie doszło do zniesienia dotychczasowej lokalizacji Pomnika Chwały Bohaterów Armii Radzieckiej na pl. Wileńskim, co uniemożliwia lokalizację w tym rejonie innych monumentów”.
.
.
Niestety, podobnie jest w innych miastach.
.
Zlikwidujmy/przenieśmy najpierw sowieckie monumenty, wyznaczające zasięg panowania Kremla, a potem ewentualnie bierzmy się za gmachy, które dawno już utraciły swoją symbolikę.
.
A często w ogóle jej nie miały.
.
Fot. Wikipedia, Andrzej Jarczewski
.
17.11 2017
.
.
.