Fanatyczni zwolennicy PiS cierpią ostatnio na pewną chorobę, którą nazwałbym kompleksem zagubionych procentów.
Fanatyczni zwolennicy PiS cierpią ostatnio na pewną chorobę, którą nazwałbym kompleksem zagubionych procentów. Alergicznie reagują na wszelkie próby powstania alternatywy. Owczy pęd do wygrania wyborów objął nie tylko nikomu nie znane blogi, ale nawet takie postacie jak Seawolf dały się na niego nabrać. A jest to o tyle dziwne, że jednak w miarę oczywiste jest, że PiS nic nie zyska na wygranej w tych wyborach. Dosłownie nic. Kaczyński byłby kompletnym debilem starając się teraz na serio wygrać. Ale przecież nie powie tego publicznie!
Tu się kłania stwierdzenie Łażącego Łazarza, że PiS wyborów wygrywać nie zamierza. Straszliwie to zbulwersowało 1Maud, która gorąco protestuje. Postaram się upartej pani wyłożyć jasno i wyraźnie, dlaczego lepiej dla PiS jest przegrać.
Po pierwsze celem PiS jest kompletna reforma państwa. A do tego potrzeba zmian w Konstytucji. Szkoda tylko, że zmiany fundamentalnej, to jest wprowadzenia JOW, PiS nie popiera, a tym samym rządy PiS nic nie zmienią w paradzie partyjnych bossów. Dodajmy do tego fakt, że prezydent jest do PiS wrogo nastawiony, a jest człowiekiem bezczelnym i pozbawionym elementarnych zasad przyzwoitości, co pokazał choćby firmując pośpieszne przejmowanie urzędów przez PO najszybciej, jak tylko mógł.
Z powyższego wynika jasno, że zwycięstwo w wyborach nie wystarczy. PiS musi mieć większość umożliwiającą samodzielne rządzenie. Inaczej Komorowski desygnuje na premiera kogoś z PO i nic się nie zmieni. A nawet to jest raczej opcją na przetrwanie, przeprowadzenie jakichkolwiek najdrobniejszych nawet reform wymaga większości 2/3 w Sejmie, aby przełamywać nagminne i małostkowe weta Komorowskiego, które są raczej pewne. A na 2/3 PiS niemal na pewno w tych wyborach liczyć nie może, bo jedynym potencjalnym koalicjantem PiS jest PSL, który raczej ledwie się prześliźnie przez próg wyborczy.
Przyjrzyjmy się zatem wynikom dotychczasowych wyborów by dostrzec realia.
Rok 1997
AWS 43,7% (201 mandatów)
SLD 35,7% (164)
UW 13% (60)
PSL 5,9% (27)
ROP 1,3% (6)
Nieudolny rząd AWS-UW.
Rok 2001
SLD-UP 47% (216)
PO 14,1% (65)
Samoobrona 11,5% (53)
PiS 9,6% (44)
PSL 9,2% (41)
LPR 8,3% (38)
Rząd Millera, afery w SLD.
Rok 2005
PiS 33,7% (155)
PO 28,9% (133)
Samoobrona 12,2% (56)
SLD 12% (55)
LPR 7,4 (34)
PSL 5,4% (25)
Rząd PiS, kłótnie w koalicji.
Rok 2007
PO 45,43% (209)
PiS 36,09% (166)
LiD 11,52% (53)
PSL 6,74% (31)
Obecnie mamy katastrofalne rządy PO, czyli PO jest w podobnej sytuacji co SLD w 2005 r.
Z powyższego wynikają następujące wnioski:
elektorat ruchomy, przeskakujący swobodnie z partii do partii, wynosi w Polsce około 15-25% wyborców,
wyborcy o przekonaniach wyraźnie liberalnych to ok. 25% wyborców,
wyborcy o przekonaniach lewicowych powoli się wykruszają, ale nadal wynoszą co najmniej 10%,
po ostatnim katastrofalnym rządzie SLD miała ok. 35% poparcia w plecy,
Można przewidywać, że na nieudolności PO zyska SLD i otrzyma ok 15-20% mandatów. PSL raczej będzie IMO balansować na krawędzi progu wyborczego i dostanie 5-6%. PO pewnie otrzyma ok 27-30%. Przewidywałbym więc poparcie dla PiS w granicach 44-47% mandatów w Sejmie. Może trochę ponad 50%, jeśli Kaczyński będzie naprawdę miał szczęście.
Jak pisałem, sfora fanatyków PiS już zaczęła wytrwałe obszczekiwanie każdego, kto w ich mniemaniu może zagrozić wygranej PiS. A ja się pytam: po jaką cholerę PiS ta wygrana? Wygrana bez większości oznacza koalicję PO-SLD. Większość oznacza słaby rząd gnębiony przez weta Komorowskiego i przegraną w naprawdę decydujących wyborach, to jest w podwójnych wyborach w 2015 roku. Co was tak podnieca, panowie? Kaczyński nie jest idiotą i nie jest tajemnicą, że gra na wariant węgierski. A w takim razie rząd PiS po tych wyborach to najgorsze, na co się może Kaczyński zdecydować.
Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy, fanatyczni zwolennicy PiS tylko wrzeszczą głośno, a z ich wrzasku i tak nic realnie nie wynika.
Lepiej dla PiS jest przegrać te wybory. Albo wygrać, ale niewielką przewagą. Rząd PiS w tej sytuacji oznacza późniejszy nieunikniony spadek poparcia i zmarnowanie złotej szansy za 4 lata. Bo przypomnę, w roku 2015 mamy podwójne wybory. To szansa dla PiS na pełnię władzy. Jeśli po obecnych wyborach rządzić będzie PO-SLD ewentualnie z PSLem na przyczepkę, wyborcy obrzydzą sobie te partie do szczętu i dojrzeją do ryzyka pełni władzy dla „straszliwego Kaczora”.
Co to wszystko ma wspólnego z projektem Łażącego Łazarza? W obecnej sytuacji projekt Łazarza i tak nie zabierze PiS niczego ważnego, a ma szanse coś zmienić. Wyborcy powoli mają dosyć wyborów pomiędzy stałymi twarzami. Chcą kogoś nowego w polityce. Obywatelskie Listy Wyborcze mają szansę tę zmianę zapewnić. Ja też jestem zmęczony wyborami pomiędzy Tuskiem i Kaczyńskim. Ci wszyscy zmęczeni stałymi twarzami ludzie normalnie by do wyborów nie poszli, bo wasze nawoływania do głosowania na JarKacza ci ludzie po prostu wyśmieją. A tak może zagłosują na OLW. Spróbować warto IMO, a moment jest akurat bardzo dobry na takie inicjatywy. Gdyby ŁŁ startował z czymś takim w 2015 roku, sam bym mu radził się wstrzymać.
Decydująca bitwa będzie za 4 lata, a nie teraz i proponuję, żeby co poniektórzy to sobie wreszcie uświadomili. Ale rzecz jasna nikt z PiS tego otwarcie nie przyzna, bo jak to sobie wyobrażacie, mają starać się zaskoczyć PO, a jednocześnie otwarcie mówić o swoich planach? Jasne, to się bardzo trzyma kupy…
Zastanawiam się też jakimże to cudem z łazarzowego projektu Obywatelskich List Wyborczych z których startują różni ludzie, którym z pozostałymi partiami nie po drodze (taka namiastka JOW przy ordynacji proporcjonalnej, bo prędko na jej zmianę się nie zapowiada) co poniektórym wyszła kolejna partia wodzowska z ŁŁ w roli najjaśniejszego przywódcy i Nowym Ekranem w roli partyjnego medium. Naprawdę nie wiem, skąd takie informacje. Łazarz w każdym razie zupełnie inaczej to przedstawiał. Popierajcie PiS, ale może z łaski swojej nie łgajcie bezczelnie w imię tępienia prawdziwych czy wyimaginowanych wrogów PiS.
Tak, wiem. Wiecie lepiej, co Łazarz pomyśli jeszcze zanim mu to przyjdzie do głowy. Ale ja wolę jednak poczekać z ocenami i nie obszczekiwać Łazarza za rzekome osłabianie PiSu projektem skierowanym do osób niechętnych PiSowi i to w sytuacji, gdy wygrana w tych wyborach tylko by zrujnowała szanse PiSu na poważną zmianę czegokolwiek w tym kraju.
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl